Dzieciobójczynie

fot. Witold Chojnacki, Daniel Polak
Lekarze ponad dobę walczyli o życie Mateuszka (zdjęcie z lewej). Mieszkańcy Krapkowic długo palili znicze w miejscu śmierci czteroletniej Tatianki (zdjęcie z prawej).
Lekarze ponad dobę walczyli o życie Mateuszka (zdjęcie z lewej). Mieszkańcy Krapkowic długo palili znicze w miejscu śmierci czteroletniej Tatianki (zdjęcie z prawej). fot. Witold Chojnacki, Daniel Polak
Każda śmierć boli. Ale szczególnie, gdy umierają dzieci. I to z winy tych, którzy przecież powinni chronić maleństwa.

Pod wpływem emocji łatwo stracić kontrolę

Pod wpływem emocji łatwo stracić kontrolę

Dr Agnieszka Gawor, Instytut Psychologii Uniwersytetu Opolskiego:

- Każda z tych tragicznych historii jest inna, każda zapewne ma inne podłoże. Ale łączy je to, że matki, które dopuściły się tych czynów, z pewnością nie były w pełni świadome tego, co robią. Każda borykała się z problemami psychologicznymi. Trzeba przy tej okazji pamiętać też, że wokół macierzyństwa narosło wiele mitów. We wszelkich przekazach jawi się ono jako nieustanne pasmo radości i szczęścia. Tymczasem rzeczywistość bywa inna. Życie matki staje się całkowicie podporządkowane rytmowi życia dziecka. Kobieta jest z nim dzień i noc, ma więc prawo być również zmęczona. Poza tym nie ma licencji na wychowanie dzieci. Rodzice uczą się tego na bieżąco. Mogą co najwyżej powielać wzorce zachowań zapamiętane z domu. A pod wpływem emocji, w desperacji, łatwo stracić kontrolę nad zachowaniami. Warto też przy tej okazji podkreślić, że większa polityka edukacyjna i uświadamianie społeczeństwa - na przykład o sposobach zapobiegania ciąży albo możliwościach przekazania dziecka do ośrodków adopcyjnych czy rodzin zastępczych - być może do pewnego stopnia zapobiegałaby tego typu dramatom.

W śmierci 9-letniej Gabrysi i 5-letniego Mateuszka, którzy z matką i starszym bratem mieszkali w Ośrodku Readaptacji "Szansa" w Opolu, nie było przypadku. W czwartek prokurator postawił zarzut zabójstwa ich matce Teresie B. Miała otruć swoje dzieci lekami psychotropowymi, które sama zażywała. Gabrysia zmarła we wtorek wieczorem, o życie Mateusza ponad dobę walczyli lekarze z Wojewódzkiego Centrum Medycznego. Bez skutku. 5-latek zmarł w nocy ze środy na czwartek.

Ofiar jest więcej
To niestety nie pierwszy na Opolszczyźnie przypadek. W lutym 2006 roku głośno było o 22-letniej wtedy Agnieszce R., mieszkance Domu Samotnej Matki w Zopowej koło Głubczyc, która próbowała otruć swoją starszą córkę. 4-letniej wtedy Nikoli matka podała pół butelki atropiny, kropli do oczu, które przepisał małej lekarz. Na buteleczce była naklejka z trupią czaszkę. Gdy dziewczynka zaczęła się robić senna, blada i omdlewała, matka nie reagowała. Dziecko udało się uratować wyłącznie dzięki interwencji obcych osób, które były w ośrodku, zauważyły niepokojące objawy i wezwały pogotowie. Nikola mieszka już szczęśliwie z innymi opiekunami, którzy zastępują jej rodziców i otaczają czułą opieką.

Szczęśliwie zakończyły się też dramatyczne wydarzenia, do których doszło w kwietniu 2007 r. w Lewinie Brzeskim. 25-letnia wtedy matka zabarykadowała się w mieszkaniu z trójką dzieci (4- i 3-letnim oraz 13-miesięcznym) i odkręciła gaz. O swoich planach samobójczych powiadomiła SMS-em znajomego. Ten zaalarmował policję. Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, gaz czuć już było w całym budynku. Policjanci odcięli jego dopływ, a po kilkugodzinnej akcji i negocjacjach udało im się wyprowadzić
kobietę i jej dzieci z budynku.

- Do sądów na ogół trafiają sprawy o nieumyślne spowodowanie śmierci dzieci, zagrożone karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności - mówi Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego opolskiego Sądu Okręgowego w Opolu. - Taka sama kara grozi także wtedy, gdy śmierci udało się uniknąć, a rodzic odpowiada za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Sporadycznie, ale jednak, bywają również takie sprawy karne, w których rodzice odpowiadają za zabójstwo lub usiłowanie zabójstwa własnego dziecka - jak w przypadku matki z Zopowej. Bywa też, że z wyjaśnień rodzica wynika, iż chciał on popełnić tzw. rozszerzone samobójstwo, czyli zabić najpierw dzieci, a potem siebie.- Jeśli biegli stwierdzą, że w chwili popełnienia tego czynu oskarżony był poczytalny to grozi mu kara od 8 lat pozbawienia wolności do dożywocia - dodaje Ewa Kosowska-Korniak.

Sąd, skazując Agnieszkę R. właśnie na 8 lat więzienia, nie miał wątpliwości, że chciała zabić swoje dziecko. Po aresztowaniu matki dziewczynki - Nikola i jej 2-letnia siostra Estera, trafiły do rodziny zastępczej. Niestety, takiego szczęścia nie miała 4-letnia Tatiana z Krapkowic. 22-letnia mama, po kłótni z ojcem, obudziła Tatiankę i z nią w ramionach rzuciła się przez okno z III piętra bloku, w którym mieszkały. Matka i córka spadły wprost na betonowy chodnik. Zginęły na miejscu.

Gdy do przestępstwa dojdzie w placówce takiej jak dom samotnej matki czy ośrodek readaptacji, prokuratura sprawdza też, czy ze strony personelu nie doszło do niedopełnienia obowiązków. - Jeśli pojawią się przesłanki, że tak się mogło stać, to je sprawdzamy - zapewnia Lidia Sieradzka, rzecznik opolskiej prokuratury.

W przypadku sprawy z Zopowej takich przesłanek nie stwierdzono, w przypadku "Szansy" - ciągle trwa postępowanie prokuratorskie.

Dzieciobójczynie
Bardzo często matki zabijają swoje potomstwo tuż po porodzie. Kodeks karny takie przestępstwo określa mianem dzieciobójstwa.

Przypadek dzieciobójczyni ze Sławniowic k. Głuchołaz w listopadzie 2007 r. wstrząsnął Opolszczyzną. Iwona S., matka pięciorga dzieci, w szóstym miesiącu ciąży urodziła bliźnięta. O tym, że jest w ciąży, nie powiedziała ani byłemu mężowi, z którym mieszkała i który był ojcem bliźniąt, ani pracownikom socjalnym. Nie chodziła też na kontrole lekarskie, choć w przypadku poprzednich ciąż robiła to regularnie.

Pierwszy z noworodków przyszedł na świat w łazience, wypadł matce do ubikacji. Ta wyciągnęła go, zaniosła do pokoju i położyła na łóżku. Chłopczyk zmarł po krótkim czasie. Chwilę później urodziła dziewczynkę i owinęła oba dzieciątka w poszwy oraz w koc, nastepnie włożyła do skrzyni na pościel. Po czym położyła się na łóżku i czekała na byłego męża. Gdy wrócił z pracy, oświadczyła mu, że urodziła martwe dzieci.

Taką wersję zdarzeń wykluczył jednak biegły sądowy - w jego opinii dzieci urodziły się żywe, a życie maleństw zależało od tego, czy matka się nimi zaopiekuje i np. wezwie karetkę.
W marcu 2009 roku sąd skazał kobietę na dwa lata w zawieszeniu na pięć. Łagodniejszy wymiar kary uzasadnił tym, iż była ona pod wpływem szoku poporodowego.

- Matce, która zabija dziecko w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu grozi znacznie łagodniejsza kara niż za zabójstwo - wyjaśnia Ewa Kosowska-Korniak. - Jest to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Poza tym w tego typu sprawach na ogół zapadają wyroki w zawieszeniu. Sądy wychodzą z założenia, że matka i tak już przeżyła traumę, a najgorszą karą będzie dla niej życie ze świadomością tego, co zrobiła.

Dziecko w piecu
Makabryczny mord na noworodku miał też miejsce w listopadzie 2005 r. w Prudniku. Organy ścigania sprawą zajęły się jednak dopiero wiosną 2006 r., gdy pracownice opieki społecznej powiadomiły policję, że widywana wcześniej w ciąży 20-letnia wtedy Ewa S. jesienią najprawdopodobniej urodziła dziecko i nie powiadomiła o tym żadnej instytucji. Śladów dziecka też nie było.

Okazało się, że kobieta, mieszkająca w tym czasie u 62-letniego Edwarda K., w listopadzie rzeczywiście urodziła dziewczynkę. Którego dnia dokładnie - nie udało się ustalić. Z relacji obojga oskarżonych wiadomo, że dziecko podczas porodu upadło na betonową podłogę kuchni, a pępowina zerwała się. Ustalono, że to kobieta udusiła noworodka. Edward K. zaś zacierał ślady zbrodni i spalił ciało dziecka w piecu. Sąd skazał Ewę S. na trzy lata pozbawienia wolności, a mężczyznę na cztery.

Głośnym echem odbiła się też zupełnie niedawna sprawa dzieciobójczyni z Chróścic, 28-letniej Agnieszki. Na początku stycznia tego roku urodziła dziecko i zakopała je w ogródku. Wcześniej trójkę dzieci odebrał jej sąd. Tuż po odkryciu makabrycznej zbrodni pojawiły się podejrzenia, że to nie jedyny noworodek, którego kobieta się pozbyła. Sprawa jest w toku.

Kolejny przypadek - jesienią 2006 r. w Gnojnej koło Grodkowa 33-letnia kobieta, matka sześciorga już dzieci, urodziła w piwnicy chłopca. Następnie udusiła go i zostawiła ciałko dziecka w reklamówce. O tej ciąży również nie wiedzieli bliscy i znajomi matki.

- Według policyjnych statystyk w 2007 roku stwierdzono trzy przypadki dzieciobójstwa, rok później dwa, a w ubiegłym roku jeden - wylicza Katarzyna Szawdylas-Wasielewska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - W tym roku prowadzone jest jedno postępowanie w sprawie.

Zaniedbanie czy zły los?
Są śmierci, którymi rządzi nieszczęśliwy przypadek. 4-letni Michałek z Prudnika latem 2007 r. wypadł przez uchylone okno pokoju, w którym spał. Był w domu z dziadkami, którzy co chwilę zaglądali do wnuka. Dziecko musiało się jednak w międzyczasie obudzić, podejść do okna i... zdarzyło się nieszczęście. Policja nie znalazła podstaw, by stawiać zarzuty niewłaściwej opieki.
Niczym innym jak nieszczęśliwym wypadkiem była też śmierć trzylatka z Łambinowic, którego w październiku ubiegłego roku przygniótł spadający z zahaczonej przez dziecko półki telewizor.

Sąd doszukał się natomiast winy matki w sprawie utonięcia rocznego Danielka z Dobrzenia Wielkiego. Dziecko wraz ze starszym, 7-letnim wtedy, bratem poszło na podwórko, by się pobawić. Ich matka w tym czasie piła kawę z sąsiadką. Gdy kobiety wyszły na dwór, chłopca nie było widać. Znalazły go po kilku minutach wannie w ogrodzie. Mimo reanimacji ratownikom, którzy przyjechali na miejsce, dziecka nie udało się uratować. Prokuratura oskarżyła 27-letnią matkę Alinę B. o to, że nie dopilnowała dziecka. Kilka dni temu Sąd Rejonowy w Opolu uznał ją winną i skazał na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Wyrok nie jest prawomocny i skazana będzie składać apelację do Sądu Okręgowego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska