Wyszły za cudzoziemców. Przeżyły piekło

Redakcja
Marta twierdzi, że uciekła z młodszą córką od partnera-prześladowcy, bo nie chciała dłużej znosić bicia i poniżania. Myślała, że na tym skończy się jej koszmar, ale cypryjski sąd uznał, że Opolanka wywiozła dziecko nielegalnie i wydał za nią europejski nakaz aresztowania. Kobieta w jednej chwili z ofiary stała się przestępcą.
Marta twierdzi, że uciekła z młodszą córką od partnera-prześladowcy, bo nie chciała dłużej znosić bicia i poniżania. Myślała, że na tym skończy się jej koszmar, ale cypryjski sąd uznał, że Opolanka wywiozła dziecko nielegalnie i wydał za nią europejski nakaz aresztowania. Kobieta w jednej chwili z ofiary stała się przestępcą. Sławomir Mielnik
Marta z Opola musi walczyć o swe dzieci z sadystycznym Cypryjczykiem, ale na razie sama jest ścigana europejskim nakazem aresztowania. Gosia orientalne małżeństwo przypłaciła chorobą psychiczną. Agnieszka wciąż odbiera z Turcji pogróżki.

Wielka miłość między osobami z różnych kręgów kulturowych często nie wytrzymuje próby wzajemnej tolerancji i zrozumienia. Cierpią Polki i dzieci narodzone z tych związków. A prawo bywa bezlitosne...

35-letnia Tamara poznała Ahmeda, gdy pojechała do Egiptu odreagować kolejny nieudany związek. - Nie miałam szczęścia do facetów. Dla nich liczył się tylko szybki seks i zero zobowiązań. Komplementy? Owszem, ale tylko na pierwszej randce. A on był taki męski i silny, a zarazem czuły i romantyczny - wspomina. - Masował mi stopy podczas długich spacerów, nosił za mną torebkę i zapewniał, że jestem najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek poznał. Naprawdę czułam się jak księżniczka

Trochę obawiała się, czy dobrze robi, wiążąc się z nim, bo sporo się nasłuchała o tym, jak Arabowie traktują swoje kobiety. - Ale on wydawał się jakiś taki bardziej europejski - mówi. - Nie przeszkadzało mu, że chodzę po plaży w skąpym bikini ani że piję alkohol, który w islamie jest zakazany.

Wakacje szybko minęły, ale uczucie nie osłabło. - Wiedziałam, że to facet mojego życia. Po miesiącu on przyleciał do Polski, gdzie spędziliśmy cztery cudowne tygodnie. Dbał o mnie, gotował, no i cały czas prawił komplementy. Wcześniej myślałam, że takie historie zdarzają się tylko w filmach - mówi dziewczyna.

Ślub z Ahmedem wzięła kilka miesięcy później w Egipcie. W tajemnicy przed rodzicami. - Powiedziałam im, że wyjeżdżam na dłużej, bo znalazłam tam nieźle płatną pracę jako instruktorka nurkowania. O tym, że wychodzę za Araba, nie chciałam mówić, bo pewnie siłą próbowaliby mnie zatrzymać w domu - opowiada.

Koniec bajki
Tuż po ślubie książę zmienił się jednak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. - Byłam w szoku, bo Ahmed właściwie z dnia na dzień stał się innym człowiekiem. Kazał mi nosić ubrania zakrywające nogi i ramiona, choć wcześniej mówił, że uwielbia mnie oglądać w króciutkich, seksownych sukienkach. O wyjściu na plażę w bikini nie było mowy. Zaraz po przylocie znalazłam dorywczą pracę jako animatorka w jednym z hoteli, ale po ślubie mąż zabronił mi pracować. Miałam pomagać w kuchni jego mamie i siostrom, a on w tym czasie wychodził na całe dnie z kolegami - relacjonuje.

Wytrzymała 3 miesiące. Czara goryczy przelała się, gdy zorientowała się, że Ahmed znalazł sobie nową księżniczkę, za którą nosi torebkę i której masuje stopy. - Wtedy chyba dopiero odzyskałam rozum, spakowałam się i podczas gdy on bawił się w najlepsze, wróciłam do Polski. Dzwonił do mnie i błagał, żebym do niego wróciła, ale ja nie dałam się przekonać. Chyba jednak za dużo przeszłam z facetami, żeby do końca dać się ogłupić - opowiada ze śmiechem. - Czasami czytam na forach historie innych tak samo naiwnych kobiet jak ja i myślę sobie, że i tak miałam więcej szczęścia niż rozumu. Bo ostatecznie nie groził, że mnie znajdzie i zabije, ani nie nasyłał swoich kolegów, żeby siłą zmusili mnie do posłuszeństwa. Ale z egzotycznych kochanków skutecznie się wyleczyłam - zapewnia młoda rozwódka.

Świat klanów
Zdaniem arabisty podwójne oblicze Arabów wcale nie musi wynikać z ich wyrachowania. - Kobiety czasami przez wiele lat żyją w Europie w związkach z takimi mężczyznami i są szczęśliwe, bo ich partnerzy są troskliwi, opiekuńczy, angażują się w wychowanie dzieci. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy on zabiera rodzinę i decydują się zamieszkać w jego rodzinnych stronach, dajmy na to w Egipcie - mówi dr hab. Adam Bieniek z Katedry Arabistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. - W społeczeństwie muzułmańskim funkcjonują silne układy klanowe i jeśli mężczyzna żyje w swoim kraju, nie może się od nich uwolnić. Kobieta, która wychowała się w Europie, ląduje nagle w innym świecie. Musi ubierać się tak, jak każe matka jej męża (bo to ona jest najważniejsza), nie może pracować, mieć własnego konta w banku, a spotyka się tylko z tymi osobami, na które zezwoli matka wybranka. To często przerasta partnerki. Czują, że stały się niewolnicami, co w kulturze europejskiej jest nie do pomyślenia, i szukają okazji, żeby uciec, a to nie jest łatwe, zwłaszcza jeśli na świat przyszły dzieci - tłumaczy.

być macho
24-letnia Agnieszka nie musiała wyjeżdżać na egzotyczne wakacje, aby poznać ciemnookiego księcia, który zamienił jej życie w koszmar. Ona, żeby zarobić na studia, znalazła pracę w restauracji. On pracował tuż obok - w budce z tureckim jedzeniem. - Widywałam go codziennie, chodząc do pracy. Kiedy tak na mnie patrzył tym swoim hipnotycznym wzrokiem, to czułam jak mi mrówki chodzą wzdłuż kręgosłupa. Bez przerwy mnie adorował, a mnie to bardzo schlebiało, no i zakochałam się na zabój - uśmiecha się nieco zawstydzona.

Krótka, ale burzliwa znajomość szybko miała swoje owoce. - Kiedy okazało się, że jestem w ciąży, wpadłam w popłoch, bo nie planowałam jeszcze dziecka. Poza tym zauważyłam, że Yasar staje się coraz bardziej zaborczy. Nie pozwalał mi się spotykać ze znajomymi, kontrolował SMS-y. Dziś myślę sobie, że podświadomie czułam, że to nie będzie historia z happy endem, ale nie chciałam się do tego przyznać - wspomina.

Wiadomość o dziecku podziałała jak kubeł zimnej wody. - Chyba dopiero wtedy zaczęłam racjonalnie myśleć. Nie chciałam żyć jak niewolnica, dlatego stwierdziłam, że nie powiem Yasarowi o tej ciąży. Jemu kończył się kontrakt i na dniach miał wrócić do Turcji, więc uznałam, że to dobry moment, żeby skończyć tę znajomość - opowiada.

Yasar jednak dowiedział się, że urodziła synka, bo umieściła fotkę małego na Facebooku. Domyślił się, że to jego dziecko. - Dzwonił do mnie i wyzywał od najgorszych, straszył, że porwie mnie i dziecko, i wywiezie do Turcji. Nie wiedziałam, czego się po nim spodziewać, dlatego każde wyjście z domu było dla mnie katorgą - mówi. - Nie wiedziałam, czy nie czai się za rogiem i czy nie spełni swoich gróźb - relacjonuje. Choć od urodzenia synka minęły już dwa lata, ona nadal żyje w strachu, bo partner nie daje o sobie zapomnieć. - Łudzę się, że skoro do tej pory nie przyjechał po nas, to już tego nie zrobi, ale pewności nie mam - wzdycha, tuląc do siebie malutkiego Antosia.

Zdaniem arabisty mało prawdopodobne jest to, że Yasar spełni swoje groźby, bo sprowadzając dziewczynę z dzieckiem do Turcji, ściągnąłby kłopoty również na siebie. - Dziecko pochodzi z nieformalnego związku, a w kulturze arabskiej zarówno kobiecie, jak i mężczyźnie za cudzołóstwo grozi ukamienowanie - tłumaczy dr Bieniek.

Cypryjski romans
25-letnia Marta swojego księcia z bajki poznała na Cyprze, gdy wyjechała tam do pracy. Craig wydawał jej się uosobieniem kobiecych marzeń. Dziś marzy tylko o jednym: aby odzyskać swoje dzieci. - Kiedy pierwszy raz zaszłam w ciążę, Craig bardzo się ucieszył. Dopiero później dowiedziałam się, że on ma już z inną kobietą dwójkę dzieci, ale sąd odebrał mu do nich prawa rodzicielskie - opowiada.

Gdy na świat przyszła Castalia, Marta przestała pracować i zajęła się wychowaniem dziecka. Koszmar zaczął się, gdy okazało się, że w drodze jest drugie dziecko. - Partner zaczął ćpać. Później znikał z domu na kilka dni i zostawiał mnie z malutką córeczką bez środków do życia - wspomina. Kobieta miała dość ciągłego poniżania, wyzwisk i życia w strachu, dlatego powiedziała Craigowi, że zabiera Castalię i malutką Krysię i od niego odchodzi. - Wzięłam starszą córkę na ręce i poszłam do sypialni, a wtedy on wpadł w furię. Wyważył drzwi i wpadł do pokoju razem ze swoim ojcem. Bili mnie i kopali po głowie, brzuchu, nerkach, a ja robiłam wszystko, żeby chronić dziecko, które kurczowo się mnie trzymało - Marta przerywa swoją opowieść, a po jej policzku spływają łzy. - Pobili i mnie, i dziecko. W końcu mała wysunęła mi się z rąk. Jej przeraźliwego krzyku, kiedy zorientowała się, że nie trzymam jej już w ramionach, do końca życia nie zapomnę - opowiada łamiącym się głosem.

Marta z młodszą córką wyjechała do Polski. Starsza została z ojcem, bo, jak twierdził Craig, zniknął gdzieś jej paszport. - Nie miałam wyjścia. Bałam się, że nas pozabija, więc wróciłam do Polski tylko z Krysią. Craig obiecywał, że Castalię odda mi następnym razem - mówi drżącym głosem. Później dostała telefon, że córki więcej nie zobaczy.
Na tym koszmar jednak się nie skończył. Okazało się, że były partner Marty przypomniał sobie również o małej Krysi, która wróciła z mamą do Polski i chce o nią walczyć przed sądem. - Sąd postanowił, że mam oddać dziecko ojcu. Myślałam, że serce pęknie mi z bólu. Każdego dnia drżę ze strachu, co się dzieje ze starszą córką, a tu okazuje się, że i młodszą mam oddać - mówi zrozpaczona mama. W świetle przepisów Marta nie miała prawa wywieźć dziecka za granicę bez zgody ojca, który nie został pozbawiony praw rodzicielskich. Dlatego cypryjski sąd uznał, że kobieta dziecko uprowadziła i wydał za nią europejski nakaz aresztowania. - Opolski sąd zdecydował, że dziecko powinno wrócić do ojca, bo stwierdził, że porwanie było nieuzasadnione. Zgromadzony materiał, m.in. informacje uzyskane z cypryjskiego przedszkola, do którego uczęszcza starsza córka, nie potwierdziły, że dzieciom grozi niebezpieczeństwo - mówi sędzia Waldemar Krawczyk, rzecznik opolskiego sądu.

Sądy i detektyw
Takiego podejścia do sprawy nie rozumie Urszula Nowakowska z Fundacji Centrum Praw Kobiet. - Z moich obserwacji wynika, że zagraniczne sądy robią wszystko, żeby chronić swoich obywateli, czego niestety nie można powiedzieć o naszym wymiarze
sprawiedliwości - przekonuje. - Jeśli sprawa toczy się w kraju, z którego pochodzi ojciec dziecka, to sądy w większości przypadków postanawiają, że dziecko ma zostać przy nim. U nas sąd na odległość stwierdza, że kobieta nie była bita, daje wiarę ojcu i odsyła do niego dzieci. To jakiś absurd - uważa.

Zgodnie z prawem muzułmańskim dzieci przynależą do ojca oraz jego rodziny i argument, że żona uciekła, bo partner znęcał się nad rodziną często nie przekonuje tamtejszych sądów. - Prawo muzułmańskie dopuszcza skarcenie żony, a to, co mieści się pod tym pojęciem zależy wyłącznie od interpretacji sądu. Dlatego sąd może uznać, że nawet dotkliwe pobicie było jedynie formą skarcenia nieposłusznej żony - tłumaczy arabista dr Bieniek.

Detektyw Krzysztof Rutkowski z konsekwencjami egzotycznych miłości zmaga się średnio kilkanaście razy w roku podczas brawurowych akcji odbijania dzieci i przetrzymywanych kobiet. - Sprawcami przemocy są nie tylko Arabowie. 2 tygodnie temu wywoziliśmy z Londynu młodą Polkę, mamę 2-letniego chłopca, która związała się z Tajwańczykiem. Kobieta była wykończona psychicznie, agresywna, sikała pod siebie - wylicza. Była bita, dlatego, nawet gdy partnera nie było w pobliżu, chowała się jak zaszczute zwierzę za meblami - opowiada detektyw. - Ten związek skończył się dla niej tak, że prosto z lotniska trafiła na oddział zamknięty szpitala psychiatrycznego - opowiada.

* * *
Barbarze Leszczyńskiej ze Specjalistycznego Ośrodka Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie w Opolu najbardziej w pamięci utkwiła historia Polki, która związała się z Romem. - Gosia trafiła do nas z dwójką dzieci, bo partner ją bił. Ten mężczyzna przekonywał nas, że nie robi jej krzywdy, bo wprawdzie bije, ale tylko, jak to ujął, z plaskacza. Opowiadał o bracie, który katuje żonę tak, że aż krew po ścianach tryska i zapewniał, że on krzywdy nigdy nie miał zamiaru zrobić - wspomina Leszczyńska. - Dla nas było to niepojęte, ale on uważał, że musi się tak zachowywać, żeby nie stracić szacunku współbraci. Gdy współbracia nie widzieli, pomagał swojej partnerce w sprzątaniu, prał i gotował, ale gdy był wśród swoich - tradycja brała jednak górę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska