Kluczborskie historie z dreszczykiem - nawiedzone domy, tajna spalarnia zwłok w mieście

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Sprawdziliśmy: przedwojenna kamienica przy ul. Sybiraków w Kluczborka nie jest nawiedzona. Ludzie mieszkają tutaj także na III piętrze i żadnych duchów nie widzieli.
Sprawdziliśmy: przedwojenna kamienica przy ul. Sybiraków w Kluczborka nie jest nawiedzona. Ludzie mieszkają tutaj także na III piętrze i żadnych duchów nie widzieli. Mirosław Dragon
Nawiedzony dom w Byczynie, kamienica w Kluczborku ze zjawą zmarłej staruszki, gigantyczny zakład psychiatryczny i ukryta spalarnia zwłok - teorie spiskowe istnieją także w lokalnej historii.

W książkach o historii Kluczborka możemy dowiedzieć się o Zakonie Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą, który założył miasto, o jednym z pierwszych doktorów teologii Janie z Kluczborka, o nazywanym śląskim Rejem kaznodziei Adamie Gdacjuszu, o apologecie pruskiego kapitalizmu Gustawie Freytagu czy o ojcu współczesnego pszczelarstwa księdzu Janie Dzierżonie.

W historycznych książkach nie ma jednak nic o nawiedzonych domach, budzących zgrozę zbrodniach, o duchach i zjawach.

Takie historie jednak z lubością są opowiadanie m.in. na portalach oraz blogach internetowych.

Tropiciele historycznych sensacji ostrzegają przed nawiedzonymi miejscami, odkrywają także rzekome spiski i tajemnice.

Gigantyczny psychiatryk z komorą straceń
Według autora blogu Moje Riese w Kluczborku w okresie międzywojennym i podczas II wojny światowej przeprowadzano masowe eksperymenty na ludziach, uśmiercane osoby palono na miejscu w spalarni zwłok zamaskowanej w dzisiejszym budynku sanepidu.

Według autora tej historii spiskowej szpital miejski, zespół leczniczy Betania, prowincjonalny zakład dla umysłowo chorych, a nawet gmach sądu, poczty i miejska gazownia stanowiły gigantyczny zakład psychiatryczny.

Budynki połączone były podziemnymi przejściami. Autor bloga twierdzi, że jeszcze p upadku komuny widać było w pomieszczeniach piwnicznych „instalacje do lamp chirurgicznych i cokoły od stołów chirurgicznych lub foteli ginekologicznych”.

Autor tej spiskowej historii ustalił, że pod gmachem sądu i więzienia była komora straceń, przy budynku sanepidu była spalarnia zwłok, zamaskowana jako kotłownia. Ba, twórca bloga ustalił nawet, że te potworne kluczborskie gabinety doświadczeń na ludziach, komora straceń, krematorium i podziemne przejścia i pomieszczenia wypłytkowane były białymi płytkami ceramicznymi o wymiarach 10 x 10 cm.

Kto i po co zbudował w prowincjonalnym miasteczku podziemne sale operacyjne i komory straceń. Na to autor bloga też ma odpowiedź: zbudował je zapewne Kurt Daluege, kluczborski SS-man, hitlerowski zbrodniarz wojenny.

Mroczne śledztwo autora bloga Moje Riese doprowadza to ustalenia, że działał tutaj także Morito Buchwald, który oficjalnie był zarządcą majątku grafa von Bethusy-Huca, a po godzinach pracy zajmował się praktykami okultystycznymi i kontaktami z szatanem.

Autor tej spiskowej historii nie omieszkał przypomnieć, że graf von Bethusy-Huc przez wiele lat pełnił godność starosty kluczborskiego, więc wpływy Morito Buchwalda były duże.

Zmarli mszczą się za zniszczenie grobów
Anonimowy autor artykułu opublikowanego w Strefie Tajemnic ostrzega przed wizytą na 200-letnim cmentarzu żydowskim koło Biskupic. Po wojnie cmentarzysko zostało zdewastowane przez wandali tak bardzo, że zniszczono płyty nagrobne i ciężko nawet ustalić, kto właściwie tam spoczywa.

Duchy zmarłych postanowiły się jednak zemścić za pozbawienie ich resztek godności. Mszczą się na przypadkowych osobach, które przychodzą zwiedzić zabytkowy cmentarz.

Rzucają kamieniami w plecy, nogi i głowy odwiedzających. Popchają też ludzi na nagrobki. Nie tylko sam cmentarz, ale i cała okolica zyskała miano przeklętego miejsca po tym, jak doszło w tym miejscu do serii śmiertelnych wypadków samochodowych, w których łącznie zginęło 7 osób. Mieszkańcy nie mają wątpliwości, że sprawcą tych wypadków są te same duchy, które przeganiają ludzi z terenu cmentarza.

Rodzinna masakra
Poszukiwacze tajemnic ku swojej zgubie zwiedzają nie tylko cmentarzysko w Biskupicach, ale także ponad stuletni opuszczony dom, stojący 5 kilometrów na północ od Byczyny. Stoi on opustoszały od ponad osiemdziesięciu lat po tym, jak doszło tam do rodzinnej masakry.

18 sierpnia 1929 roku pijany leśniczy Henryk K. po powrocie do domu zaczął kłócić się ze swoją 34-letnią żoną , sięgnął rozwścieczony dwukrotnie strzelił do niej ze strzelby myśliwskiej. Pierwsza kula trafiła ją w ramię, a druga w serce. Okrutny leśniczy odciął żonie głowę i wrzucił do stajni, gdzie wówczas trzymał świnie. Kiedy usłyszał płacz dziecka dobiegający z pokoju, sięgnął po nóż... Kiedy dotarło do niego co zrobił, wszedł na strych i powiesił się na belce.

Rano znaleziono trzy ciała: wisielca, dziecka z wydłubanymi oczami oraz kobiety z odciętą głową (autor historii dodaje, że głowy nie znaleziono do dzisiaj).

Dom stoi opustoszały, ponieważ jest nawiedzony. Kto próbował tam zamieszkać, szybko uciekał, ponieważ widywano w lustrze kobietę która czesze włosy, z kuchni dobiegały kłótnie, a z pokoju dobiegał przeraźliwy płacz dziecka.

Staruszka po śmierci nadal mieszka w kamienicy
Zdaniem tropicieli historycznych tajemnic nawiedzona jest także zabytkowa przedwojenna kamienica przy ul. Sybiraków w Kluczborku.

Całkiem niedawno, bo niespełna 10 lat temu w mieszkaniu na trzecim piętrze znaleziono tam zwłoki starszej kobiety, które były już w stanie zaawansowanego rozkładu.

Zwłoki zostały usunięte, a mieszkanie uprzątnięte, ale mimo braku wolnych lokali w mieście to mieszkanie stoi puste do dzisiaj.

Mieszkańcy boją się chodzić nawet na trzecie piętro, ponieważ z opuszczonego mieszkania słychać głos telewizora, w nocy w oknie widać światło palące się w mieszkaniu, za dnia niektórzy widzieli staruszkę zaglądającą zza firanki.

Na suficie pod pokojem, w którym znaleziono kobietę, pojawiają się natomiast plamy krwi. Czyszczenie plamy i malowanie sufitu pomagają tylko na chwilę Później plama krwi znowu się pojawia. Autor artykułu dodaje, że egzorcyzmy w mieszkaniu odprawił nawet miejscowy ksiądz, ale i to nie pomogło. Sąsiedzi zmarłej staruszki widywali swoją sąsiadkę na korytarzu.

Objawiała im się pod postacią mglistej smugi w kształcie człowieka, po czym znikała. Jednemu z gości pojawiła się na korytarzu w pełnej krasie i na dodatek uprzejmie uśmiechnęła się do niego.

Kiedy gość powiedział gospodarzom, że poznał ich miłą sąsiadkę, nie tylko wyprowadzili się z kamienicy, ale wystraszeni opuścili Kluczbork.

Sprawdziliśmy: w kamienicy przy ul. Sybiraków na III piętrze zamieszkane są oba mieszkania.

- Mieszkam tutaj od 55 lat i nikt tutaj nie straszy - zapewnia Ryszard Rozborski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska