Ks. Jacek Stryczek: Nie jesteśmy znachorami

Archiwum prywatne
Jacek Stryczek
Jacek Stryczek Archiwum prywatne
Rozmowa księdzem Jackiem Stryczkiem, jednym z najbardziej kontrowersyjnych duszpasterzy polskich.

Sylwetka

Sylwetka

Ks. Jacek Stryczek - prezes Stowarzyszenia WIOSNA. Od lat pracuje z wolontariuszami oraz ludźmi biznesu - wychowuje i uczy mądrze pomagać innym. Prowadzi blog, wygłasza kazania multimedialne, organizuje happeningi (np. posypuje popiołem osoby stojące w kolejce po kebab, stawia konfesjonały przed galeriami). W słynnym listopadowym CV "Zastanawiam się, czy miałbym szanse zostać szefem polskiej lewicy?" pisze m.in. "... zrobiłem rachunek sumienia: czy ja jestem wrażliwy? Analizując swoje życie, potwierdziłem w sobie wcześniejsze przeczucia. Jestem przede wszystkim wrażliwy. (…) Przełamując w sobie wrodzoną skromność, stworzyłem listę najważniejszych działań społecznych. Tak powstało moje curriculum vitae wrażliwości, które zamieszczam poniżej.
Do tej pory pracowałem na rzecz:
- starszej i schorowanej pani Ani z ulicy Grodzkiej;
- niepełnosprawnych, a szczególnie niepełnosprawnych umysłowo;
- Polonii na Ukrainie;
- osób starszych i samotnych;
- niezamożnych studentów;
- ubogich rodzin;
- dzieci z porażkami szkolnymi;
- ludzi chorych i umierających.
(...) Od kilku lat staram się również pomagać ludziom funkcjonującym na wolnym rynku, zarówno studentom, jak i bezrobotnym czy ludziom biznesu. Zetknąłem się również z narkotykami, a raczej z tymi, którzy ich używają (narkomanami); wspierałem kilka osób i było to jedno z najbardziej przerażających doświadczeń w moim życiu.
Wziąłem też pod uwagę inne rzeczy. Wygląda na to, że jestem sprawny organizacyjnie. Zarządzam Stowarzyszeniem WIOSNA (AKADEMIA PRZYSZŁOŚCI, SZLACHETNA PACZKA), które będzie działało w tym roku w ponad 500 lokalizacjach. Razem daje to ponad 10 tys. wolontariuszy, czyli mam pod sobą struktury lokalne i wielu wrażliwych ludzi. Do tego blisko 200 tys. osób zaangażowanych w nasze akcje).(...) Prawdą jest, że pozostaje jeszcze jedna, wstydliwa, kwestia w kontekście tego pytania: wierzę w Boga i jestem księdzem. Od mojego nawrócenia zaczęło się też moje zaangażowanie społeczne. Czy to jest przeszkodą?" (...)

- Spytam o paczkę, której się nie zapomina, bo miała szczególne przeznaczenie, bowiem czekał na nią ktoś niezwykły?
- O, Boże… Nie wiem…

- To poczekam, aż pamięć księdzu coś podpowie.
- Tak, była taka niezwykła paczka. Składała się z materaca oraz pościeli, kołdry, poduszki. Postanowiliśmy, że wszystkie te rzeczy - pościel, kołdra, poduszka - będą najwyższej jakości, główna inwestycja poszła w wyśmienitą kołdrę. Przeznaczone były dla starszego mężczyzny, którego marzeniem było, aby... nie marznąć we własnym łóżku w nocy. Mieszkał w zimnym lokalu, bez ogrzewania.... Więc chcieliśmy mieć pewność, że cokolwiek by się działo na dworze - on w swym łóżku będzie mógł znaleźć ciepło, że będzie spać w godnych warunkach.

- To chyba była ogromna paczka: materac, kołdra…
- Wielkość nie ma znaczenia, choć rzeczywiście wiele paczek jest ogromnych. Pamiętam jednak też list pewnej 86-letniej pani, która prosiła o zapas długopisów potrzebnych jej do rozwiązywania krzyżówek. Dostała paczuszkę długopisów na cały rok, więc nie był to podarunek wielki. Choć radość, jaki sprawił, była ogromna. Rzecz w tym, aby po paczce zostało w sercach coś dobrego, szlachetnego i ciepłego na całe życie. Kiedyś daliśmy paczkę rodzinie, która była w fatalnej sytuacji życiowej, nie dawali sobie rady do tego stopnia, że w końcu odebrano im dzieci. I gdy byli na kolejnym zakręcie życiowym, spotkaliśmy się, gdzieś w ruderze. Widziałem po nich, że są zbici przez los, ale - gdy skojarzyli moją osobę z akcją Szlachetna Paczka - w ich oczach pojawił się blask, niczym światło gwiazdy betlejemskiej. O to chodzi w akcji Szlachetna Paczka. Pamiętam, jak ja kiedyś byłem w dołku, i otrzymałem prezent: sportową bluzę!!! Byłem dumny z bluzy przez kilka lat i miałem w sobie ogromną wdzięczność do przyjaciół, którzy odgadli moje myśli. Dobre czyny wracają. Oto w Opolu jedna z pań, która rok temu dostała od nas paczkę, w tym roku powiedziała, że już daje sobie radę, a w przyszłym - ma nadzieję - sama komuś przyszykować szlachetną paczkę.

- Jak ktoś napisze, że chce samochód, bo na przykład jest osobą niepełnosprawną i potrzebuje auta odpowiednio przystosowanego, którego nie jest w stanie zdobyć ani kupić, to ksiądz też to zorganizuje?
- Myślę, że nie. Pomagamy w ściśle zdefiniowanych obszarach. To nie jest dowolne działanie. Staramy się być jak lekarze i działać w przypadku zdiagnozowanej choroby. Lekarze mają swoje specjalizację, my też. Paczką nie rozwiążemy każdego problemu życiowego. Pomagamy tym, którzy dzisiaj przegrywają, ale chcieliby spróbować jeszcze raz. Paczka to prezenty, samochód to już majątek. Czasami dajemy takie rzeczy, które mogą pomóc w wystartowaniu do lepszego świata - na przykład laptop, odpowiednią literaturę.

- Chodzi o wędkę, którą można złowić rybę? Chyba na tym powinna polegać właściwa pomoc charytatywna.
- Sądzę, że taka optymalna pomoc charytatywna to nie dawanie ryby, nie dawanie nawet wędki, tylko praca nad mentalnością wędkarza. Bo jeśli ktoś jej nie ma, to sprzeda otrzymaną wędkę i pójdzie kupić rybę. Natomiast gdy ktoś ma mentalność wędkarza, to nawet kija użyje do wędkowania.

- Czy pomoc charytatywna podlega reklamacjom, bo na przykład ktoś w paczce dostał nie to, o co prosi, albo to, co go poniża? Czy może nie wypada odrzucać "wybrakowanej" pomocy w myśl zasady: darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby.
- My nie wyznajemy tej zasady - prezent nie może jakością ani istotą poniżać obdarowanego.

- Na licznikach internetowych stron "Paczki" pojawiają się - już po zakończeniu akcji - pojedyncze cyfry. Oznacza to, że ktoś z rzeszy tysięcy obdarowanych jednak wciąż czeka na pełny prezent.
- Paczki robi blisko  190 tysięcy ludzi. Zdarza się, że darczyńca - z jakiegoś powodu - jednak zawali. Albo włoży do paczki prezent słabszej jakości, mocno zużyty. Wolontariusze wówczas informują darczyńcę, że nie o to chodziło i szukają na nowo kogoś, kto mógłby stworzyć paczkę. Zawsze osiągamy cel.

- Skąd te nieporozumienia? Akcja ma przecież jasne i precyzyjnie określone reguły: do paczki wkładamy rzeczy nowe lub jak nowe. Znów źle pojmujemy pomoc charytatywną?
- Powiem z uśmiechem: współczynnik czytania ze zrozumieniem nie jest w naszym społeczeństwie najwyższy. Ale z roku na rok kultura czynienia dobra, oferowania prezentów - jest coraz wyższa, ma to na pewno także związek z coraz wyższą i coraz bardziej wyspecjalizowaną organizacją przedsięwzięcia.

- A czy zmienia się mentalność obdarowanych - z tych, co wolą rybę na tych, co preferują wędkę?
- Ta pani od długopisów - przecież jej nie zmienimy mentalności, życia też jej nie zmienimy - mimo ogromnych chęci. Nad mentalnością wędkarza należy pracować z ludźmi młodymi. "Paczka" to charytatywna akcja przeprowadzana raz w roku, a całoroczna nasza działalność charytatywna - to Akademia Przyszłości dla dzieci, które ponoszą w szkole porażki. Mówiąc wprost - uważane są za klasowych osłów, więc się nie odzywają, siedzą w ostatnich ławkach, niewiele się uczą... Wszyscy im mówią, że są złe, więc nawet nie starają się próbować być lepszymi. Przerywamy ten stan podczas pracy na pozalekcyjnych zajęciach z wolontariuszami, podczas wycieczek, spotkań.

- I objawiają się Einsteini?
- Nie trzeba być Einsteinem, aby dać sobie radę w życiu. Nie wymagamy, aby te dzieciaki brylowały w życiu, ale żeby w tym życiu dawały sobie radę. Jeden z naszych uczniów ledwo przeszedł do piątej klasy, ale potem - działał w samorządzie szkolnym, a w szóstej klasie był jego przewodniczącym. Dzieci z Akademii uczą się, że sukces jest w ich zasięgu, podczas zajęć zapisywane są bowiem indeksy sukcesów, gdzie odnotowywane są osiągnięcia: małe i coraz większe. Te dzieci już wiedzą, że mogą odpowiadać na lekcjach, zgłaszać się, że potrafią rozwiązać zadanie... Co więcej - nasze dzieci były na uniwersytecie, na spotkaniu z astronomem i wybrały się wówczas w podróż do gwiazd... Wielu ich rówieśników z tzw. dobrych domów nie miało takiej okazji i dopóki nie dostaną się na studia - mieć jej nie będą.

- Zwraca uwagę profesjonalizm, z jakim organizowane są przedsięwzięcia Stowarzyszenia Wiosny - Akademia i Paczka. To 18 niezależnych przedsiębiorstw, działających w 18 miastach Polski. Jesteście jak doskonale działająca korporacja. Niezwykle skuteczna - paczki przygotowują też słynni aktorzy, sportowcy, para prezydencka. Ksiądz musi mieć odpowiednie ku temu wykształcenie - czyżby menedżersko-biznesowe?
- Nie uczyłem się tylko z książek teologicznych. Jestem między innymi po Akademii Górniczo-Hutniczej, kończyłem wydział mechaniczny. Ponoć większość czołowych polskich menedżerów jest właśnie po tej akademii. Powracając do porównania medycznego - można leczyć się u znachora, można też leczyć się u specjalistów medycyny. Tak duża organizacja jak Wiosna musi mieć autentycznych specjalistów pierwszej klasy.

- Na przykład?
- Dyrektorka "Szlachetnej Paczki" najpierw zrobiła karierę w korporacji farmaceutycznej, była tam dyrektorem pionu aptecznego, panowała nad siecią aptek w całym kraju. Ma genialną pamięć, wszechstronną wiedzę, a na dodatek zdolności muzyczne. Dyrektor kreatywny przeszedł do nas z agencji reklamowej, nie tworzył tam małych reklamówek, ale całe kampanie reklamowe, na przykład związane z promowaniem rodzimych produktów. W stowarzyszeniu jest ponad 30 osób, ich średnia wieku to 24 lata, a największy potencjał - to świeżość i kreatywność.

- Czy ksiądz jest w stanie zapłacić ludziom, których zatrudnia na etat, tyle, ile dostawali na kierowniczych stanowiskach w korporacjach?
- Płaca jest na pewno godziwa, inna być nie może. Poza tym sądzę, że wartość rynkowa pracownika znacznie rośnie po praktyce w Wiośnie.

- Pojawiają się łowcy głów, gotowi podkupić księdzu dyrektorów?
- Na razie nie. Choć ja sam wspieram pracowników z Wiosny w poczuciu własnej wartości i świadomości, że jesteśmy wolnymi ludźmi. Pracujemy razem dlatego, że nam się chce, a nie dlatego, że ktoś musi zarabiać.

- Ksiądz sam mówi jak biznesmen, używając określeń "grupy docelowe", "wartość rynkowa pracownika", ale może nic w tym dziwnego - skoro jest ksiądz duszpasterzem środowiska biznesowego...
- Cóż, nie robi się interesów i nie przemawia się do biznesmenów językiem parafialnym, muszę więc w życiu posługiwać się równolegle wieloma tymi językami. Jestem duszpasterzem biznesu, zależy mi na ludziach, ao których albo się mówi źle, albo ludzie się im podlizują. Do nich faktycznie trzeba inaczej mówić: nie można ich pouczać, za to należy traktować krótkim przekazem - konkretnym i czytelnym. Tak jak mówi się w Teleexpressie: dwadzieścia sekund - i wystarczy. Dzisiaj nikt nie ma czasu na długie kazania.

- Słynie ksiądz z multimedialnych kazań, kontrowersyjnych akcji, ostatnio zgłosił ksiądz swoją kandydaturę jako ewentualny lider lewicy polskiej. Zastanawiam się, ile w tych akcjach jest pewnego rodzaju "szołmeństwa" wynikającej ze świadomości, że we współczesnym świecie liczy się ten, o kim jest głośno...
- To nie do końca tak!

- Nie chciałam obrazić, ale czy nie jest faktem, że łatwiej zdobywa się wsparcie dla Wiosny, gdy jest się TYM słynnym Stryczkiem?
- Nie obrażam się, tylko moje motywy działań są zupełnie inne. Otóż Stowarzyszenie Wiosna nie jest jedynym moim polem działania. Jako duszpasterz środowisk biznesowych mam kolejne obowiązki, wychodzę tam, gdzie odnajdę wiernych - na przykład pod galerie handlowe z akcją Konfesjonał, przecież nie jestem wrogiem handlu i zakupów, ale chcę tylko przypomnieć o adwencie i o tym, że jest "inny świat".

- A pomysł z liderowaniem lewicy?
- Napisałem "lewicowe" CV, bo wtedy trwała dyskusja polityczna, z której wynikało, że tylko lewica jest wrażliwa społecznie. A księża to darmozjady. To była moja próba wejścia na polityczny rynek i zwrócenia uwagi na pewien bezsens tych poglądów.

- Skuteczna próba, zdobył ksiądz pierwsze miejsca w wiadomościach. Czy była jakaś reprymenda ze strony władz kościelnych?
- Otrzymałem raczej pochwałę. Każdy, kto przeczytał moje CV wie, że było raczej wyznaniem wiary, niż pokazywało moje aspiracje polityczne.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska