- Na interwencję udaliśmy się we wtorek, po sygnale otrzymanym od sąsiadów - mówi Aleksandra Czechowska, rzecznik prasowy opolskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. W obawie przed linczem na właścicielu, pani Aleksandra nie chce podawać nazwy miejscowości.
Jak się okazało, trzy znajdujące się na posesji psy żyły w komórce, do której nie było dostępu światła. - Nie było tam ani okien, ani drzwi. Wszystko dosłownie "zabito deskami". Właściciel, by oddać psy interweniującym służbom, musiał je wyłamywać... - mówią wstrząśnięci wolontariusze TOZ-u.
Opiekun ośmioletniej suczki i dwóch trzyletnich piesków twierdził, że wypuszczał je na podwórko mniej więcej raz na trzy tygodnie. Ich zamknięcie motywował agresją zwierząt. To kłamstwo, te psy były bardzo strachliwe. Gdy próbowaliśmy je złapać, nie chciały dać się dotknąć - mówi pani Aleksandra.
Skandaliczny jest też fakt, że psy brodziły we własnych odchodach, a karmione były tylko chlebem rozmoczonym w wodzie.
Vanessa, Stasiu i Kaziu - bo tak czworonogi nazwali wolontariusze TOZ-u, trafili do hoteliku dla zwierząt i zostali objęci opieką weterynaryjną. - To łagodne, cudowne psy - słyszymy.
Pomoc medyczna pochłonie jednak sporo pieniędzy. Dlatego też apelujemy o wpłaty na nasze konto: 91 2340 0009 0580 2460 0000 0085. Tytuł przelewu: psy z więzienia - podsumowuje Aleksandra Czechowska.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?