Maciej Borkowski: - Bez Żydów Opole byłoby uboższe

fot. Artur Janowski
fot. Artur Janowski
Rozmowa z dr. Maciejem Borkowskim, pracownikiem Instytutu Śląskiego i autorem książki "Gmina Żydowska w Opolu w latach 1812-1944"

- Czy gdybyśmy cofnęli się o 100 lat i wylądowali np. na Krakauerstrasse (dzisiejsza ulica Krakowska), to czy wśród przechodniów spotkalibyśmy Żydów z pejsami i w czarnych chałatach?
- Nie. Ten obraz, bardzo często powielany w mediach, odnosi się tylko do ortodoksyjnych wyznawców judaizmu z Europy Wschodniej. Tymczasem w Oppeln takich nie było. Opolscy Żydzi byli mocno zasymilowani, liberalni i co ważne - znakomicie mówili po niemiecku. Żydzi z dawnego Oppeln to absolutna elita ówczesnego miasta: właściciele fabryk, sklepów, przedsiębiorcy i tym samym ludzie bardzo wpływowi politycznie. Od innych opolan różniło ich właściwie tylko to, że zamiast do kościoła chodzili do bożnicy. A i to nie zawsze. Duża synagoga, zniszczona przez Niemców podczas słynnej "nocy kryształowej" w 1938 roku, wcześniej często świeciła pustkami.

- Opolscy Żydzi byli też niezwykle zaradni. Czytając książkę, można odnieść wrażenie, że bez nich dziś chodzilibyśmy po zupełnie innym mieście.
- To fakt - ich działalność bardzo mocno wpłynęła na tempo rozwoju Opola. Na dowód można przytoczyć dane z drugiej połowy XIX wieku. Aż cztery na pięć browarów w mieście było własnością Żydów, trzy na cztery fabryki tytoniu i cygar prowadzili wyznawcy judaizmu. Dość powiedzieć, że w 1863 roku w grupie 217 najbogatszych mieszkańców było 34 starozakonnych, a przecież Żydzi stanowili ledwie 6 procent mieszkańców miasta.

- Z czego wynikała ta wyjątkowa ich pozycja?
- Aby to zrozumieć, trzeba prześledzić historię wyznawców judaizmu na przestrzenni dziejów. Żydzi przez setki lat byli prześladowani. Nie dopuszczano ich do wielu zawodów, a przez wiele wieków jedynym, który mogli w miarę spokojnie uprawiać, było kupiectwo i zawody związane z obrotem pieniężnym. Nic dziwnego zatem, że wytworzyli w sobie wyjątkowe zdolności handlowe. Warto tu zaznaczyć, że byli pracodawcami, którzy cenili pracowników, szczególnie tych starszych i doświadczonych. Z drugiej strony znakomicie rozumieli realia rynku. Z ogłoszeń w ówczesnych gazetach można się dowiedzieć, że szukali do swoich sklepów osób władających gwarą śląską. Chodziło o to, aby podczas dni targowych, gdy do miasta zjeżdżali mieszkający głównie na wsi Ślązacy, byli w ich sklepach ludzie potrafiący się z nimi swobodnie porozumieć.

- W polskiej tradycji Żyd często przedstawiany jest jako skąpiec i chytrus. Pan rozprawia się z tym stereotypem i opisuje sytuacje, gdy Żydzi fundowali np. stypendia uzdolnionym uczniom, nie tylko swoim pobratymcom.
- Stereotypy ułatwiają nam poukładanie świata po swojemu, ale często zafałszowują jego obraz. Opolscy Żydzi nie tylko fundowali stypendia, ale także wspierali sieroty, zakładali fundacje. Organizowali się również w stowarzyszenia niosące pomoc dla najuboższych i nie ograniczające się do swojej grupy etnicznej. Z drugiej strony trzeba też przyznać, że Żydzi mają nakaz dobroczynności wpisany w fundamentalne zasady swojej religii. Pomoc drugiemu człowiekowi jest nieodłączną częścią ich życia.

- Rozkwit gminy mojżeszowej w Oppeln to przełom XIX i XX wieku. W latach 20. XX wieku zaczyna się jej zmierzch. Dlaczego, skoro dopiero w latach 30. Adolf Hitler dochodzi w Niemczech do władzy?
- NSDAP, czyli partia hitlerowska, działa już w latach 20. i zyskuje zwolenników dzięki ostrej antysemickiej propagandzie. Niemcy - podobnie jak cała Europa - są od schyłku lat 20. pogrążeni w potężnym kryzysie. W Opolu zamknięto wszystkie cementownie, wiele przedsiębiorstw, sklepów. I pojawia się nagle siła polityczna, która wskazuje winnego. Obwinia Żydów o kryzys, bezrobocie i biedę. Niemcy - również ci w Oppeln - zaczynają w to wierzyć. Po dojściu Hitlera do władzy w 1933 roku zaczynają się ostre szykany. Wielu Żydów z Opola emigruje.

- Szczegółowo opisuje pan zagładę synagogi na Hafenstrasse (obecnie ul. Piastowska). Bojówki SA oraz SS do podpalenia świątyni zmuszają rabina Hansa Hirschberga. Zajściu przyglądają się przedstawiciele władz miasta, policji i strażacy, pilnujący, aby nie zapaliły się sąsiednie budynki. I nikt nie zaprotestował.
- Ta akcja, podobnie jak cała "noc kryształowa, była szczegółowo przygotowana. Niewątpliwe na to, co działo się wówczas w Niemczech, było przyzwolenie większości społeczeństwa. Trudno więc przyjmować dziś takie tłumaczenia, które nadal niestety się zdarzają, że zwykli ludzie nic o holokauście nie wiedzieli, a wszystkiemu winni są tylko naziści.

- Dlaczego mimo to aż tylu Żydów zdecydowało się pozostać w Oppeln i Niemczech? Czeka ich w większości śmierć w gettach i obozach zagłady.
- Po pierwsze wielu Żydów uważało, że to, co mówi Hitler, to tylko gadanina, która jest niezbędna, aby zdobyć i utrzymać władzę. Dziś z perspektywy czasu wiemy, że tak nie było, ale wówczas ludziom trudno było w coś takiego uwierzyć. Poza tym Żydzi z Oppeln to byli Niemcy. Wielu z nich nie wyobrażało sobie, że ze strony ojczyzny, za którą walczyli na frontach I wojny światowej, może spotkać ich śmierć.
- Za kres historii gminy żydowskiej w Oppeln przyjmuje pan styczeń 1944 roku.
- Wtedy do obozu koncentracyjnego w Terezinie wyruszył ostatni transport z opolskimi Żydami. Być może w mieście były jeszcze jakieś nieliczne osoby wyznania mojżeszowego lub pochodzące z małżeństw mieszanych, ale gmina już faktycznie nie istniała. Po tym, jak rok później Oppeln zdobyli Rosjanie, do miasta zaczęli napływać polscy Żydzi. Ale to już historia na zupełnie inną opowieść.

- Podczas niedawnej promocji książki apelował pan o upamiętnienie wyznawców judaizmu z Oppeln. W miejscu dawnej synagogi stoi już pamiątkowy głaz.
- To za mało. W Opolu wciąż nie ma tablicy poświęconej Leo Baeckowi, światowej sławy rabinowi i filozofowi judaizmu, który 10 lat był rabinem w opolskiej synagodze, a dziś jego imieniem nazwano m.in. planetoidę, a informacja o nim jest w każdej encyklopedii. Wciąż brakuje też upamiętnienia obozu przejściowego "Bullenkeller" na ulicy Malapanerstrasse (Ozimska), skąd wysyłano do gett i obozów zagłady Żydów z Opola i okolic. Czemu nadal o tym mówię? Bo nie możemy już nigdy zapomnieć o tym, jaki los spotkał tych mieszkańców miasta. Inaczej upiory przeszłości znów mogą powrócić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska