Last Christmas George’a Michaela

Ryszard Rudnik
Ryszard Rudnik
George Michael zmarł wczoraj na serce w swoim domu w hrabstwie Oxfordshire. To jakiś paradoks odejść akurat w Boże Narodzenie, gdy rodzi się Nadzieja a jednocześnie dla kogoś właśnie się ona kończy.

Paradoks tym większy, że właśnie w tym dniu odszedł ktoś, kto wylansował jeden z muzycznych kanonów bożonarodzeniowej pop- pieśni. Mało jest ludzi na świecie, którzy nie znają „Last Christmas” grupy Wham, którego to duetu Michael był jedyną podporą i sensem jego bytu.

No więc odchodzi gwiazdor pop, artysta, który wielu z nas swą twórczością towarzyszył w naprawdę niezapomnianych chwilach młodości.

Odchodzi w dniu szczególnym, magicznym, gdy cichną wszelkie spory i nawet zwierzęta, jak każe tradycja, mówią ludzkim głosem.

Zwierzęta tak, ale nie sieć, tam mimo magicznej pory w komentarzach do odejścia Michaela coś na kształt „życzenia śmierci”.

Że zasłużył, że sam sobie winien, by zacytować tylko te bardziej soft wpisy.

Co się z nami stało, że nawet w obliczu śmierci, nawet w takim dniu jak Boże Narodzenie nie możemy się pozbyć jadu, wznieść się choć na Golgotę odrobiny empatii?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska