Nadzieja wbrew nadziei

Mirosław Olszewski [email protected]
Jaka będzie Polska pod rządami prawicy? Lepsza niż teraz, czy - jak twierdzi tonąca lewica - zmarnujemy dorobek ostatnich lat?

Szeroko zapowiadana w mediach konfrontacja liderów prawicowych partii politycznych w programie Tomasza Lisa "Co z tą Polską?" wprawdzie niewiele wyjaśniła, lecz kwestię prawicowych planów dla Polski przynajmniej usystematyzowała.
W studio Polsatu spotkali się w czwartek liderzy: Prawa i Sprawiedliwości - Jarosław Kaczyński, Platformy Obywatelskiej - Jan Rokita, Ligi Polskich Rodzin - Roman Giertych, komentator Gazety Wyborczej - Marek Beylin i Henryka Bochniarz - prezes Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych.

Ilu nas?
Debata zaczęła się od liczenia szabel. Bo, co oczywiste, do skutecznego sprawowania rządów w systemie gabinetowo-parlamentarnym rząd musi mieć mocne wsparcie w parlamencie. Liderzy trzech partii są jednak zbyt wytrawnymi politykami, by już teraz ostatecznie deklarować swe zamiary, dlatego swe poglądy na temat możliwości budowy szerokiej prawicowej koalicji PO-PiS-LPR, wyraźnie "cieniowali".
I tak ze słów Rokity wywnioskować można było, że wizja aliansu z ligą jest mu nie na rękę: - Zakładam, że po najbliższych wyborach będziemy rządzić w gronie Platformy Obywatelskiej i PiS-u. Uważam, że to jest realny plan.
Kaczyński, komentując wyniki najświeższego sondażu opinii publicznej dającego PO 27 procent poparcia, a PiS - 14 zwrócił natomiast uwagę, że po skomplikowanych przeliczeniach daje to koalicji POPiS 247 głosów w Sejmie, czyli większość wystarczającą do rządzenia. Uchylił jednak furtkę. Nie wykluczył bowiem możliwości stworzenia koalicji konstytucyjnej, w której byłoby miejsce dla LPR, z zadaniem zmiany Ustawy Zasadniczej.
Jednak Giertych te propozycje skwitował bez ogródek: - Liga Polskich Rodzin nigdy nie będzie listkiem figowym do rządu tworzonego przez AWS bis.
Z wypowiedzi trzech liderów wywnioskować zatem można, że o ile PO i PiS będą w kampanii wyborczej akcentować wszystko co ich zbliża, o tyle LPR spróbuje zbudować swój wizerunek na lepperowskim schemacie: Oni wszyscy już rządzili, tylko pod innymi szyldami.

Reformy polityczne
Liderzy PO, PiS i LPR różnią się tylko nieznacznie w kwestii stosunku do SLD. O ile zgodnie twierdzą, że najlepiej by delegalizację sojuszu przeprowadzili wyborcy kartkami do głosowania, o tyle Kaczyński idzie pół kroku dalej: - Klęska wyborcza jest na pewno bardzo dobrą metodą na degradację polityczną, ale dodanie do tego procedury prawnej, która jest przecież w polskim prawie przewidziana i powiedzenie społeczeństwu, że pewien typ działalności politycznej czy pseudo politycznej jest jednak w Polsce niedopuszczalny będzie miało duże znaczenie dla przyszłego kształtu polskiego życia politycznego.
W kwestii przyszłości Senatu, Giertych zarzucił Rokicie brak logiki twierdząc, że skoro kandydaci PO chcą kandydować do Izby Wyższej, to czy aby na pewno po to by ją likwidować? Czy nie jest to aby kłamstwo w stylu SLD, która poszła tym samym torem, a po wygranych wyborach ogłosiła, że ani myśli dotrzymać obietnicy?
Rokita odbił piłeczkę przypominając, że zgodnie z Konstytucją, aby zlikwidować Senat potrzebna jest większość całego parlamentu. A na dowód szczerości intencji PO w tej sprawie wyciągnął rękę do Giertycha z propozycją zakładu.
Kaczyński, ku uciesze publiczności w studiu, przezornie nie chciał "przecinać"...

Polska w UE, ale jaka?
Giertych wstąpienie Polski do unii nadal uważa za błąd, bowiem jego zdaniem warunki akcesji były wadliwe. I choć LPR pod jego przewodnictwem uznała wyniki referendum, jednak uważa, że "daliśmy się ograć": - Polacy w referendum zgodzili się na określone warunki wejścia Polski do UE, a zaraz po tym okazało się, że reguły gry, które Polacy zaakceptowali zostały natychmiast zmienione.
- Czy pan na serio, z ręką na sercu ma plan wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej? - replikował Rokita.
Widać celnie, bowiem Giertych uniknął odpowiedzi wprost. Kaczyński natomiast wskazał, że to z inicjatywy jego partii powołano w strukturach unijnych Koło Polskie, które "już bardzo wiele spraw w Parlamencie Europejskim załatwiło". Rokita zaś przypomniał, że to pod naciskiem polskich europarlamentarzystów Europa zajęła stanowisko podczas kryzysu na Ukrainie oraz zwolna wycofuje się z projektu forsowanego przez Niemcy i Francje, by obcinać fundusze strukturalne.
Gdyby na podstawie tych tylko opinii prognozować możliwość powyborczej koalicji trzech prawicowych ugrupowań, wniosek byłby następujący: LPR stała się zakładnikiem swego przedreferendalnego poglądu o szkodliwości wstąpienia Polski do UE, i bez utraty twarzy u swych zwolenników wycofać się z kontestacji nie może. PiS i PO boją się zaś na tyle opinii ugrupowań antyeuropejskich, że w tej kwestii jakiekolwiek porozumienie z ligą jest wykluczone.

Po pierwsze gospodarka
Beylin, zapytany, czy trzy ugrupowania prawicowe reprezentowane przez liderów w studiu są na tyle kompatybilne, by stworzyć powyborczą koalicję odparł, że jak na jego gust aż zanadto:
- Obawiam się właśnie tego, że są kompatybilni. Obawiam się jeszcze jednego, że są kompatybilni w tym, że nie mówią o sprawach najważniejszych. Mówimy o dekomunizacji, prawda? O tym, czy zdelegalizować SLD, o tym, czy ma być mniej czy więcej posłów do Parlamentu. W dyskusji publicznej mówimy jeszcze o ściganiu afer, choć komisja orlenowska niewiele na razie doścignęła. Mówimy o powoływaniu super urzędów walczących z korupcją. Mówimy o tym, jaki ma być układ władz, jaka ma być równowaga między parlamentem, premierem a prezydentem. Nie mówimy za to o tym, jaki ma być budżet, jak ma wyglądać służba zdrowia.
Czasowe ramy programu uniemożliwiły trzem liderom wyczerpującą prezentację ekonomicznych planów, wspólne elementy ich zamierzeń można jednak uchwycić.
Prawica (PO, LPR, PiS) jest zdecydowanie przeciwna zaprezentowanej niedawno koncepcji Narodowego Planu Rozwoju, uznając go zgodnie za zbiór banałów. W zamian proponuje konkrety, jak ujednolicenie zasad obliczania składek rentowych i emerytalnych dla przedsiębiorców, likwidacje KRUS i wprowadzenie ubezpieczenia socjalnego dla rolników, którzy nie produkują niczego na rynek (Rokita).
Obniżenie podatków, likwidację biurokracji i wzmocnienie siły gospodarczej Polski, by skuteczniej negocjować z UE - zapowiedział Giertych.
Wszyscy liderzy zgodnie krytycznie ocenili też bulwersujące ostatnio opinię publiczną "umowy społeczne", zawierane pod naciskiem związków zawodowych, gwarantujące tysiącom ludzi bądź stałą pracę, bądź horrendalne - zwłaszcza dla kadry kierowniczej - odprawy.
Prawicowa ekipa rządząca najprawdopodobniej będzie się też starała inaczej niż dotąd ulokować bank centralny. Choć żaden z liderów nie kwestionuje jego kompetencji co do prowadzenia polityki monetarnej, jednak wszyscy skłaniają się ku tezie, że powinien on w większym stopniu współodpowiadać za politykę gospodarczą. Innymi słowy - z samotnej wyspy pogrążonej w oparach teorii - powinien stać się elementem mechanizmu służącego wzrostowi gospodarczemu.
Giertych: - To, co się w tej chwili dzieje, że pan Balcerowicz może właściwie jednoosobowo albo z zarządem NBP decydować o naszym skarbie narodowym, jakim jest kilkadziesiąt miliardów dolarów ulokowanych w papierach amerykańskich czy niemieckich jest skandalem.

Czy będzie prawicowa rewolucja?
Pewnie tak. Taki przynajmniej można wyciągnąć wniosek z przebiegu debaty i argumentów w niej użytych. Sposobiące się do władzy partie stosują wprawdzie radykalnie dziś brzmiącą retorykę, na co w studiu uwagę zwracał w Beylin, jednak po kilkunastu już latach demokratycznych doświadczeń wiemy, że język kampanii przedwyborczych znacznie różni się od języka ustaw przedkładanych parlamentowi do akceptacji, gdy wybory zostały wygrane.
Kreowany na przyszłego premiera Jan Rokita, filozofię przyszłych rządów prawicowych w Polsce ujął lapidarnie:
- Mówimy prostą rzecz, którą zauważa w moim przekonaniu przygniatająca większość Polaków. W Polsce bezinteresowność musi wygrać z sitwą. Musi w Polsce odpowiedzialność wygrać z brakiem odpowiedzialności i musi wygrać pamięć z niepamięcią. Pamięć, odpowiedzialność i bezinteresowność.
A odnosząc się do sondażu, z którego wynika, że jedynie 36 procent z nas wierzy, że prawica zafunduje Polsce uczciwsze rządy rządy, Rokita powiedział:
- To są ludzie, którzy mają nadzieję wbrew nadziei. Dziś każdy, kto obserwuje polską politykę nie powinien mieć nadziei, że coś może być lepiej. Jest kłamstwo, oszustwo, złodziejstwo na każdym kroku. Tak dzisiaj jest definiowana polityka przez przeciętnego człowieka. Jeśli te 36% ludzi mimo to nam wierzy, to ja uważam, że w dzisiejszych polskich warunkach jest to potężny kapitał zaufania i zrobimy wszystko, aby go nie zawieść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska