Badania DNA historię Piastów mogą wywrócić do góry nogami

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Do krypty ze szczątkami brzeskich Piastów naukowcy zeszli ubrani w specjalne fartuchy, w maseczkach rękawicach.
Do krypty ze szczątkami brzeskich Piastów naukowcy zeszli ubrani w specjalne fartuchy, w maseczkach rękawicach. Roman Baran [O]
O pierwszych Piastach wiadomo niewiele. Źródeł pisanych - brak. Pochówki - niepewne. Pochodzenie - niewyjaśnione. Dlatego historycy przez całe wieki mogli stawiać dowolne hipotezy i mnożyć teorie nie do zweryfikowania. Aż pojawili się genetycy.

Słynny „Dagome iudex”, czyli dokument, w którym Mieszko I powierza swoje państwo pod opiekę papieża, ma 8 linijek, a w Bibliotece Watykańskiej znajduje się jedynie jego kopia, sporządzona sto lat po oryginale. W dodatku badacze do dziś mają wątpliwości, czy poszczególne słowa nie zostały przez kopistę zniekształcone, łącznie z imieniem władcy zapisanym jako Misicam.

I to właśnie na takich niepełnych źródłach historycy opierają teorie o założycielach piastowskiej dynastii.

- Wbrew obiegowym opiniom nasza wiedza na temat Piastów jest bardzo ograniczona, my tak naprawdę o tych czasach nie wiemy prawie nic - mówi profesor Marek Figlerowicz, dyrektor Instytutu Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk, który stoi na czele projektu badawczego szukającego piastowskich korzeni.

Rozmawiamy w komnatach Zamku Piastów Śląskich, do którego zjechało kilkunastu badaczy z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu i PAN: antropologów, biochemików, archeologów i historyków. Ci kierowani przez doświadczonych naukowców młodzi ludzie tworzą zespół projektu finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki. W podziemiach zamku mają nadzieję odnaleźć dowody, które wypełnią ogromne luki w wiedzy o pierwszych władcach Polski.

- Nasze braki jeszcze wyraźniej widać, jeżeli porównamy Polskę z innymi krajami, takimi jak Niemcy czy Francja, gdzie księgi, które opisują, co działo się tam tysiąc lat temu, zajmują całe biblioteki. U nas nie ma żadnych źródeł pisanych, podobnie jak nie ma żadnych znalezisk archeologicznych, które w jednoznaczny sposób pozwalałyby rozstrzygnąć, jakiego pochodzenia byli ludzie, którzy zamieszkiwali Wielkopolskę około tysięcznego roku i skąd pochodzi dynastia Piastów.

Dlatego historycy przez wieki mnożyli teorie. Najpierw wydawało się, że Piastowie to po prostu elita rodzimej ludności. Potem pojawiły się hipotezy, że to wikingowie, którzy przybyli ze swoją drużyną, opanowali ziemie nad Wartą i stanęli na czele Słowian.

- Jeszcze inni stawiają bardzo atrakcyjną hipotezę, że przodkowie Mieszka przybyli z państwa wielkomorawskiego, które dwieście lat wcześniej zostało zniszczone przez najazdy - mówi prof. Figlerowicz. - I tak jak uciekinierzy z Troi mieli założyć Rzym, tak samo uciekinierzy z państwa wielkomorawskiego, z Nitry, założyli Poznań i Gniezno, a następnie państwo polskie. Patrząc na to, jak niewielką wiedzą dysponujemy, przez długi czas sądziliśmy, że nie ma szans, by dokopać się prawdy.

Nadzieje odżyły za sprawą najnowszych technologii, a konkretnie dzięki badaniom DNA.

- Nasz projekt zakłada, że znajdziemy odpowiedź na szereg pytań: pierwsze nie dotyczy samych Piastów, tylko ludności, która tu zamieszkiwała - mówi naukowiec. - Są dwie hipotezy: pierwsza - że tereny Wielkopolski i zachodniej Polski około I wieku naszej ery, czyli dwa tysiące lat temu, zamieszkiwały plemiona germańskie i sięgały aż po Wisłę. Następnie te plemiona w czasie wędrówki ludów miały się cofnąć na zachód, a w ich miejsce przyszły plemiona słowiańskie. Inna teoria mówi, że czegoś takiego nie było i ci sami ludzie, którzy w czasach rzymskich zamieszkiwali na tych obszarach, zamieszkiwali je również około X wieku, natomiast nazwy zmieniały się tylko z punktu widzenia politycznego. Czyli germańscy władcy twierdzili, że te ziemi zamieszkują Germanie, a następnie słowiańscy władcy uznawali, to Słowianie, podczas gdy w rzeczywistości większość ludności się nie zmieniała.

Do Piastów tylko w maseczce

Żeby odpowiedzieć na te pytania, zespół pobrał próbki z około stu szkieletów pochodzących sprzed dwóch tysięcy lat. Następnie takie same próbki zostaną pobrane ze szkieletów ludzi, którzy żyli tysiąc lat temu, a więc w okresie, kiedy istniało państwo piastowskie.

- Jeżeli genomy z obu okresów nie będą się różniły, to powiemy: to była kontynuacja, ci sami ludzie zamieszkiwali te tereny w czasach rzymskich i piastowskich - wyjaśnia metodę prof. Figlerowicz. - Ale żeby jeszcze bardziej sobie to zadanie skomplikować, będziemy się starali dowiedzieć, czy to samo pochodzenie mieli prości ludzie, czyli tzw. nieelity, czy też było tak, że ci ludzie, którzy mieszkali na wsi i zajmowali się najprostszymi rzemiosłami, to byli cały czas miejscowi, a elitę stanowiła ludność napływowa.

- Będziemy badać m.in. materiały z cmentarzysk wczesnośredniowiecznych, na których pochowani są ludzie wyposażeni w różny sposób: z darami oraz elementami strojów i ozdobami, które mogą świadczyć, że są to ludzie należący do ówczesnych elit. Jest też grupa pochówków osób średnio zamożnych, są też takie, w których chowano ludzi bez wyposażenia, a zarówno miejsce, jak i sposób pochówku wskazują, że to była ludność pospolita, uboga - wymienia profesor Hanna Kóčka-Krenz, archeolog z Instytutu Prahistorii Uniwersytetu Adama Mickiewicza.
- Dzieląc i porównując materiał biologiczny, będziemy mogli się zorientować, czy mamy do czynienia z napływowymi elitami czy to są ludzie miejscowi, którzy wybili się ponad przeciętność - dodaje archeolog.

Mając do dyspozycji kości z grobów, naukowcy są w stanie porównać materiał genetyczny wikingów, Morawian, mieszkańców Wielkopolski sprzed tysiąca lat i wreszcie piastowskich władców. A potem jedne teorie obalić, a na innych przybić stempel: udowodnione.

Niestety, wszystko wygląda tak atrakcyjnie tylko w teorii, bo w praktyce problemów jest co niemiara. Widać to już w momencie, kiedy grupa naukowców schodzi do podziemi przyzamkowej kaplicy świętej Jadwigi w Brzegu. W krypcie składano szczątki książęcych rodzin władających księstwem brzeskim i legnickim.

Wejście do podziemi zabezpieczone jest ważącą setki kilogramów kamienną płytą, którą wcześniej odsunęli wezwani do pomocy żołnierze. W ruch idzie drabina, reflektory i podręczne latarki.

Wszyscy, którzy będą mieli do czynienia z kośćmi, mają na sobie oczywiście fartuchy, rękawiczki i maseczki, bo każdy parający się historią pochówków naukowiec ma w pamięci serię zgonów osób, które pracowały w latach 70. ubiegłego wieku przy renowacji grobowca Kazimierza Jagiellończyka.

- Schodziłem tu tylko raz i potem mocno to odchorowałem - przyznaje nam jeden z pracowników muzeum.

Antropolodzy otwierają kolejne urny, w których złożono książęce szczątki, i zapisują szczegóły w protokołach. Już na początku mała konsternacja: w jednej urnie trafiają na trzy kości piszczelowe. Potem pojawiają się kolejne niespodzianki, które tylko potwierdzają to, z czym naukowcy spotykają się od dawna: w ciągu setek lat burzliwej historii grobowce, nie tylko te piastowskie, były wielokrotnie otwierane, a szczątki niejeden raz wymieszano.
Zakręty historii nie oszczędziły także brzeskiego mauzoleum, założonego w XIV wieku. Krypta została splądrowana po raz pierwszy po zdobyciu Brzegu przez armię pruską w 1741 roku. Potem sarkofagi wielokrotnie otwierano, m.in. na początku XX wieku, kiedy część z nich wyniesiono do kruchty, i w latach 80., gdy do podziemi włamali się młodociani złodzieje. Dziś w krypcie znajdują się głównie współczesne urny opatrzone imionami, wypełnione szczątkami członków książęcej rodziny. I nie ma stuprocentowej pewności, czy te kości też nie zostały wymieszane.

- Ale tutaj i tak mamy niezłą sytuację, bo są czaszki z częściowo zachowanym uzębieniem, a to właśnie w zębach znajduje się najmniej zanieczyszczony materiał DNA - np. bez domieszek materiału genetycznego osób, które miały z nimi styczność - tłumaczy profesor Kóčka-Krenz.

- To DNA zębów jest tak użyteczne, bo zęby są zabezpieczone szkliwem i znajdujący się wewnątrz materiał genetyczny jest świetnie chroniony - opisuje prof. Figlerowicz. - Taki pobrany ząb trzeba oczyścić, wywiercić w nim otwór, pobrać próbkę DNA i poddać go ekstrakcji za pomocą specjalnego roztworu. A potem w ruch idą sekwenatory, które w ciągu tygodnia są w stanie odczytać genom człowieka.

Piast w szklanej trumnie

Jak podkreślają naukowcy, z takim przyjęciem, jakie zgotował im dyrektor Muzeum Piastów Śląskich Paweł Kozerski, nie spotkali się jeszcze nigdzie. To ważne, bo choć można doliczyć się ponad 300 historycznych miejsc pochówków Piastów, to lista zachowanych do dziś nekropolii jest wielokrotnie krótsza, a te dostępne dla badaczy są już bardzo nieliczne.

Biskup płocki na razie nie wyraził zgody na otwarcie grobów piastowskich w podziemiach katedry, trudno dostępne są krypty na Wawelu, gdzie spoczywają Władysław Łokietek i Kazimierz Wielki. A np. klasztor w Lubiążu, z którym naukowcy wiązali spore nadzieje, okazał się rozczarowaniem.

- W czasie wizyty okazało się, że wiedza historyczna nie pokrywa się z rzeczywistością - mówi prof. Kóčka-Krenz. - Są tu piastowskie sarkofagi, ale nie ma pochówków, bo zamiast szczątków książąt trafiliśmy tylko na szczątki zakonników.

Naukowcy pobrali do badań próbki z domniemanego pochówku Władysława Laskonogiego w Lubiniu, a w planach poznański zespół ma m.in. zbadanie szczątków Piastów mazowieckich.
Bardzo kuszące jest także pobranie próbek z pochówku Bolesława Bytomskiego. Zmumifikowane zwłoki księcia, który w 1354 roku zmarł w drodze powrotnej z podróży do Rzymu, znajdują się we włoskim miasteczku Venzone i są wystawione razem z podobnymi mumiami na wystawie w szklanych trumnach.

Poznański zespół mógłby też spróbować pobrać DNA z rzekomych fragmentów czaszki Chrobrego, które znajdują się w krakowskim Muzeum Czartoryskich. Trafiły tam na początku XIX wieku za pośrednictwem kolekcjonera Tadeusza Czackiego, który miał je otrzymać od kapituły poznańskiej katedry, gdzie pochowano pierwszego polskiego króla. Ze szczątkami Chrobrego problem jest taki sam jak z wieloma innymi pochówkami: katedra w Poznaniu przechodziła różne katastrofy i pożary, a kości króla, jeżeli tam rzeczywiście został pochowany, były niewątpliwie przenoszone.

Zidentyfikowanie szczątków to nie koniec problemów, przed którymi stoją badacze. Kolejny może się pojawić, kiedy naukowcy otrzymają wyniki badań.

- Każdy człowiek ma w genomie dwa chromosomy płciowe: X i Y. Chromosom Y jest zawsze przekazywany od ojca, a że ewolucja zachodzi bardzo wolno, to gdyby żył teraz męski potomek Mieszka I, to jego chromosom Y byłby identyczny z chromosomem piastowskiego władcy - tłumaczy prof. Figlerowicz. - Ale problem nie jest tak prosty, jak by się wydawało, bo to przekonanie, że każdy potomek w linii męskiej ma ten sam chromosom Y, opiera się na założeniu, że wszystkie piastowe żony były wierne. A my możemy spotkać się z taką sytuacją, że znajdziemy pochówek piastowski, który takim będzie na 100 procent, a okaże się, że jego chromosom Y nie jest taki sam jak chromosom innego Piasta.

Dysponując tego typu analizami, zespół z Poznania może wywrócić do góry nogami całą naszą wiedzę o Piastach. I co ważniejsze, dostarczyć całkowicie obiektywnych danych.
- Bo jeśli mówimy o jakichś zapiskach, to zawsze ludzie je interpretują, jeśli mówimy o znaleziskach - też podlegają interpretacji - podkreśla szef zespołu. - Np. ta teoria, że uciekinierzy z Nitry założyli państwo polskie, opiera się m.in. na tym, że w Poznaniu znaleziono pochówki, w których były pewne ozdoby pochodzące z państwa wielkomorawskiego. I teraz nie wiadomo, czy ci ludzie rzeczywiście przywieźli je ze sobą, czy może po prostu ktoś nabył te ozdoby od kupców. Wszystkie takie dowody i teorie oparte są na bardzo dyskusyjnych podstawach, natomiast tutaj mamy do czynienie z biologią. Zbadamy genomy i powiemy: było tak albo inaczej. I mam nadzieję, że dzięki temu będziemy w stanie przekazać nową wiedzę na temat pochodzenia państwa polskiego, jego społeczeństwa i samej dynastii Piastów.

- Czekam na to z niecierpliwością, tak samo jak i na wyniki próbek z naszych szczątków - mówi dyrektor Kozerski. - W ten sposób odkrywamy po kawałku kolejne tajemnice i poszerzamy naszą wiedzę o Piastach.

Poznański projekt prowadzony jest pod nazwą „Dynastia i społeczeństwo państwa Piastów w świetle zintegrowanych badań historycznych, antropologicznych i genomicznych”, a badacze przeanalizują setki próbek pobranych z dwudziestu cmentarzy i wielu piastowskich nekropolii. Ostatecznym porównaniom poddadzą genomy z 200 próbek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Badania DNA historię Piastów mogą wywrócić do góry nogami - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska