Kobiety szukają sponsora

fot. stock
On potrzebuje atrakcyjnej i elokwentnej dziewczyny do towarzystwa, ona - pieniędzy i lepszego życia. To na swój sposób uczciwy układ
On potrzebuje atrakcyjnej i elokwentnej dziewczyny do towarzystwa, ona - pieniędzy i lepszego życia. To na swój sposób uczciwy układ fot. stock
Randkowe serwisy internetowe są pełne takich anonsów. Ogłaszają się studentki, bezrobotne i urzędniczki. Ładne, brzydkie, panny i mężatki.

Prof. Lew Starowicz, seksuolog:

Prof. Lew Starowicz, seksuolog:

- Mieć utrzymankę to nie jest wymysł naszych czasów. Przecież garsoniera na mieście była popularna jak świat światem. Oczywiście mogli sobie na nią pozwolić tylko zamożni mężczyźni. Tylko że np. w wiktoriańskiej Anglii nikt o tym nie mówił głośno. Teraz kobiety mówią otwarcie, ogłaszają się w internecie. Ta otwartość jest zdrowsza.

Większość zamieszcza swoje zdjęcia. Jedne skromne, inne w negliżu, wyzywające. Koniecznie trzeba podkreślić, że nie jest się "profesjonalistką". Czyli seks na godziny odpada.

Xyma: "Naturalna blondynka, studia podyplomowe, trochę nieśmiała. Poszukuję miłego i zadbanego opiekuna, który pomoże mi utrzymać się na studiach. Możemy porozmawiać odnośnie oczekiwań. Jestem zainteresowana znajomością na dłużej, dyskrecja gwarantowana. Preferowany wiek pana do 55 lat".

Rona: "Nie jestem profesjonalistką. Proponuję intymne spotkania w zamian za pomoc materialną".
Ika: "Atrakcyjna studentka szuka miłego pana, który pomoże mi utrzymać się na studiach".

- Takie przypadki, kiedy dziewczyna na studiach znajduje sobie sponsora, przestały być rzadkością i nie są nawet jakąś tajemnicą - mówi 24-letni Piotr Wanke (studiuje równocześnie we Wrocławiu i Opolu), kanclerz studenckiej loży BCC w Opolu. - Dzięki temu taka dziewczyna ma zawsze pełną lodówkę, nie ma problemów z mieszkaniem i zapłatą czesnego.

Sponsoring stary jak świat
Niekoniecznie sponsor musi być wiekowym amatorem młodego ciała.
- Młodzi ludzie też zarabiają niezłe pieniądze, mają wszystko, tylko brakuje im czasu, a niekiedy odwagi na poszukiwania partnerki - mówi Piotr. - On potrzebuje atrakcyjnej i elokwentnej dziewczyny do towarzystwa, ona - pieniędzy i lepszego życia. To na swój sposób uczciwy układ. Ja tego nie oceniam. Mam koleżankę, która sprząta i gotuje u starszego pana. Dzięki temu może się utrzymać na studiach.
28-letni Piotr Witkowski, psycholog w dużej warszawskiej firmie:

- Sponsoring to symbioza, a że odbywa się to przez internet? Takie czasy. Przecież jeszcze niedawno młodzi i starsi poznawali się za pośrednictwem prasowych kącików serc.
Piotr Witkowski nie widzi w poszukiwaniu znajomych w internecie nic złego. Sam zamieścił ogłoszenie ze zdjęciem, że poszukuje przyjaciółki albo dziewczyny na dłużej. - Niektóre zostały moimi przyjaciółkami, jakbym z nimi beczkę soli zjadł - dodaje.

Dr Alicja Głębocka, psycholog z UO w Opolu, uważa, że mówienie o sponsoringu w tych przypadkach to nieporozumienie: - Sponsoring jest bezinteresowny, a tutaj mamy do czynienia z usługą, korzyściami. Jaka jest skala tego zjawiska, trudno ocenić, bo nikt tego nie badał. Ale to nic nowego, że zamożny funduje kobiecie utrzymanie, to tkwi w psychologii kobiety - lepszy ten, który utrzyma ją i potomstwo. Różnica polega na tym, że jeszcze dekadę wstecz nie mówiło się o tym tak otwarcie i głośno. Dzisiaj młode kobiety mówią otwarcie, że wolą bogatego.
Z randkowego serwisu:

Jur: "Interesująca propozycja dla młodej kobiety w wieku od 18 do 26 lat. Jestem dojrzałym mężczyzną, wykształconym i niezależnym finansowo. Poszukuję partnerki do stałego układu towarzyskiego (sympatia, seks, stała pomoc materialna pozwalająca na dostatnie utrzymanie w Warszawie). Finansowanie nauki. Jazda na nartach w Alpach. Latem nurkowanie na rafach koralowych. To nie może być tylko usługa za pieniądze. To ja decyduję, kiedy będziemy się spotykali.
Re: "Być może jestem kobietą. której szukasz, pewnie nie tak idealnej jak oczekujesz urody. Przesyłam fotkę i CV. Nie mam też dzieci ani narzeczonego, jak preferujesz. Tylko te skłonności do kobiet mnie rażą. Czy opłacisz moje czesne, bo zalegam za poprzedni semestr?".

Umowa stoi
- Sponsoring to zwykła transakcja handlowa, chociaż ja nigdy nie byłam kobietą na godziny - podkreśla Małgorzata. - Mam wyższe wykształcenie i znam dwa języki obce. Miewam jedynie sponsorów, zazwyczaj jednego na stałe. I nie mam żadnej taksy.

Małgorzata mieszka w Opolu, ma 37 lat. Mówi, że jej życie miało być lepsze, zawsze wiedziała, że musi trafić do tego lepszego świata. Skończyła polonistykę na Uniwersytecie Opolskim, do tego studia podyplomowe, ale płynęły lata i nic nie wskazywało, żeby kiedykolwiek miało się polepszyć. Była tylko praca w urzędzie za 1400 złotych.

- Dla mnie to było dołujące, takie życie bez przyszłości - mówi. Małgorzata jest przeciętnej urody, aż trudno zrozumieć dlaczego w lokalu przyciąga wzrok wielu mężczyzn.

- Patrzyłam na Agę, swoją młodszą siostrę - mówi Małgorzata. - Jeszcze przed maturą wyrwała się z domu, wyjechała do Warszawy.
Już po kilku miesiącach pod blokiem w Opolu zaparkowała terenowego nissana - opowiada jej siostra. - Rodzice uwierzyli, że to firmowy. Mnie powiedziała, że ma sponsora. Potem sponsorzy się zmieniali, czasem było ich kilku jednocześnie. Ale tylko Zygmunt dla niej się liczy. Jest właścicielem jednej z wyższych szkół niepublicznych w Warszawie. Ma żonę, dorosłe dzieci. Aga jest nim zachwycona, bo ma coś, czego nie może mieć żaden młody facet. Pozycję, pieniądze i zawsze dokładnie wie, czego ona potrzebuje. To on wynajmuje jej mieszkanie, decyduje, ile razy, kiedy i gdzie się spotykają.

Małgorzata poszła w ślady siostry: "Szukam sponsora! Wiek nie jest tak bardzo istotny, ale górna granica to 55 lat. Mam mu do zaoferowania swoje ciepło, intelekt. Znam dwa języki obce. Uwielbiam podróżować, więc mam nadzieję, że wspólnie gdzieś wyjedziemy. Jestem dyskretna. Napisz, a się nie zawiedziesz".
- W ostatniej chwili dodałam, że nie jestem profesjonalistką - opowiada Małgorzata. - Na początku ograniczyłam się tylko do naszego województwa, potem dodałam Warszawę i Wrocław.

Wiedziała, że nie musi przyjmować każdej propozycji. Zdecydowana większość ofert była spoza Opola, z dużych metropolii. Właściciel firmy budowlanej, restaurator, mecenas... Był też 45-letni Grzegorz, dynamiczny, facet zawsze w biegu. - Nie mogę powiedzieć, czym się zajmuje, bo w Opolu jest tylko taki jeden - usprawiedliwia się. - Na pewno moje życie się zmieniło, dobry mężczyzna otwiera wiele drzwi…

Po drodze zdarzyło się też kilka nieporozumień, jak choćby Wojtek. - Był sympatyczny, ale oprócz tego niewiele miał do zaoferowania - mówi Małgorzata. - On raczej potrzebował dziewczyny na godziny, a nie kogoś takiego jak ja.
Razem wyjechali do Grecji, on fundował, potem przestali się spotykać. Teraz jest Ireneusz i Andrzej z Warszawy. Małgorzata nie wchodzi w intymne szczegóły, mówi tylko, że Ireneusz jest po pięćdziesiątce, pieniądze przesyła jej na konto. Ostatnio byli razem na karnawale w Wenecji.

- Andrzej jest gruby, sapie, ale jest szarmancki i pachnący - podkreśla. - Zresztą nie poszłabym do łóżka z kimś, kto wzbudza moją niechęć. Zawsze dobra kolacja, no i ma gość poczucie humoru. Do łóżka dobry alkohol, żadnych ekscesów. Potem się rozstajemy.

PS. Imię Małgorzaty z Opola zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska