Pierwszy raz bakterię z grupy coli wykryto w wodociągu zaopatrującym w wodę mieszkańców gmin Prószków, Komprachcice i Dąbrowa 20 sierpnia. Było jej tak dużo, że Powiatowy Inspektorat Sanitarno-Epidemiologiczny nakazał zawiadomienie mieszkańców o pogorszeniu jakości wody i konieczności gotowania jej przynajmniej minutę w otwartych naczyniach.
Gdy wydawało się już, że sytuacja wróciła do normy, pod koniec września w wodzie znów wyczuwalnie wzrósł poziom chloru, a na internetowych stronach gmin znów pojawił się nakaz gotowania wody. Prawdziwa nerwówka wybuchła 10 października, kiedy to trzeci raz znaleziono feralną bakterię. O zagrożeniu informowali nawet księża z ambon.
Prószkowianie po raz kolejny dostawali ostrzegawcze esemesy. Mieszkańcy rzucili się do sklepów po wodę w butelkach. Tymczasem, jak wyjaśnia Bogusława Korczyńska-Rożek, zastępca powiatowego inspektora sanitarnego, bakteria z grupy coli nie jest chorobotwórcza, a nakaz gotowania wody dotyczył tylko sierpniowego przypadku.
- Niemniej jednak dobrze, że gotowano wodę, bo w takich przypadkach ostrożności nigdy za dużo - przekonuje pani inspektor.
Marek Leja, wójt Dąbrowy, przyznaje, że we wrześniu i październiku powielono po prostu sierpniowy nakaz. - Zrobiliśmy tak profilaktycznie, w trosce o mieszkańców - wyjaśnia wójt. Ze strony Związku Gmin Prokado, który dostarcza wodę do trzech gmin, jak również ich władz zabrakło mu jasnej informacji o tym, z czym mieszkańcy mają do czynienia i że między szkodliwymi bakteriami coli a z grupy coli istnieje zasadnicza różnica. - Ale przecież nigdzie nie napisaliśmy, że istnieje zagrożenie dla ich zdrowia - zapewnia wójt.
Do wprowadzenia ludzi w błąd nie poczuwa się również Józef Pampuch, prezes Prokado: - Ja tylko przekazywałem gminom wyniki badań. A one już same decydowały, czy czynów trzeba gotować wodę.
Prezes zapomniał, że na internetowej stronie Prokado również widnieje ten nakaz.
- To jakieś jaja, władza dmuchała na zimne, a my wykosztowaliśmy się na wodę w butelkach - denerwuje się pan Krzysztof z Górek. - Tak być nie może. Albo jest zagrożenie, albo go nie ma!
Całe zamieszanie wokół bakterii ma jedną dobrą stronę. Władze gmin - członków Prokado - wezmą się wreszcie za remont przeciekającego najprawdopodobniej wodociągu.
- Wyłączyliśmy studnię w Zimnicach Małych - informuje Róża Malik, burmistrz Prószkowa i członek komisji rewizyjnej związku. - Wymienione w niej zostaną wszystkie urządzenia, rura główna i rura osłonowa, a cała instalacja zostanie dokładnie prześwietlona za pomocą specjalnych kamer.
Pani burmistrz nie widzi potrzeby zmian we władzach Prokado. - Nie można lecieć z siekierą na prezesów tylko dla tego, że wydarzyło się coś, nie wiadomo jeszcze co, w którym miejscu i czego nie widać gołym okiem - przekonuje Róża Malik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?