- Nie przyznaję się do zarzutów. Nie chcę składać wyjaśnień, ponieważ sąd nie wyłączył jawności rozprawy, a ja muszę zachować lojalność wobec wierzycieli i dłużników - stwierdził na dzisiejszej rozprawie przed Sądem Rejonowym w Głubczycach Jerzy D.
Komornik z Prudnika jest oskarżony o to, że w latach 2010 - 2013 znęcał się psychicznie nad siedmioma pracownikami swojej kancelarii komorniczej, wyzywając ich i ubliżając. Według prokuratury w obecności interesantów podważał ich kompetencje zawodowe, szydził z pracowników, poniżał ich. Nad jednym z mężczyzn miał znęcać się także fizycznie, szarpiąc go za ubranie.
CZYTAJ Proces komornika z Prudnika. Sąd po raz czwarty nie odczytał aktu oskarżenia
Oskarżony nie odniósł się na rozprawie do zarzutów, ale w pisemnej odpowiedzi na akt oskarżenia jego adwokat generalnie podważał wiarygodność świadków oskarżenia, czyli poszkodowanych. Twierdził, że nawet jeśli dochodziło do ostrych reakcji pracodawcy, to były to zdarzenia jednostkowe i wynikały z dostrzeżenia nieprawidłowości w pracy podwładnych.
Według prawnika to byłe pracownice zszargały dobre imię oskarżonego i uderzyły w podstawy jego egzystencji. Adwokat Jerzego D. złożył w sądzie wniosek o zbadanie bilingów prywatnych telefonów świadków oskarżenia, aby wykazać, że pracownice kontaktowały się ze sobą i mówiły sobie o swoich zeznaniach. Sąd jednak nie zgodził się na to.
- Dwa lub trzy razy byłam świadkiem, jak komornik szarpał i przycisnął podwładnego do ściany - zeznawała jedna z byłych pracownic. - Na spotkaniach, przeciętnie dwa razy w tygodniu, zwracał się do nas zbiorowo: debile, nic nie potraficie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?