Moje Kresy. Olesko - miasto dwóch królów

Fot. Archiwum prywatne
Mieszkańcy Oleska: Michał Skarbek (stoi pierwszy z lewej), jego żona Paulina (siedzi pierwsza z prawej) i gwardian kapucynów (obok). Ze zbiorów Janusza Karpińskiego.
Mieszkańcy Oleska: Michał Skarbek (stoi pierwszy z lewej), jego żona Paulina (siedzi pierwsza z prawej) i gwardian kapucynów (obok). Ze zbiorów Janusza Karpińskiego. Fot. Archiwum prywatne
Jakże często niepozorne miasteczko trafia na karty historii, bo rodzi się tam wybitna postać. Tak stało się w XX w. z Wadowicami. Światowy rozgłos i blask zyskały dzięki Karolowi Wojtyle. W XVII w. takie szczęście spotkało Olesko, miasteczko, gdzie urodził się Jan III Sobieski (1629-1696).

Biografia króla Sobieskiego uległa zadziwiającemu procesowi mitologizacji. Jego udział w sławnej, chroniącej Europę przed inwazją Turków odsieczy Wiednia w 1683 r. oraz namiętna miłość do żony, królowej Marysieńki, z taką pikanterią zapisana w ich korespondencji, którą rozsławił mistrz pióra Tadeusz Boy-Żeleński, spowodowały, że popularność Sobieskiego trwa w każdym nowym pokoleniu. Z jego podobiznami ukazują się znaczki pocztowe, banknoty, monety i medale. Jego imieniem nazywane są ulice, place, hotele, instytuty naukowe, a nawet trunki. Jego postać grają wybitni aktorzy w teatrze i filmie. Widnieje też na wielu obrazach i na pomnikach plenerowych, jak choćby w Przemyślu, Gdańsku czy warszawskich Łazienkach.

Mitologizacja postaci Jana III Sobieskiego nastąpiła tuż po jego urodzeniu 17 sierpnia 1629 r. w zamku oleskim. Zrodziła się wówczas legenda, którą do dzisiaj często opowiadają oprowadzający po Olesku przewodnicy. W godzinie jego urodzin nad zamkiem oleskim rozszalała się podobno straszliwa nawałnica. Zapadł absolutny mrok, który rozświetlały tylko oślepiające błyskawice. Z nieba woda lała się strumieniami. Oszalałe ptaki zabijały się na szybach oświetlonych okien pałacu. A gdy nowo narodzonego chłopca po obmyciu z wód porodowych położono na kamiennym stole w wyłożonej perłowymi marmurami łazience, stała się rzecz szokująca. Stół, jak gdyby trafiony piorunem, pękł na dwie części.

Poza tym pioruny biły tak często i tak głośno, iż podobno kilku domowników tej warowni ogłuchło. Wszyscy świadkowie tego wydarzenia uznali, że urodził się niezwykły człowiek, o nieprzewidywalnej biografii. Zamkowy astrolog przepowiedział chłopcu przyszłość, która miała zadziwić świat. Historia miała to potwierdzić.

Sobieski i Wiśniowiecki. Biała i czarna legenda

Mieszkańcy Oleska: Michał Skarbek (stoi pierwszy z lewej), jego żona Paulina (siedzi pierwsza z prawej) i gwardian kapucynów (obok). Ze zbiorów Janusza Karpińskiego.
(fot. Fot. Archiwum prywatne)

Ale Sobieski nie był jedynym królem Polski, który urodził się w Olesku. Część historyków jest zdania, że 10 lat po nim przyszedł tam na świat król Michał Korybut Wiśniowiecki, syn sławnego obrońcy Zbaraża, Jaremy, pana na pobliskim Wiśniowcu i Białym Kamieniu. Nie ma na ten temat zgodności wśród dziejopisów. Ale fakt, że zamek oleski był w tym czasie oddany pod zastaw we władanie Wiśniowieckich, uwiarygodnia to przypuszczenie.

Niestety, w przeciwieństwie do Sobieskiego, król Michał Korybut Wiśniowiecki ma w historiografii czarną legendę. Zostawił po sobie jak najgorsze opinie: wyjątkowego nieudacznika, gnuśnego, opasłego, nieznającego umiaru w jedzeniu, strachliwego, zakompleksionego (ponieważ od młodości był kompletnie łysy), a na dodatek podpisał najbardziej upokarzający pokój w historii Polski. Stało się to w Buczaczu w 1672 r. i pokój ten nazwano "haniebnym". Nic dziwnego, bo oddawał on pół Polski w ręce Turków i zbuntowanych Kozaków oraz skazywał Rzeczypospolitą na płacenie wielkiego haraczu. Na szczęście Michał Korybut rządził Polską krótko, bo tylko cztery lata (1669-1673), a jego następca, właśnie Jan III Sobieski, pokonał otomańską Turcję i przekreślił traktat w Buczaczu.

Zamek na wysokiej górze

Obaj królowie urodzili się w rezydencji dominującej nad okolicą. W tym zamku miało też miejsce w 1615 r. głośne samobójstwo Adama Żółkiewskiego, walecznego bratanka zdobywcy Moskwy, pogromcy cara - hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Adam Żółkiewski targnął się na życie z powodu nieszczęśliwej miłości do Marii Daniłowiczówny. Czyn tego nieszczęśnika poruszył mocno wówczas polską opinię publiczną, a zwłaszcza fakt, że jego sławny wuj, człowiek pryncypialny, surowych zasad nie pozwolił pochować go, jako samobójcy, na cmentarzu, a jedynie daleko poza rogatkami Oleska, w polach.
Olesko i jego sławny zamek, jak pisał XIX-wieczny kronikarz Sadok Barącz, "leży pośrodku bagnistej łąki. Dziwną zdaje się rzeczą, że wśród takich moczarów wznosi się nagle dość wysoki i znaczący pagórek, sam jeden na całej równinie, jakby ręką ludzką tu usypany. Na szczycie tej wyniosłości leży zamek niby gniazdo gołębie".

W dziejach Oleska wyraziście zapisał się Jan Daniłowicz, który ufundował tam szkołę i szpital, a przy kościele wybudował dwie okazałe kaplice. Obok Oleska założył nowe miasto Sasów i pobudował tam kościół. W samym Olesku zburzył stary drewniany zamek, a na jego miejscu wzniósł murowany, tworząc tym samym obronną fortecę i równocześnie rezydencję magnacką. W tym kształcie zamek został zachowany do dzisiaj. Służbę w nim pełnił przez pewien czas Michał Chmielnicki, którego syn, Bohdan, przywódca buntu kozackiego, zapisał w historii Polski wyjątkowo krwawą kartę i oderwał od Rzeczpospolitej pół Ukrainy. Są historycy, którzy twierdzą, że Bohdan Chmielnicki też urodził się w Olesku.

Zamek oleski często zmieniał właścicieli. Był w rękach największych polskich rodów magnackich: Koniecpolskich, Rzewuskich, Wiśniowieckich, Sobieskich, Daniłowiczów. Tylko w XVII w. dobra oleskie zmieniały aż 17-krotnie właścicieli i w zależności od gospodarzy zamek raz się podnosił, to znów upadał.
Kiedy w 1682 r. król Jan III Sobieski odwiedził miejsce swego urodzenia, zobaczył tam ogromne zaniedbania. Wówczas pod naciskiem żony, Marii Kazimiery, odkupił zamek i nie szczędząc kosztów starannie go odbudował, a miastu dał prawo do pięciu jarmarków. Szczególnie pięknie przyozdobiono komnatę na pierwszym piętrze, w której się urodził. Odremontowane pokoje na tym piętrze otrzymywały nazwy związane z dekoracjami ścian bądź związane z tematyką malowideł na stropach. I tym sposobem zamek miał m.in. pokoje: "Europejski", "Chiński", "Zwierciadłowy", "Marsowy", "Bachusowy", "Wiedeński" itp. Pokoje na drugim piętrze, znacznie skromniejsze, przeznaczone były dla dworzan i gości. Para królewska uznała Olesko za swą reprezentacyjną rezydencję, a królowa Marysieńka bardzo często tu przebywała.

Po śmierci Jana III Sobieskiego, za zgodą synów Marka i Jakuba, zamek pozostał w rękach Marii Kazimiery. Był to złoty okres w jego dziejach, gdyż królowa Marysieńka administrowała nim, zdobiąc go nieustannie.

W XVIII i XIX w. dla Oleska przyszły złe czasy. Z zamku wywieziono zgromadzone przez poprzedników dzieła sztuki. Odbywały się tam liczne licytacje bankrutujących Rzewuskich i kolejnych właścicieli rezydencji. W 1820 r. odwiedził Olesko Julian Ursyn Niemcewicz, w tym czasie znany i głośny polityk, poeta, powieściopisarz i dramaturg. W swym dzienniku podróży zapisał wówczas: "Zamek sławny urodzeniem króla Jana stoi w opuszczeniu, najbardziej zaś te pokoje, w których się król bohater urodził, pełne są gruzów i opadlin, pozabijane są drzwi do nich. Ledwie z krętych schodów drapiąc się po uszczerbionym murze z niebezpieczeństwem, obdarłszy kolana, mogłem się wedrzyć do pokoju, w którym król Jan pierwszy raz ujrzał jasność słoneczną".

Pół wieku później, w dwusetną rocznicę odsieczy wiedeńskiej w 1863 r., zawiązał się Komitet Opieki nad Zamkiem w Olesku, który od Zofii Lityńskiej odkupił rezydencję i przekazał na własność krajowi. Komitet stworzyli wybitni Polacy, m.in. Jan Matejko, książęta Władysław Czartoryski i Eustachy Sanguszko oraz hrabia Jan Zamoyski. Dzięki wysiłkom tych ludzi, wspartym hojnymi datkami społeczeństwa, na kilka lat przed I wojną światową zamek z pietyzmem odrestaurowano. Niestety, działania wojenne prace te zniweczyły. Zamek zdobyli Rosjanie i kwaterując tam niszczyli go i rabowali. Później przewalały się przezeń tłumy ewakuowanej ludności.

Jeźdźcy Apokalipsy

W 1920 roku, w czasie wojny polsko-bolszewickiej o zamek oleski otarła się idąca na Lwów osławiona armia konna Budionnego, której wyczyny znamy z opisu w świetnych "Dziennikach" Izaaka Babla. Na pamiątkę tych czasów w latach siedemdziesiątych XX wieku Rosjanie wznieśli w pobliżu majestatyczny, jeden z najpotężniejszych pomników utrzymanych w duchu socrealizmu, przedstawiający jeźdźców armii Budionnego na galopujących koniach. Wydaje się, że twórcy tego pomnika inspirowali się dziełem Albrechta Dürera "Jeźdźcy Apokalipsy". Na pomniku kawalerzyści Budionnego pędzą do przodu z niebywałą ekspresją. Postacie krasnoarmiejców na spienionych koniach stoją w strzemionach.

Pierwszy z nich z wyciągniętą w górę prawą ręką, trzymając w lewej trąbkę bojową, nawołuje do ataku. Pomnik ten niczym przęsło mostu wisi nad drogą szybkiego ruchu prowadzącą ze Lwowa do Kijowa. Czyni to na przejeżdżających tą trasą tysiącach kierowców szokujące wrażenie.

Inne pomniki Budionnego w pobliżu Oleska i Zadwórza obalono po upadku ZSRR. Ten stoi, bo poza groźnym memento, które niesie w sobie, ma on duże walory artystyczne i jest dziś oryginalnym znakiem czasów minionych.

Po I wojnie światowej zamek oleski przez wiele lat stał pusty, lecz tuż przed 250. rocznicą bitwy pod Wiedniem, w 1933 r., znów wyzwoliła się aktywność społeczna i dzięki temu zgromadzono fundusze pozwalające na remont zamku. Rozpoczęto prace konserwatorskie pod kierunkiem prof. Witolda Minkiewicza. Nie zdołano ich dokończyć, bo w 1939 r. wybuchła II wojna światowa, która stała się kolejną katastrofą dla całej okolicy. Usunięcie z Oleska Polaków w 1945 r. w następstwie uchwał jałtańskich przyspieszyło upadek zamku.

Borys Woźnicki - strażnik minionego czasu

Do lat sześćdziesiątych XX w. stał w ruinie. Następnie po remoncie w latach 1961-1975 oddano go do dyspozycji Lwowskiej Galerii Sztuki i stworzono tam magazyny. W pobliskim dawnym klasztorze ojców Kapucynów i kościele urządzono sale wystawowe. Trzeba pamiętać, że na Kresach zostało po wojnie około 500 kościołów, ale tylko 10 było czynnych. Resztę zamknięto i zamieniono na sale sportowe bądź magazyny. Podobnie było z cerkwiami. W tych warunkach doszło do straszliwej dewastacji wnętrz tych świątyń i zniszczenia bezpowrotnie wielu cennych dzieł i zabytków przeszłości.

Wtedy ogromną rolę spełnił Borys Woźnicki - dyrektor Lwowskiej Galerii Sztuki. To dzięki niemu, jego pasji i niezwykłej konsekwencji w działaniu w latach 70. XX w. uratowano około 12 tysięcy obiektów. Na polecenie Woźnickiego zwożono do magazynów zamkowych rzeźby, meble, obrazy, gobeliny itp. z ziem utraconych w 1945 r. przez Polskę. Bezcenne zabytki zbierano ze wszystkich kościołów i cerkwi oraz zamków popadających w ruinę. Szczególnie trudne czasy dla zabytków panowały w okresie rządów Chruszczowa (1956-1963), kiedy to wzmożony proces ateizacji powodował masowe niszczenie kościołów oraz ich wyposażenia. Gdyby wówczas nie przewieziono do Oleska wielu elementów z ich wyposażenia, dziś by ich już nie było. Jednak - jak mówił dyrektor Woźnicki - nigdy niczego nie zdejmowałem z ołtarzy czy ścian. Zabierałem tylko to, co leżało na ziemi.

Dzięki temu dzisiaj w Olesku są jedne z największych w Europie magazyny rzeźby. Tam też są najlepsze zbiory dzieł sztuki polskiej poza granicami naszego państwa. Cudem udało się uratować przed spaleniem pięć z dwunastu dużych rozmiarów rzeźb genialnego mistrza lwowskiego rokoka, Jana Jerzego Pinzla (zm. ok. 1762). Uratowano też tysiące putt, aniołów, setki postaci świętych i Madonn. W magazynach Galerii zgromadzono ponad 1000 portretów polskiej szlachty i magnatów. Ile tysięcy bezpowrotnie zginęło, nikt nie zliczy, bo prawie w każdym kresowym zamku czy pałacu było przynajmniej kilkadziesiąt obrazów.

Warto pamiętać, że wśród eksponatów, które zgromadzono w magazynach w zamku w Olesku, są dwa legendarne obrazy z końca XVII w. Martino Altomontego, dokumentujące zwycięstwa Sobieskiego. Są to "Bitwa pod Parkanami" i "Bitwa pod Wiedniem" - kolosalnych rozmiarów (8,5 m x 7,5 m) płótna, które od kilku miesięcy w Warszawie poddawane są renowacji. Pracami kierują dwaj wybitni polscy konserwatorzy Paweł Sadlej i Marian Kozarzewski. Stan płócien był bardzo zły, bo przez lata zwinięte, jak niegdyś "Panorama racławicka", gniły w magazynach zamkowych. Prace finansuje polskie Ministerstwo Kultury. Mam satysfakcję, że wśród dwunastoosobowej ekipy konserwatorskiej tych olbrzymich obrazów jest moja córka, Wisłomira Nicieja, absolwentka warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.

W zamku oleskim przechowywane jest też niezwykłej urody popiersie Barbary Radziwiłłówny oraz piękny renesansowy nagrobek Anny Sieniawskiej, przywieziony ze zniszczonej kaplicy w Brzeżanach. Borys Woźnicki, który przed laty bywał gościem Muzeum Śląska Opolskiego za dyrekcji Krystyny Lenart-Juszczewskiej, ma ogromne zasługi dla kultury polskiej, bo to on jest głównym sprawcą uratowania licznych dzieł przed zagładą.

Dramat Skarbków

Życie w liczącym przed wojną 4 tysiące mieszkańców Olesku toczyło się między zamkiem, szkołą powszechną i klasztorem kapucynów. Powszechnie znanymi postaciami w mieście byli gwardian kapucynów i kierownik szkoły Michał Skarbek (1895-1941), których łączyła przyjaźń. Często spotykali się na niwie towarzyskiej i wspólnie warzyli miód pitny.

Michał Skarbek, wywodzący się ze znanej ziemiańskiej rodziny, był legionistą, później ułanem 22. pułku i obrońcą Lwowa w czasie inwazji bolszewickiej. Po wojnie ukończył Seminarium Nauczycielskie w Złoczowie i jako matematyk rozpoczął pracę w szkołach na Podolu. W 1931 r. został w Olesku kierownikiem dużej szkoły powszechnej, liczącej ponad 500 uczniów, którą doprowadził do rozkwitu i stworzył z niej centrum życia kulturalnego, organizując tam różne imprezy kulturalne, capstrzyki patriotyczne, dożynki i zawody sportowe. Jego żona, Paulina, wywodząca się z bogatej rodziny ziemiańskiej Krężelów z Rozważa, artystka projektantka, założyła i prowadziła w Olesku znaną w całej Galicji Wytwórnię Kilimów Artystycznych "Regjostyl". Przy wytwórni, której produkcja trafiała do biur, kościołów i mieszkań prywatnych, założyła cenioną szkołę kilimiarską dla podolskich dziewcząt.

Skarbkowie byli sąsiadami Kobzdejów, rodziców Aleksandra Kobzdeja - wybitnego polskiego malarza, w którego dorobku jednym z pierwszych obrazów był portret Michała Skarbka, niestety znany dziś tylko z fotografii, bo oryginał zaginął w czasie wojny.

Aleksander Kobzdej (1920-1972) znany jest powszechnie jako twórca sztandarowego obrazu polskiego socrealizmu pt. "Podaj cegłę" z roku 1950. Warto natomiast przypomnieć, że ten bardzo płodny artysta zostawił po sobie kilkaset wartościowych obrazów, głównie abstrakcyjnych. Żył bardzo intensywnie, angażując się na wielu polach, nie dbając o zdrowie. To jedna z barwniejszych postaci warszawskiej, a później hamburskiej ASP. Kochany przez młodzież, wykształcił m.in. Grażynę Hasse i Barbarę Hoff - słynne projektantki mody, przyjaźnił się z Józefem Szajną i Alfredem Lenicą, mocno oddziałując na estetykę teatru polskiego lat sześćdziesiątych XX w. Był świetnym animatorem życia kulturalnego w Polsce. Wspólnie z wybitnymi krytykami i publicystami Krzysztofem Teodorem Toeplitzem i Zygmuntem Kałużyńskim uczestniczył przez lata w bardzo popularnej audycji radiowej "Wydarzenia miesiąca", gdzie omawiał aktualności kulturalne w Polsce i na świecie.

18 września 1939 r. Olesko zajęli Sowieci i natychmiast w piwnicach zamku urządzili więzienie. Wówczas Michał Skarbek zbiegł z rodziną do pobliskiego Złoczowa. Tam ukrywał się aż do 10 lutego 1941 r., kiedy to został aresztowany. Nikt z rodziny już później go nie zobaczył. Jego żona, Paulina Skarbek, przeżyła wojnę i została zmuszona do opuszczenia rodzinnych stron. Wyjechała na Śląsk Opolski i przez lata pracowała jako kierowniczka szkoły w Przylesiu Dolnym pod Grodkowem. Do końca swego życia wierzyła, że mąż któregoś dnia wróci. Mieszkała przy drodze prowadzącej do stacyjki kolejowej Lipowa. I przez lata codziennie przed godzinami 15 i 17, kiedy przyjeżdżał tam pociąg, stała w oknie z nadzieją, że wreszcie zobaczy swego męża wracającego do domu. Nie doczekała takiego dnia. Zmarła w 1986 roku.

Dopiero ostatnio wnuk Michała Skarbka, Janusz Karpiński, otrzymał z Instytutu Pamięci Narodowej dokumenty, z których wynika, że jego dziadek został zamordowany we Lwowie w więzieniu przy ulicy Łąckiego w czerwcu 1941 r., a niezidentyfikowane jego zwłoki wywieziono do zbiorowej mogiły na Cmentarz Łyczakowski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska