Oszustwo na jankesa

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Kiedy poznali się lepiej, zadeklarował, że wyśle jej paczkę, w której miało być... 850 tys. dolarów...
Kiedy poznali się lepiej, zadeklarował, że wyśle jej paczkę, w której miało być... 850 tys. dolarów...
Oszust podający się za amerykańskiego żołnierza wyłudził od pani Eli z Krapkowic 20 tys. zł. Udając uczucia albo obiecując dom i wspólne życie, naciągnął w ten sposób wiele kobiet.

"Nazywam się Andersen Brown, mam 54-lata i jestem żołnierzem armii USA. Obecnie stacjonuję w Afganistanie, ale szukam bratniej duszy w Europie, bo chcę się tam osiedlić po przejściu do cywila". Tak przedstawił się 58-letniej mieszkance Krapkowic mężczyzna, który 16 marca tego roku zagadał do niej na jednym z portali randkowych.

850 tys. dolarów wysłał w paczce

- Napisał do mnie po angielsku, był kulturalny, miły, mówił rzeczy, które nie wzbudziły moich podejrzeń - opowiadała potem policjantom pani Elżbieta.

Bardzo szybko para przypadła sobie do gustu. Dość często kontaktowali się ze sobą za pośrednictwem skype'a, czyli internetowego komunikatora. Mężczyzna pokazał swoje zdjęcie w amerykańskim mundurze.

Kiedy poznali się lepiej, zadeklarował, że wyśle jej paczkę, w której miało być... 850 tys. dolarów. Pieniądze miały pójść na zakup domu. Andersen powiedział, że wysyłką zajmie się wynajęty przez niego kurier. Kobiecie nie wydawało się to dziwne.

Przecież Andersen jest zajęty tropieniem w Afganistanie terrorystów z Al-Kaidy i nie ma czasu na zajmowanie się przesyłkami. Zgodziła się przyjąć paczkę. Kilka dni później skontaktował się z nią kurier. Powiedział, że jest problem: - Na lotnisku Heathrow w Londynie paczkę zatrzymały brytyjskie służby celne. Nadawca nie wykupił specjalnego certyfikatu, by przesyłka przeszła przez odprawę bez zaglądania do niej.

Kurier wytłumaczył, że koszt certyfikatu to 3750 funtów - około 20 tys. zł. Pieniądze jak najszybciej należy przesłać na wskazane przez niego konto. Kobieta zgodziła się. Przyjechała do Opola i z jednego z banków przekazem wysłała potrzebną kwotę. Po kilku dniach z kobietą ponownie skontaktował się kurier. Oznajmił, że potrzebne są kolejne pieniądze.

Tym razem na tzw. opłatę antyterrorystyczną i tą związaną z zapobieganiem praniu brudnych pieniędzy. Razem 2650 funtów - ponad 13 tys. zł. Ta bajeczka wydała się już kobiecie podejrzana. 58-latka poszła więc na policję.

Oczywiście do dziś paczki z 850 tysiącami dolarów nie zobaczyła, a kontakt z Andersenem Brownem został przerwany. Chcą go teraz podjąć kryminalni z wydziału przestępczości gospodarczej Komendy Miejskiej Policji w Opolu.

"Amerykanie" grasują w całej Polsce

"Amerykańscy żołnierze" szukali "bratnich dusz" w całej Polsce. Również u pani Elżbiety z Warszawy.

- Jesienią 2009 roku na jednym z portali "zapukał" do mnie przemiły facet, który podawał się za amerykańskiego żołnierza - opowiada pani Elżbieta. - Mówił, że po kilku latach pobytu w Afganistanie został przeniesiony do Niemiec, skąd po rocznym pobycie ma wracać do USA.
Rozmawiali ze sobą po niemiecku.

- Jego znajomość języka była kiepska, robił dużo błędów - mówi mieszkanka Warszawy. - Przysłał mi też zdjęcie w amerykańskim mundurze polowym. Na fotografii był wielki facet. Na oko ze dwa metry wzrostu i 130 kilo wagi. Blondyn, o mocnych rysach twarzy. Mógł się podobać.

Już podczas pierwszej rozmowy jankes powiedział pani Elżbiecie, że właśnie czeka na telefon od syna, który studiuje w West Point, elitarnej amerykańskiej akademii wojskowej. Chłopak ciężko zachorował, a on cały czas jest w kontakcie z jego kolegą. Żołnierz wyznał też, że chłopaka czeka ciężka operacja. W związku z tym poprosił panią Elżbietę o pożyczkę.

- Powiedział, że potrzebuje 50 tysięcy dolarów - mówi pani Elżbieta. - Odpowiedziałam, że chętnie bym pomogła, ale niestety mam dokładnie taki sam problem, ponieważ moje dziecko też choruje. Poza tym taka suma to dla mnie abstrakcja.

Wtedy połączenie zostało zerwane i tak dobrze zapowiadająca się polsko-amerykańska znajomość dobiegła końca. Do grudnia ubiegłego roku.

- Wtedy pod innym już nickiem zaczepił mnie inny mężczyzna podający się za człowieka w służbie wuja Sama. Z ciekawości sprawdziłam jego dane w indeksie skype'a i okazało się, że taka osoba faktycznie mieszka na Florydzie - mówi pani Elżbieta. - Ale tego kontaktu już nie podjęłam.

Dyplomatów też wciągają

Na policję zgłosiła się mieszkanka Częstochowy oraz jednej z miejscowości w województwie lubuskim. Tę pierwszą oszust podający się za amerykańskiego żołnierza w randze generała oszukał na 13 tys. zł.

- Powiedział jej, że jest potomkiem Polaka i po powrocie z Afganistanu bardzo chciałby osiedlić się w Polsce - mówi podinspektor Jarosław Dryszcz. - U kobiety nie wzbudziło podejrzenia nawet to, że na fotografii, którą jej przysłał, był... Afroamerykanin.

Po dłuższej internetowej znajomości mężczyzna powiedział, że wysyła jej pieniądze na zakup domu. Kobieta zgodziła się je przyjąć. Pośrednictwem w tej operacji miał się zająć znajomy żołnierza - amerykański dyplomata. To właśnie on ustalał szczegóły z mieszkanką Częstochowy.

- Dla uwiarygodnienia w adresie mejlowym używał domeny internetowej diplomat.com - mówi Jarosław Dryszcz.

Dalszy scenariusz był podobny jak w przypadku mieszkanki Krapkowic. Okazało się, że paczka z pieniędzmi utknęła na lotnisku i potrzebne są pieniądze na to, by uruchomić procedury związane z dostarczeniem jej do Polski.

Oszustwa nigeryjskie

Policjanci nie mają wątpliwości. Do Polski napłynęła kolejna fala tzw. oszustw nigeryjskich, tzw. 419.

- Nigeryjskich, bo to właśnie z tego afrykańskiego państwa najczęściej działają przestępcy, natomiast liczba 419 to numer artykułu w nigeryjskim kodeksie karnym, pod którym kryje się oszustwo - wyjaśnia nadkomisarz Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji w Warszawie.

Jak działają "nigeryjscy" przestępcy? Oszustwo zapoczątkowane jest zawsze kontaktem przez internet. Polega na wciągnięciu przypadkowej ofiary w grę psychologiczną, której fabuła oparta jest na fikcyjnym transferze dużej, nawet rzędu kilkunastu milionów funtów lub dolarów kwoty pieniędzy.

- Bo co tu dużo mówić, oszuści wykorzystują ludzką chciwość i naiwność - mówi jeden z policjantów Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

Jak mówią śledczy, przestępcy wykorzystują różne metody, żeby wyłudzić pieniądze. Podają się np. za uchodźcę albo dziedzica fortuny utraconej w trakcie przewrotu politycznego. Proszą o pomoc w odzyskaniu fortuny, jaką posiadają, ale której sami nie mogą podjąć z banku z różnych przyczyn.

W zamian przestępca oferuje nawet połowę tej kwoty. "Nigeryjscy" oszuści podają się też często za prawników, który po śmierci naszego dalekiego krewnego chcą pomóc nam w nabyciu spadku. Korespondując z oszustem, ofiara stopniowo dowiaduje się, że "donator" potrzebuje pieniędzy na różne wydatki: łapówki dla pracowników banków czy urzędników państwowych, na opłacenie bieżących rachunków itp.

- I człowiek mamiony wizją bogactwa przelewa kolejne sumki - wyjaśnia policjant. - Oszust często uwiarygodnia swoją historyjkę, przesyłając mejlem różne certyfikaty, kopie potwierdzeń przelewów itp. Teraz wzięli się na nowy sposób.

Oszust jak psycholog

Dr Tomasz Grzyb ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu mówi, że metody działania oszustów są prawie tak stare jak świat i zawsze wykorzystują ludzkie zaufanie, ale niekoniecznie naiwność.

- A do tego działają powoli i systematycznie - mówi dr Grzyb, który wcale nie jest zdziwiony tym, że kobiety dały się tak łatwo zmanipulować.

- Bo proszę sobie wyobrazić, że spotyka pan znajomą, która mówi, że poznała na czacie amerykańskiego żołnierza. Wzruszyłby pan ramionami, bo nic w tym dziwnego.

W dobie internetu takie rzeczy się zdarzają. Tak samo myślała ofiara, kiedy zaczepił ją w sieci ten człowiek. Jeśli po kilku tygodniach spotkałby pan tę samą kobietę, a ona powiedziałaby, że zaprzyjaźniła się z tym żołnierzem, ponownie przyjąłby pan to jako rzecz naturalną. Ludzie zaprzyjaźniają się w internecie.

A gdyby po kolejnych kilku miesiącach powiedziała, że wiąże przyszłość z tym człowiekiem, po raz kolejny nic podejrzanego by pan w tym nie widział. Przecież po dłuższej znajomości ludzie planują wspólne życie.

I taki mechanizm stosują w tym przypadku oszuści. Zaczepiają kobiety, być może wykorzystują to, że są samotne i szukają w sieci bratniej duszy, powoli zdobywają ich zaufanie, a potem je wykorzystują. Tylko na pierwszy rzut oka wydaje się, że te panie straciły pieniądze przez własną naiwność.

Nie ma nic za darmo

Policjanci zaniepokojeni działalnością oszustów przestrzegają: - Zejdźmy na ziemię. W dzisiejszych czasach nikt nie da nam nic za darmo - podkreśla podinspektor Jarosław Dryszcz z opolskiej policji. - Jeśli przypadkowo poznana osoba chce nam dać sporą sumę pieniędzy, natychmiast kończmy taką znajomość.

Mundurowi ostrzegają również przed łatwowiernością przy zawieraniu znajomości przez internet oraz przed przesyłaniem komukolwiek swoich danych osobowych, druków firmowych, numerów kont bankowych czy informacji dotyczących polis ubezpieczeniowych.

- Nigdy nie ma pewności, kto jest po drugiej stronie - kończy Jarosław Dryszcz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska