Rewolucja w sporcie, czyli bieg po kasę

Redakcja
Bartłomiej Bonk
Bartłomiej Bonk Krzysztof Świderski
29 stycznia w polskim sporcie skończył się komunizm - oznajmiła minister Joanna Mucha. Dla niektórych dyscyplin sportu skończył się też święty spokój.

Pani minister przedstawiła nowy plan finansowania polskiego sportu. W największym skrócie można go przedstawić jako postawienie na wybrane dyscypliny sportu i sposób ich finansowania z budżetu państwa.

Ta reforma to efekt mało udanego występu polskich sportowców na igrzyskach w Londynie. Już wtedy minister zapowiedziała zmiany mające sprawić, że w kolejnych najważniejszych imprezach sportowych wyniki będą lepsze.

Stan polskiego sportu wyczynowego łatwo jest zmierzyć dokonaniami naszych reprezentantów na letnich igrzyskach, a w Londynie rzeczywiście doszło do zapaści. Nie jeśli chodzi o liczbę medali, bo tych biało-czerwoni zdobyli 10, czyli tyle samo co wcześniej na imprezach w Pekinie i Atenach.

W 2000 roku w Sydney krążków było jednak 14, a w 1996 w Atlancie 17. Pełniejszy obraz występu na igrzyskach daje tzw. klasyfikacja punktowa. W niej przyznawane są punkty za miejsca od 1 do 8 (za pierwsze miejsce 8 punktów, a za ósme 1 punkt).

W 2008 roku w Pekinie Polacy zdobyli 204 punkty, a w Londynie 145,5. Spadek ogromny i pokazujący, że nasi reprezentanci znacznie rzadziej byli w czołówce światowej z potencjalnymi szansami na medal.

Wskaźnik medalodajności

Rywalizacja na igrzyskach wykracza poza walkę na obiektach sportowych. Tak było za czasów "zimnej wojny", gdy trwała walka bloku wschodniego z zachodnim, i tak jest teraz. Trwa wyścig poszczególnych państw o medale.

Nad słabym występem polskich sportowców w Londynie biadolili kibice, politycy, a głosy najczęściej były takie, że trzeba postawić na określone dyscypliny.

Zaproponowana reforma skądinąd jest słuszna. Premiowane będą te związki i dyscypliny, w których mamy w ostatnich latach sukcesy i jednocześnie w których możemy mieć medale w kolejnych imprezach międzynarodowych rangi mistrzostw Europy, mistrzostw świata czy igrzysk.

Dokonano też podziału na sporty indywidualne i drużynowe. Znacznie zostanie zmniejszone natomiast finansowanie sportów nieolimpijskich, a niektóre wręcz nic nie dostaną. W uprzywilejowanej grupie dziewięciu dyscyplin są takie, w których można zdobyć na igrzyskach sporo medali.

W lekkoatletyce do rozdania jest 47 kompletów, w pływaniu 34, w kolarstwie i zapasach 18, kajakarstwie 16, podnoszeniu ciężarów 15, kajakarstwie 14, a żeglarstwie 10.

- Związki muszą odzwyczaić się od otrzymywania środków na obecnych zasadach - mówiła na konferencji prasowej, przedstawiając założenia reformy, minister Mucha. - Finansowanie będzie przeznaczone na wyraźne i ściśle określone zadania i po spełnieniu określonych warunków.

- Dla naszego związku to fatalna wiadomość - mówi Andrzej Sałacki, prezes klubu jeździeckiego z naszego regionu - Lewady Zakrzów, będący jednocześnie we władzach krajowego związku. - Przyznam, że jesteśmy w rozpaczy po zapowiedzianej przez ministerstwo sportu reformie. Będą jeszcze pewnie jakieś próby rozmów i interwencji z naszej strony, żeby zmienić pozycję jeździectwa. Jeśli się nie uda, to z pokorą musimy przyjąć tę decyzję i pracować, by poprawić wyniki.

Na wiosnę tego roku otwieramy w Zakrzowie Ośrodek Przygotowań Olimpijskich i to otwarcie nie jest zagrożone. Zmniejszenie dotacji dla związku może się natomiast okazać problemem dla tego ośrodka w przyszłości. Gdzieś trzeba będzie szukać oszczędności. Cięcia pewnie i jego więc mogą dotknąć.

Jeździectwo to piękny sport, bardzo prestiżowy, ale Polakom o medale w tej dyscyplinie niezwykle trudno. W historii startów olimpijskich zdobyli sześć. Cztery jeszcze przed wojną, a dwa na igrzyskach w Moskwie w 1980 roku, kiedy to imprezę zbojkotowały kraje zachodnie, gdzie ten sport stoi na znacznie wyższym poziomie. Poza tym w tej dyscyplinie można zdobyć tylko sześć kompletów medali olimpijskich. Zakwalifikowanie akurat tej dyscypliny do sportów mało istotnych dziwić więc raczej nie może.

W zupełnie innym położeniu jest podnoszenie ciężarów. Sport dużo mniej prestiżowy niż jeździectwo. W krajach bogatych raczej marginalny, ale akurat w nim regularnie reprezentanci Polski zdobywają medale na najważniejszych imprezach. Na igrzyskach było ich 32 i pod względem ilości więcej zdobyli tylko lekkoatleci i bokserzy.

- Sukcesy są wynikiem całkiem dobrego systemu szkolenia w naszym kraju - ocenia Ryszard Szewczyk, trener Budowlanych Opole, a w przeszłości też kadry narodowej. Od lat jest też we władzach Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów. - Dyscyplina jest dużo mniej popularna wśród młodzieży niż kilka innych, ale system obejmuje cały kraj poprzez ludowe zrzeszenia sportowe, akademickie związki sportowe czy kluby.

Do pomocy włączyło się też wojsko. Jeśli jest jakiś zdolny zawodnik, to raczej się go nie przeoczy. Jako środowisko ciężarowe możemy być zadowoleni z zakwalifikowania nas do grona wiodących dyscyplin.

To daje spokój w pracy i przygotowaniach do najważniejszych imprez. Jednocześnie też trzeba się starać, by utrzymywać choćby obecny poziom sportowy. Nic bowiem nie jest dane na zawsze.

Podnoszenie ciężarów to dyscyplina, w której sukcesy odnoszą reprezentanci naszego regionu. Zdobyli sześć medali olimpijskich na 13 wszystkich wywalczonych przez sportowców z Opolszczyzny.

- Mamy w Opolu centralny ośrodek przygotowań i mniejsze pieniądze dla związku od razu odbiłyby się na jego finansowaniu - zaznacza trener Szewczyk. - Oczywiście pomaga nam też urząd miasta, urząd marszałkowski oraz kilku oddanych sponsorów, ale nie ma co ukrywać, że bez pieniędzy z centrali sytuacja byłaby bardzo zła. U nas kłopotów finansowych w klubie nie brakuje. Pieniądze mamy w zasadzie "na styk". Dziękuję jak tylko mogę naszym samorządom i sponsorom, ale oni też mają problemy.

Nie ma medali,

O tym, że nic na zawsze nie jest dane, może przekonywać taka dyscyplina jak boks. W wydaniu amatorskim, a tacy pięściarze startują na igrzyskach, on w naszym kraju praktycznie umarł.

Bokserów mamy cały czas niezłych, ale szybko przechodzą na zawodowstwo. Medale olimpijskie wielkich asów ringu jak Jerzy Kulej, Zbigniew Pietrzykowski czy Józef Grudzień to zamierzchła historia. Ostatni medal brązowy Polak na igrzyskach zdobył w Barcelonie w 1992 roku (brąz Wojciecha Bartnika), a na igrzyska w Londynie nie zakwalifikował się żaden nasz reprezentant.

Stąd też zakwalifikowanie w myśl reformy finansowania tego sportu jako mało istotnego.
Czy ktoś zastąpi rząd w finansowaniu "niszowych" dyscyplin sportu? Raczej nie.

Środowisko sportowe jednym głosem mówi o tym, że nasze państwo stwarza za mało zachęt dla prywatnego biznesu do wspomagania sportu.

Nie ma u nas rozwiązań, które pozwoliłyby np. przedsiębiorcom otrzymywać ulgi podatkowe w nagrodę za pomoc sportowcom. Politycy wszystkich partii, które rządziły naszym krajem od 1989 roku, wolą ściągnąć pieniądze do budżetu, a potem w swej dobroci poprzez ministerstwo sportu rozdać poszczególnym związkom. Pod tym względem komunizm w polskim sporcie wcale się nie skończył.

Ciężko jest przez to przyciągnąć sponsorów. Ale to tylko część prawdy i część winy. Druga leży po stronie działaczy wielu dyscyplin, "leśnych dziadków", którzy trwają na czele związków od dziesięcioleci i dbają jedynie o własny stołek i biurko.

Ministerialne dotacje, choć skromne, wystarczały, by zapewnić im spokój na jesień życia, choć dla reprezentowanych przez nich dyscyplin była to raczej jesień średniowiecza. Reforma minister Muchy ma obudzić takie związki z letargu, bo za sen nikt im już nie da ani grosza.

Czy szumnie wprowadzana reforma się sprawdzi? Akurat sport jest taką dziedziną, że nie można tego przewidzieć. Wydaje się jednak, że stawiając mocniej na wybrane dyscypliny, zrobiono krok w dobrym kierunku, by polscy kibice większości wracających z igrzysk w 2016 roku z Rio de Janeiro i później za cztery lata sportowców nie musieli śpiewać "Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało".

Podział sportów olimpijskich

Strategiczne (grupa złota): kolarstwo, pływanie, narciarstwo, podnoszenie ciężarów, zapasy, żeglarstwo - utrzymanie dotychczasowych pieniędzy; lekkoatletyka, kajakarstwo i wioślarstwo - o 10 procent mniej pieniędzy na 2013 rok
Ważne (grupa srebrna): biatlon, dżudo, łyżwiarstwo szybkie, strzelectwo, szermierka, tenis - o 10 procent mniej pieniędzy na ten rok
Mało istotne: badminton, boks, gimnastyka, łucznictwo, tenis stołowy, jeździectwo - o 20 procent mniej pieniędzy
O minimalnym znaczeniu: akrobatyka, curling, golf, łyżwiarstwo figurowe, pięciobój nowoczesny, saneczkarstwo, bobsleje, taekwon-do, triatlon - o 30 procent mniej pieniędzy

Gry zespołowe

Grupa I: koszykówka, piłka nożna, piłka ręczna, siatkówka - zapewnione wysokie finansowanie
Grupa II: hokej, hokej na trawie, rugby - zmniejszenie finansowania seniorów, wsparcie ciekawych projektów szkolenia młodzieży

Podział sportów nieolimpijskich

Grupa I: alpinizm, brydż, karate tradycyjne, kick-boxing, sporty motorowodne i narciarstwo wodne, sporty lotnicze, sporty motorowe, szachy, taekwod-do ITF - wyraźnie mniej pieniędzy w tym roku, ale nadal finansowane
Grupa II: jiu-jitsu, karate, karate fudokan, kulturystyka, trójbój siłowy, tajski boks, orientacja sportowa, sumo - wyraźnie mniej pieniędzy w tym roku i nie wiadomo co w przyszłym
Grupa III: baseball, softball, bilard, kendo, korfball, kręgle, nurkowanie, radioorientacja, skiboby, snooker, bilard, sporty modelarskie, sporty wrotkarskie, wyścigi psich zaprzęgów, taniec sportowy, unihokej, warcaby, wędkarstwo - w tym roku do 50 procent mniej pieniędzy, od przyszłego zaprzestanie finansowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska