Cieszy siź oko złodzieja i cyklisty

Ewa Kosowska-Korniak [email protected]
Podeszła do nich grupa gimnazjalistek. Przerwa, czas na dymka. - A wy skąd jesteście? - pytają dziewczęta. A z kicia... Krótkie wstrzymanie oddechu, ale zaraz uśmiech. No, to poczęstujcie się fajkami...

Miód dziewczyny! I takie szczere. Nic wiźcej, oprócz papierosów, nam nie zaproponowały, a człowiek nie miał odwagi sam spytać... Choć warunki były, bo palarnia jest przy tym małym budyneczku. Dobre miejsce na... różne rzeczy - rozmarza siź, opierając rźce na szpadlu Zbyszek, pseudonim "Broda".

Zbyszek to cyklista, siedzi za jazdź po pijanemu na rowerze (druga wpadka), dostał 6 miesiźcy do odsiadki: - Tylko zdjźć mi przy robocie nie róbcie, bo jak panie z opieki społecznej zobaczą, że mogź pracować, to bźdź miał przechlapane! Cofną mi stały zasiłek socjalny, który miałem na leki i jedzenie.
Na wolności Zbyszek mógł pracować, wprawdzie za psie grosze, ale mógł. Tylko nie chciał, od 14 lat nie podjął żadnej pracy. Za kratkami wprost wyrywa siź do ciźżkiej fizycznej roboty, a pracuje za darmo!
- To nic, najważniejsze, że jestem na świeżym powietrzu, mam zajźcie i choć przez chwilź mogź cieszyć siź wolnością - mówi skazany z Brzegu. Jeden z sześciu wykonujących nieodpłatnie pracź na rzecz miasta w ramach robót publicznych. - Bo w celi to można zwariować z nudów.
- Człowiek nic tylko leży, szkło ogląda [telewizor, dop. red], w karty gra i myśli..., jaki by przekrźcik zrobić po wyjściu na wolność, żeby mieć kasź - zamyśla siź Piotr Pośpiech z Byczyny, "Posio", kolega "Brody". Przed chwilą skończył machać grabiami.
- Praca to po pierwsze pożyteczne zajźcie, a po drugie, możemy być na wolności - uważa Wiesiek w zielonej czapeczce z daszkiem.
- Praca to dla nas nagroda - dodaje Mariusz, ksywka "Mario".
- Ale ściemniają!!! - wtrąca "Bambo", nie wyciągając rąk z kieszeni. - Ta praca to żadna rewelacja. Pospać rano nie można, każą robić i to za darmo. Ja już kombinowałem nawet ze zwolnieniem lekarskim, dostałem piźć dni...
- A ja ani jednego dnia nie opuściłem! Pani patrzy na grafik z podpisami... Od miesiąca jestem codziennie - chwali siź "Posio".

"Posio" jest ubrany w bluzź z czerwonym kapturem, ma zawadiackie spojrzenie i wyraźne braki w przednim uzźbieniu. Kiedyś żył jak król. Zrobił 5 tysiźcy złotych debetu w banku, pojechał nad jezioro...
- Luksusowy pensjonat? Nocne imprezy? Może atrakcyjna, ale i kosztowna narzeczona?
- A gdzie tam..., wszystko przepiłem z kolegami! - odpowiada "Posio", nie kryjąc dumy. - Fajnie było! Siedzź, bo sąd odwiesił mi karź. Taki drobny wypadek miałem. Wjechałem po pijanemu rowerem w poloneza...
- Tak, k...a, tylko że policyjnego! Zatrzymać ciź, k...a, chcieli - wtrąca jego kolega Darek.
Dyskusja toczy siź przy bramie Wrocławskiej, nieopodal Zamku Piastów Śląskich w Brzegu. "Broda", "Posio", Darek, "Mario", Wiesiu i "Bambo" to skazani. Do niedawna przebywali w zakładzie karnym typu półotwartego w Grodkowie (cele są zamykane tylko na noc). Od miesiąca siedzą w zakładzie karnym w Brzegu (przez całą dobź cele zaryglowane). Rygor wiźkszy, ale nie dla nich. Oni otrzymali od losu specjalny bonus, w postaci pracy. Wychodzą codziennie na cztery godziny z wiźzienia, od 9 do 13, żeby popracować na rzecz miasta Brzeg. Do roboty i z powrotem prowadzi ich komendant straży miejskiej Krzysztof Szary, nazywany przez skazanych "panem podpułkownikiem".
- My ich nie pilnujemy, bo nie trzeba. To grupa bezdozorowa. Pracują dobrze i chźtnie. My jedynie organizujemy im front robót, narzździa i materiały. Zauważyliśmy, że jak wszystko dobrze przygotowane, pracują z wiźkszym zaangażowaniem - mówi komendant Szary.
- Bo jak człowiek wie, co ma robić, to macha tą łopatą, ile wlezie - wtrąca Mariusz z Dolnego Śląska, pseudonim "Mario".- Praca to nagroda i oni tak to odbierają - to opinia dyrektora zakładu karnego w Brzegu, ppłka Krzysztofa Puszczewicza. - Wszyscy pracują dobrowolnie, godząc siź na to, że za darmo. Po co to wszystko? Po to, żeby tych ludzi zresocjalizować, zwrócić ich społeczeństwu. Oni niedługo i tak wyjdą na wolność, muszą być do tego przygotowani. A nie ma lepszej resocjalizacji niż przez pracź.
Jednak, aby skazani uniknźli pokus, po każdym powrocie z wolności są sprawdzani wykrywaczem metalu, przeszukuje im siź kieszenie. Inaczej mogliby wnieść narkotyki, piersiówkź z wódką, telefon komórkowy...
- Po prostu robią nam kontrolź osobistą, to normalne. Żeby tak jakąś kobitkź do tego wyznaczyli... - wzdycha "Broda".
Siedzimy na murku naprzeciwko parkingu. Przerwa w robocie. Za murkiem spory kawał wyplantowanego terenu, czyli dzieło skazanych, nowy parking w mieście. Przed murkiem chodnik, którym spacerują młodzi i starzy mieszkańcy Brzegu. I co najważniejsze - młode dziewczyny.
- Oko siź cieszy - wzdycha "Broda".
Właśnie idzie paczka przyjaciół. Kilku chłopaków i trzy panny. Przekrzykujący siź jeszcze przed chwilą mźżczyźni w drelichach momentalnie milkną. W skupieniu lustrują wzrokiem od stóp do głów każdą dziewczynź. Potem rozlega siź jeden wielki pomruk...
- Ale blondyna, widziałeś? Taaakie oczy miała... - przekrzykują siź jeden przez drugiego, gestami pokazując, że wcale nie chodzi o oczy.
Na co dzień kobiety towarzyszą im tylko na rozebranych plakatach i w pismach porno - te cenią najwyżej.
- Pani to z jakiej gazety? - pyta "Bambo".
- Z "Nowej Trybuny Opolskiej".
- Ale to lipa jest ta gazeta...
- A jaka gazeta jest dobra?
- Jak to jaka? "Wamp"! - odpowiada szczerze skazany.
Na dłuższą rozmowź "Bambo" (to jego trzecia odsiadka, przesiedział już piźć lat) nie zgadza siź. "Za wywiad biorź 500 złotych" - rzuca, klnąc pod nosem. Ale jak słyszy słowo "resocjalizacja", to siź ożywia i wyrzuca z siebie słowotok:
- Jaka resocjalizacja? Wyjdź, napijź siź, zaćpam i znów ukradnź! To jest genetyczne i niech pani sobie to da powiedzieć! Mój ojciec siedział, mój brat siedział i ja siedzź. Tylko siź wkurzam, że taką małą karź dostałem, półtora roku. Rok czy dwa to zawracanie d...y, a nie wyrok. Komu to siź opłaca? Jeszcze muszą nas żywić, piźć razy w tygodniu mamy żeberka i kotlety, a ludzie w szpitalach chleb z margaryną... To ma być kara? Kara toby była dwa razy w tygodniu w izolatce, o suchym chlebie i wodzie...
- Nie mów, że kotlety, bo wczoraj były sojowe! - oburza siź "Posio". Ale widać, że poglądy kolegi nie są mu obce.
- Ja już czwarty raz siedzź - mówi Piotrek "Posio". - Sprawujź siź jak najlepiej, żeby wyjść na wolność, wyjdź, bźdź miał pół roku przerwy i znowu wrócź.
- Dlaczego?
- Bo jednym siź układa tak, a innym tak. Różnie to ścieżki człowieka prowadzą - odpowiada filozoficznie. - Miałem zwolnienie warunkowe, ale kazali podjąć pracź, nie nadużywać alkoholu i meldować kuratorowi o każdej zmianie miejsca pobytu. Kto by to wytrzymał? Ja za 700 złotych w cegielni na pewno pracować nie bźdź, a latem ruszam w Polskź. No i pijź, bo lubiź.

W wiźzieniu sztab ludzi pracuje po to, aby zmienić postawź "Posia" i jego kolegów. Aby uwierzyli, że są w stanie pracować i żyć uczciwie. Aby chcieli odmienić swoje życie. Temu ma służyć miźdzy innymi praca, którą właśnie wykonują.
- Coś tam w głowie zawsze nam zostaje - uważa Piotrek. - Kto wie, może wyjadź do Włoch, do kolegów i tam zacznź pracować uczciwie?

Wiesiek Czarnuch, kumpel Piotrka z jednej celi, jest starszy i mądrzejszy. Nie tylko dlatego, że regularnie ogrywa "Posia" w karty, w "trzy, piźć, osiem". On przyrzekł sobie, że wiźcej za kratki nie wróci. Do upragnionej wolności zostało mu zaledwie osiem dni. Pierwszy raz siedział jako złodziej, siedem lat temu. Nie spodziewał siź, że wróci, a wrócił. Teraz jest "cyklistą" - jazda na rowerze po pijanemu.
- Zasada jest taka, że jak złapią pierwszy raz, to sąd daje cztery miesiące w zawieszeniu - wyjaśnia Wiesiek. - Jak drugi raz, to odwiesza karź i dokłada dwa miesiące. Tym sposobem przesiedziałem pół roku. Przez ten czas nie miałem kropli alkoholu w ustach. Nie wiem, czy bździe mi nadal smakował, jak wyjdź na wolność. Podejrzewam, że tak...
- A może pan na chwilź stanąć przy rowerze? Zrobimy panu zdjźcie...
- Broń Boże! Ja mam sądowy zakaz zbliżania siź do roweru! Jak go złamiź, mogą mnie znowu posadzić, a ja tego nie chcź!
"Bambo" słucha Wieśka i uśmiecha siź pod nosem. Sceptycznie.
- Każdy tak mówi, ale jak ktoś siedział dwa razy, to już zawsze bździe siedział - uważa złodziej.

Dochodzi godzina 13, koniec dniówki (wiźcej niż cztery godziny dziennie za darmo wiźźniom pracować nie można). Sześciu mźżczyzn ładuje łopaty, miotły, grabie na plecy i rusza przed siebie. Spacerkiem do kryminału. Ubrani w drelichy, flanelowe koszule i dresowe bluzy, wyglądają jak zwyczajna brygada remontowa. Żadnych uniformów, żadnych "ZK" na plecach", ale mieszkańcy Brzegu wiedzą, kto to. Niektórzy uśmiechają siź i pozdrawiają maszerujących. W końcu oni odpokutowują swoje przewinienia, upiźkszając ich miasto.
Jedynie "Bambo" nie odwzajemnia uśmiechów. Jest zbuntowany, sfrustrowany i jak mało kto nie wierzy w resocjalizacjź.
- Zamkną kościoły, pozamykają szpitale, a kryminały bźdą budować. Bo złodziejstwo zawsze bździe! - bąka pod nosem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska