Łukasz Żygadło: "Mamy dwie Polski i dwa porządki prawne"

Łukasz Żygadło
Bardzo uważnie obserwuję wydarzenia, które dzieją się w Polsce od czasu powołania nowego rządu. Nie chcę być złośliwy, nie chcę wychodzić na stronniczego lub mało obiektywnego, jednak nie sposób określić tego pierwszego miesiąca mianem czasu bezkresnego chaosu, niedotrzymanych obietnic i słów rzucanych na wiatr, które ostatecznie gdzieś opadają, niczym nic niewarte liście z drzew.

Co krok można spotkać osoby zadowolone (z siebie), ale nigdzie nie widać wesołych - pisał niegdyś Stefan Żeromski i myślę, że ten cytat doskonale oddaje obecną sytuację w państwie i nowym rządzie, gdzie coraz niej widać radości na twarzach polityków rządzących. Chaos prawny jaki zawisł dziś nad naszą ojczyzną, jest chaosem na niespotykaną skalę. Pojawiają się nawet opinie, że tego typu sytuacji nie było w Polsce od czasu zakończenia II wojny światowej.

Nie wiem czy uprawnione jest wychodzenie tak daleko, dlatego ja skłonię się do postawienia tezy, że mamy najgorszą sytuację od 1989 roku.

Polska podzielona na dwa obozy

Gdy dokładnie i uważnie obserwujemy scenę polityczną i dyskusję publiczną, która toczy się na aktualne tematy związane z działalnością rządu i polityków opozycji, to bez trudu możemy uznać, że Polska podzieliła się na dwa obozy. I naprawdę pal licho, jeśli są to dwa obozy polityczne. Nic w tym złego. Przecież w wielu państwach dzieją się rzeczy podobne.

W Wielkiej Brytanii od lat walczą o władze Torysi (Partia Konserwatywna) i Laburzyści (Partia Pracy). W Stanach Zjednoczonych mamy Republikanów i Demokratów, czyli partie które wymieniają się u sterów władzy co jedną bądź dwie kadencje.

Takie mamy prawo

W Polsce również możemy mówić o dwóch obozach politycznych, przy czym jeden z nich, rozproszył się na kilka mniejszych środowisk, przez co udało mu się dojść do władzy w ubiegłym roku. Ale i to można uznać za zręczną sztuczkę polityczną, nic groźnego.

Takie mamy prawo, ordynację wyborczą i wszystko co nie jest zakazane, jest dozwolone, łącznie z tworzeniem bytów politycznych pod budowę ewentualnej koalicji bądź wzajemne wspieranie się partii calem przejęcia władzy i budowy koalicji. Prawdziwym problemem dla Polski jest burdel prawny, który niewątpliwie mamy. Proszę mi wybaczyć słowo burdel, jednak innego określenia nie można tutaj użyć.

Otóż burdel ten zgotowali nam politycy, sędziowie i eksperci od prawa. Każda z tych grup od lat budowała system w którym prawo można interpretować w dowolny i wygodny dla siebie sposób. Przez ponad trzydzieści lat III RP, pokazywano jak skutecznie omijać prawo, jak można naginać system do osiągnięcia własnych korzyści. Problem w tym, że dziś, po miesiącu od zaprzysiężenia nowego rządu, premier Donald Tusk i jego ludzie przekroczyli wszelkie granice, które jak dotąd, choćby pozornie były zachowywane.

Komisji Europejskiej to już nie przeszkadza?

Weźmy za przykład nowego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Pomijam fakt, że przez osiem lat politycy opozycji zarzucali Zbigniewowi Ziobrze łączenie funkcji ministra i prokuratora generalnego. Mało tego, żeby tylko polska opozycja miała do tego obiekcje to byłoby dobrze. Komisja Europejska włączyła się w ten spór. Wiceszefowa KE Věra Jourová atakowała polski rząd, właśnie za połączenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.

Padały wówczas słowa o tym, że „zasady europejskie obowiązują również w Polsce”, że władza w Warszawie musi się do nich stosować, jeśli nadal chce otrzymywać wypłaty środków w ramach unijnych funduszy. I co? Ano nic, bo przecież wystarczyła zmiana rządu i nikomu w Brukseli nie przeszkadza, że Adam Bodnar łączy funkcje prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości.

Jakby tego było mało, minister Bodnar osobiście objął nadzór nad śledztwem ws. przejęcia mediów publicznych, w tym TVP, przez co zdaniem posłów PiS, złamał prawo, bądź z automatu powinien wygasnąć jego mandat senatorski. Czy widać tu działania i skutki podobne do tych, stosowanych w przypadku posłów Kamińskiego i Wąsika? Ja nie zauważyłem.

Marszałek Hołownia widzi to inaczej

Innym rażącym wręcz konfliktem prawnym jest wspomniany wyżej temat posłów Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Dla polityków PiS, panowie nadal są posłami. Ludzie Jarosława Kaczyńskiego powołują się w tym aspekcie po pierwsze na udzielenia prawa łaski przez prezydenta RP Andrzeja Dudę oraz na orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego w tej sprawie.

Problem w tym, że marszałek Szymon Hołownia widzi sprawę inaczej. Dla niego liczy się wyrok Sądu Okręgowego który zapadł ponownie, pomimo ułaskawienia, w sprawach Wąsika i Kamińskiego, oraz orzeczenie Izby Pracy Sądu Najwyższego, do której marszałek skierował odwołanie posłów od decyzji o wygaszeniu im mandatów.

Dodatkowo marszałek poprosił prezesa Izby Pracy o dobranie składu sędziowskiego niebudzącego zastrzeżeń. Ciekawa sprawa, prawda?

Co na to prezes Ordo Iuris

Zdaniem prezesa Instytutu Ordo Iuris, mec. Jerzego Kwaśniewskiego, marszałek Hołownia de facto przyznał się, że ustawia skład sędziowski w Sądzie Najwyższym. „Każdego obserwatora sceny politycznej, czy życia publicznego szokuje, że marszałek Sejmu z rozbrajającą szczerością przyznaje, że uzgodnił z prezesem jednej z izb Sądu Najwyższego składy orzekające. To złamanie wszystkich elementarnych zasad, co służyło pominięciu izby właściwej” - przyznał mec. Kwaśniewski w rozmowie z serwisem DoRzeczy.pl. Głos w sprawie zabrała również Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska która podkreśla, że takie działanie stanowi „istotne naruszenie” porządku prawnego Rzeczypospolitej i jest efektem „samowoli Prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, działającego w porozumieniu z Marszałkiem Sejmu - organem władzy ustawodawczej”.

Następnie, pomimo dwóch orzeczeń ws. posłów Wąsika i Kamińskiego, pomimo zaproszenia tych dwóch polityków przez prezydenta RP Andrzeja Dudę do Pałacu Prezydenckiego, dochodzi do zatrzymania posłów opozycji, właśnie w Pałacu, pod nieobecność prezydenta, który wyjechał na spotkanie do Belwederu.

Nawet teraz pisząc niniejsze zdania, zastanawiam się nad absurdalnością dzisiejszego stanu państwa polskiego, w którym żyjemy i musimy dalej funkcjonować.

Prezydent zablokowany w Belwederze

Żeby było tego wszystkiego mało, tuż po zatrzymaniu posłów przez policję, która do Pałacu została wpuszczona przez funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa (polecenie miał wydać szef MSWiA), szefowa Kancelarii Prezydenta przyznała, że prezydent nie mógł wyjechać z Belwederu ponieważ autobus komunikacji miejskiej zablokował wyjazd.

Ktoś powie, że to fikcja. Otóż nie! Pojawili się świadkowie, którzy podróżowali tym autobusem i twierdzą, że pojazd zatrzymał się dokładnie na bramie wjazdowej do Belwederu gdzie doszło do awarii. W tym przypadku już mamy do czynienia z działaniem służb specjalnych i skoordynowaną akcją mającą na celu zatrzymanie posłów oraz ośmieszenie samego prezydenta Andrzeja Dudy.

Mróz by tego nie wymyślił

Co będzie dalej? Wejście do Narodowego Banku Polski? A może obalenie samego prezydenta?

Jedno jest pewne, jeżeli obie strony konfliktu nie zaczną się cofać, dojdziemy do ściany. Wówczas grozi nam swoista wojna domowa. Co ciekawe bardzo trafną rzecz napisał pisarz Remigiusz Mróz w mediach społecznościowych, gdzie ironicznie stwierdził, że nawet on w swoich książkach political fiction nie wymyślił takiego scenariusza.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska