Mędrcy ze Wschodu

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Uczeni spierają się, czy mędrców prowadziła do Betlejem kometa Halleya czy nadzwyczajne skupienie Jowisza i Saturna.
Uczeni spierają się, czy mędrców prowadziła do Betlejem kometa Halleya czy nadzwyczajne skupienie Jowisza i Saturna.
Trzej królowie w rzeczywistości nie byli królami. Magowie i mędrcy, uczniowie Zaratustry przybyli do Betlejem z Persji. Uroczystość Objawienia Pańskiego należy do najstarszych świąt w Kościele. W Polsce - po 50 latach - znów jest dniem wolnym.

Objawienie Pańskie potocznie nazywane świętem Trzech Króli jest uroczystością starszą od Bożego Narodzenia. W Kościele wschodnim obchodzono ją już w III wieku. Ale pamięć o mędrcach, którzy prowadzeni przez gwiazdę dotarli do Betlejem, by oddać hołd Dzieciątku, musiała być znacznie starsza, skoro żyjący w II wieku biskup Lyonu, św. Ireneusz dokonał teologicznej interpretacji przyniesionych przez nich darów. Złoto uznał za oznakę królewskiej godności Jezusa. Kadzidło miało symbolizować Jego bóstwo. Mirra, drogocenny lek uśmierzający ból i leczący rany, miał być zapowiedzią cierpienia Mesjasza i śmierci na krzyżu.

Raczej czterdziestu i nie królów, lecz magów
Prawdopodobnie właśnie z liczby darów utrwaliło się, że do Chrystusa przywędrowali Trzej Królowie. Do tradycji należą także ich imiona - Kacper, Melchior i Baltazar. Tymczasem nigdzie w Ewangelii nie ma ich liczby ani tym bardziej imion. Zaczęto ich używać dopiero w średniowieczu.

Według legendy jeden z mędrców miał pochodzić z Afryki, stąd do dziś w szopkach w kościołach i w domach umieszczamy jednego króla czarnoskórego. Być może początkiem pobożnej legendy był tekst psalmu 71: "Królowie Tarszisz i wysp przyniosą dary, królowie Szaby i Saby złożą daninę". Królestwo Szaby to afrykańska Abisynia.

Ilu mędrców dotarło do Betlejem? Na katakumbowych malowidłach pojawia się dwóch, czterech, sześciu lub dwunastu magów. W "Martrologium syryjskim" wymienia się ich dwunastu, w innym nawet czterdziestu. Można się spodziewać, że w odległą i niebezpieczną drogę wybrało się - ze względów bezpieczeństwa - do Betlejem więcej niż trzech wędrowców. W przeciwnym razie bogaci jeźdźcy staliby się ofiarami zbójców. Jest bardzo prawdopodobne, że wyruszyli z Persepolis w Persji. Byli to nie królowie, lecz magowie, uczniowie Zaratustry, którzy zajmowali się astrologią i badaniem gwiazd.

Bóg objawił się ludziom i całemu Kosmosowi
Nie wiemy na pewno, czy idąc do Betlejem, obserwowali meteoryt czy - jak chce słynny fizyk Kepler - niezwykłe skupienie planet, Jowisza i Saturna, które zresztą miało miejsce w okresie narodzin Jezusa. Inni badacze nie wykluczają, że przewodniczką w drodze była wędrowcom kometa Halleya.

- Z punktu widzenia wiary znacznie ważniejsza jest teologiczna interpretacja wędrówki mędrców - mówi ks. prof. Zygfryd Glaeser, ekumenista z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego. - Objawienie Pańskie, czyli Epifania, oznacza, że Chrystus, prawdziwy Bóg, objawił się ludziom i całemu światu. Mędrcy przybywający do Betlejem z daleka, poganie spoza świata żydowskiego są reprezentantami całej ludzkości. Cenne dary, jakie składają, są potwierdzeniem, że uznają w Jezusie Boga i oddają mu boską cześć. A gwiazda, która ich prowadzi, oznacza, że Syn Boży objawia się nie tylko całej ludzkości, ale i kosmosowi.

Dotarcie mędrców do Betlejem nie jest nigdzie poza Ewangelią poświadczone. Ale było to w tamtych czasach absolutnie możliwe. Już po narodzeniu Chrystusa, a przed redakcją Ewangelii Mateusza, która opowiada o mędrcach ze Wschodu, dotarli do Neapolu - i to jest historycznie pewne - magowie z Persji, aby oddać hołd Neronowi.
Dzień wolny - 50 lat później
Dalekim echem spotkania małego Jezusa z poganami jest praktykowany powszechnie w naszych parafiach zwyczaj - 6 stycznia lub w dniach ze świętem Trzech Króli sąsiadującym pukają do drzwi kolędnicy misyjni. Przedstawiają krótkie scenki o Bożym Narodzeniu, wędrówce magów i życiu w krajach misyjnych i kwestują na rzecz pracujących na dalekich kontynentach misjonarzy z diecezji opolskiej i ich parafian.

W tym roku po raz pierwszy od pół wieku dzień Trzech Króli będzie w Polsce dniem wolnym od pracy. Było tak aż do roku 1960, kiedy państwowe święto 6 stycznia zniesiono.

Starania o jego przywrócenie podjął prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki. W 2008 roku pod projektem ustawy przywracającej święto podpisało się 700 tys. osób. Niespełna rok później było ich już milion. Zwolennicy kolejnego państwowego święta argumentowali, że jest on dniem wolnym m.in. w Niemczech, Grecji, Hiszpanii, we Włoszech, w Austrii, Szwecji i Finlandii. Przeciwnicy uważali, że Polski, kraju na dorobku, nie stać na kolejne święto, lub uważali, że ze względu na przeżycia religijne i postawę ekumeniczną lepiej byłoby - jak w krajach luterańskich - zrezygnować z pracy w Wielki Piątek.

Ostatecznie powrót święta poparła Platforma Obywatelska i to okazało się decydujące. W listopadzie 2010 r. prezydent RP zaakceptował nowelizację kodeksu pracy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska