Ks. Bernard Mocia - farorz z uśmiechem

fot. Paweł Stauffer
Ks. Bernard Mocia
Ks. Bernard Mocia fot. Paweł Stauffer
Ks. Bernard Mocia od siedmiu lat jest proboszczem w Ostrożnicy. - To jest dla nas zdecydowanie siedem lat tłustych - mówią ludzie.

Obejmując tę parafię, ks. Bernard udowodnił, że jest człowiekiem odważnym. Od połowy lat 80. zmarło tu sześciu kolejnych proboszczów i dwóch administratorów. Wierni żartowali gorzko, że jak tak dalej pójdzie, żaden ksiądz nie będzie chciał w takim diecezjalnym "czarnym punkcie" pracować.

Dziś mówią: Siedem lat temu zdawało się nam, że w Ostrożnicy nie da się niczego zrobić. Ksiądz się na szczęście takimi głosami nie przejmował, robił swoje i pociągnął nas za sobą.

Pierwszą parafialną inwestycją była adaptacja kapliczki upamiętniającej poległych w czasie I wojny światowej mieszkańców wioski na cmentarną kaplicę z prawdziwego zdarzenia, z lodówką do przechowywania zwłok. Podczas pierwszej wizyty na kościelnej wieży proboszcz zdziwił się, że wiszą na niej takie małe dzwony.

- Wyglądały jak trochę większe ajmry (wiadra) - mówi po śląsku - a w dodatku nie harmonizowały ze sobą.
Okazją do wymiany dzwonów na większe i do ułożenia nowego bruku na placu kościelnym był jubileusz 725-lecia parafii w roku 2006.
Ponadto w ciągu minionego siedmiolecia kościół został pomalowany i doczekał się nowego dachu i instalacji elektrycznej. Plac kościelny został otoczony płotem. W miejscu po wyciętych starych drzewach parafianie wybudowali z wapienia grotę lurdzką. Teraz odbywają się przy niej nabożeństwa do Matki Bożej. Wewnątrz świątyni proboszcz powiesił nowe obrazy. Dokupił ornaty i stroje liturgiczne dla ministrantów. Przed kościołem powstał parking.

Liczba prac jest imponująca, jeśli się pamięta, że w Ostrożnicy mieszka niespełna 900 osób. Skąd farorz wziął pieniądze na sfinansowanie tylu inwestycji?

Żyje tak, jak mówi

- Jeden z parafian powiedział mi kiedyś: naszemu księdzu warto dać pieniądze, bo to dobry proboszcz, który potrafi je wykorzystać, a w dodatku jeszcze wie, jak się ludziom dziękuje - mówi siostra Immaculata Słowik z działającego na terenie parafii klasztoru jadwiżanek.

Parafianie cenią proboszcza nie tylko za to, co zbudował i wyremontował. Kiedy zgłaszali go do plebiscytu nto, wielu pisało, że jest otwarty, uśmiechnięty, serdeczny. Zwyczajnie ludzki.

- To jest nie tylko dobry organizator i gorliwy duszpasterz, ale człowiek o złotym sercu - mówi o proboszczu sołtys Maria Zwolińska. - Między tym, co mówi, a tym, jak żyje, nie ma przepaści. Bo on się lubi dzielić z innymi. Wszystko jest po temu dobrą okazją. Kiedyś z kobietami plotłyśmy dożynkową koronę. Proboszcz przyszedł i przyniósł nam torbę słodyczy. To była już moja dziewiąta korona żniwna, ale pierwszy raz ktoś mi zrobił taką niespodziankę.

Ks. Mocia podkreśla, że dla niego ważniejsze od inwestycji i budynków jest tworzenie Kościoła w ludziach.
- Przypomina mi się taka młodzieżowa piosenka: Kościół to nie tylko dom z kamieni i złota, Kościół żywy i prawdziwy to jest serc wspólnota - mówi proboszcz. - Parafia powinna być taką wspólnotą.

- Przedtem brakowało u nas wielu nabożeństw - przyznaje Gabriela Cichoń. - Teraz mamy nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, trzynastego każdego miesiąca nabożeństwa fatimskie, bractwo Ducha Świętego modli się za małżeństwa i rodziny, dwieście osób należy do róż różańcowych. Modlimy się przy relikwiach św. Faustyny. Ludzie skupili się wokół kościoła.

W Ostrożnicy wszystkie dzieci i młodzież to raptem ze sto osób. Mimo to jest tu 50 ministrantów i ministrantek, muzyczny zespół młodzieżowy, schola, sodalicja mariańska i podwórkowe koło różańcowe. Z chętnymi uczniami ksiądz odmawia dziesiątkę różańca w szkole na dużej przerwie. Nigdy nie modli się sam.

Parafianie za granicą

Wspólnotę parafii tworzą nie tylko obecni, ale i byli mieszkańcy. Proboszcz utrzymuje z nimi stały kontakt. Na Boże Narodzenie wszystkim wyśle świąteczne życzenia. Więc gdy przyjeżdżają z Niemiec w odwiedziny, są w kościele jak w domu.

Akceptowani czują się też członkowie mniejszości. W "języku serca" celebrowana jest nie tylko niedzielna msza św. W wielkim poście proboszcz odprawia po niemiecku dodatkowe nabożeństwo drogi krzyżowej. Raz w tygodniu w tym języku odprawia się nabożeństwo majowe i różańcowe, a codzienny różaniec przed mszą ludzie odmawiają na przemian - jednego dnia po polsku, kolejnego po niemiecku.

Kiedy przed laty proboszcz zaproponował, by założyć w parafii koło Caritasu, niektórzy przekonywali, że nie warto, bo w parafii nie ma ludzi, którzy czekają na płaszcz z darów. Ksiądz przekonywał, że Caritas jest nie tylko od dzielenia odzieży, ale od organizowania życia parafialnego. Wyszło na jego. Dziś 12 osób działających w parafialnym zespole Caritasu ma pełne ręce roboty.

- W styczniu organizujemy ostrożnickie kolędowanie, zabawę karnawałową dla dorosłych i bal przebierańców dla dzieci - mówi Sabina Świętek, wiceszefowa koła Caritas. - Cztery razy w roku w parafii spotykają się seniorzy. Na takie kwartalne spotkanie raz zaprasza się "Przysieczanki", innym razem dietetyczkę z wykładem.

Latem Caritas organizuje i finansuje wycieczki dla dzieci. Na plebanijnym placu odbywa się festyn rodzinny z zabawą do późnej nocy. W listopadzie nikt nie zostanie bez marcinowego rogala, skoro Caritas piecze ich 500. W dzień św. Mikołaja rozdaje 150 paczek. A tuż przed świętami osoby starsze i samotne spotykają się na parafialnej wigilii, obowiązkowo przy 12 potrawach.

Oczkiem w głowie proboszcza i parafii jest chór. Bo ubogaca liturgię. 35 osób spotyka się co tydzień na próbie, by pośpiewać Haendla, Mozarta czy Schnabla.
- Śpiewają w kościele na wszystkie większe uroczystości - mówi proboszcz. - Nie co niedziela, żeby nam nasz chór nie spowszedniał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska