Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koncert Deep Purple w Dolinie Charlotty (zdjęcia, wideo)

Wojciech Frelichowski [email protected]
Tłumy fanów na koncercie Deep Purple w Dolinie Charlotty.
Tłumy fanów na koncercie Deep Purple w Dolinie Charlotty. Łukasz Capar
To był z pewnością najlepszy rockowy koncert w historii Festiwalu Legend Rocka. W niedzielę Deep Purple zawładnął publicznością w amfiteatrze.

Pierwsi fani Purpli pojawili się w Dolinie Charlotty w niedzielę koło południa, w czasie gdy muzycy przyjechali na miejsce. Miłośnicy zespołu mieli nadzieję na zdobycie autografów i na to, że uda im wejść na próbę. To jednak było niemożliwe. Łatwiej było z autografami, szczególnie w przypadku klawiszowca Dona Aireya, który pozował nawet do wspólnych fotografii z fanami.

Niedzielny koncert Deep Purple był potwierdzeniem powiedzenia, że muzyka łączy pokolenia. Wśród publiczności było widać zarówno rówieśników brytyjskich muzyków, jak i nastolatków. Co więcej, do Doliny Charlotty zjechały całe rodziny. Na koncert przyjechali nawet fani z Niemiec.

- Słucham Deep Purple od prawie 30 lat. Byłem w tym roku na ich koncercie w Berlinie. Kiedy dowiedziałem się, że zagrają latem w Polsce to zaplanowalem urlop właśnie w tym terminie, żeby móc usłyszec ich w plenerze, w takim właśnie klimacie, jaki jest w Dolinie Charlotty - powiedział nam Uli Schartl z Berlina, i dodał. - W ich muzyce podoba mi się klasyczny hard rock. Są twórcami tego gatunku, wszyscy inni moim zdaniem to tania kopia.

Dla Bogusława Hermana z Koszalina koncert Deep Purple to także okazja do wspomnień: - Mam nadzieję, że spotkam dziś przyjaciół, których nie widziałem od lat.

Wieczór rozpoczął śląski zespół Kruk, którego jedną z muzycznych inspiracji jest właśnie Deep Purple. - To jest dla nas zaszczyt zagrać przed takim zespołem - powiedział przed koncertem Piotr Brzychcy, gitarzysta Kruka.

Choć muzyka tej grupy sytuuje się w kręgu stylu Deep Purple, to jednak jej występ był tylko lekką przystawką do tego, co miało nastąpić później.

Punktualnie o godz. 22 na scenie zapadły ciemności i rozległy się akordy "Highway Star", jednego z największych przebojów Deep Purple. Cały amfiteatr niemal jednocześnie poderwał się na nogi i tak miało być już do końca koncertu.

A muzycy nie dawali wytchnienia. Kolejne hity: "Hard Lovin' Man", "Strange Kind Of Woman", "Space Truckin", "Woman From Tokyo" spotykały się z coraz większym aplauzem.

Burzę oklasków zebrał Don Airey, który w swoim kilkuminutowym, solowym popisie wykorzystał fragment "Poloneza As-dur Op. 40 nr 1" Fryderyka Chopina, a nawet "Mazurka Dąbrowskiego", czyli polski Hymn Państwowy. Z kolei gitarzysta Steve Morse w trakcie swojej solówki zabawiał słuchaczy motywami ze słynnych rockowych standardów.

Apogeum nastąpiło podczas utworu" Smoke On The Water", który jest chyba największym przebojem Purpli. Publika oszalała z radości. Ludzie śpiewali razem z wokalistą Ianem Gillanem, który podobnie jak reszta zespołu zachęcał do wspólnej zabawy. Ale nikogo nie trzeba było namawiać. Niemal siedem tysięcy ludzi, czyli pełen amfiteatr, intonowało słowa refrenu tej piosenki.

Nie obyło się bez bisu. Grupa zaproponował widzom swój pierwszy wielki przebój "Black Hight", co świetnie pasowało do aktualnej godziny - zbliżała się północ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza