"Alek" z Głubczyc. Postać, która zawędrowała wysoko w przestępczej hierarchii

Materiały policji
Zatrzymanie "Alka”. Kadr z nagrania policji.
Zatrzymanie "Alka”. Kadr z nagrania policji. Materiały policji
Mówi się o nim często, że to przestępca z górnej półki. Dla organów ścigania był nieuchwytny przez lata. Jeśli już go na czymś przyłapano, to kończyło się zazwyczaj jakimś drobnym wyrokiem.

Alek" znany jest nie tylko na Opolszczyźnie, ma powiązania w Poznaniu, Gdańsku i na całym Śląsku. Jego kontakty sięgają nawet Pruszkowa i Wołomina, a to przecież kryminalne stolice Polski. Zaczynał w latach dziewięćdziesiątych, od kradzieży, pobić, bójek...
"Alek" to dobry kolega Heńka "Pinezy", choć twierdzi, że zna go jedynie z gazet. Razem wozili kradzione auta na Wschód, razem wywieźli dilera narkotyków do lasu, by zmusić go do płacenia haraczu. "Pineza" trafił w ręce policjantów z CBŚ. "Alek" był sprytniejszy. Zniknął na cztery lata. Choć przebywał w kraju, to był poza zasięgiem organów ścigania.
Nie stronił też od udziału w strzelaninach. W 2002 r. w toruńskim klubie Avanti starło się 50 osiłków. "Alka" postrzelono w udo. Koledzy zdążyli go wynieść do samochodu przed przyjazdem policji. Prokuratura umorzyła sprawę, gdyż nie znalazła dostatecznych dowodów na to, że "Alek" uczestniczył w bójce.
Zatrzymanie "Alka" nie było proste, ale jego dobra passa skończyła się w sierpniu 2003 r. Bawił się w gdańskim hotelu Novotel, gdy ktoś go sypnął. Funkcjonariusze wiedzieli, że mają kogoś ważnego, długo nie mogli go jednak rozszyfrować. Nabrali się na dokument na nazwisko Dariusz Płóciennik. Pojechali pod wskazany w nim adres i zastali… prawdziwego Dariusza Płóciennika. Gangstera zidentyfikowano dopiero dzięki odciskom palców. Gdańska policja przekazała Aleksandra K. prokuraturze z Opola, która czekała na niego od czterech lat.
"Alek" długo nie posiedział za kratami. W sierpniu 2004 r. prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia, a sąd kilka dni później uznał, że gangster może wyjść na wolność. Musi tylko wpłacić 80 tys. zł kaucji. Zebranie takiej kwoty nie było dużym problemem. Zaraz po wyjściu widziano gangstera w luksusowym bmw.
W trakcie procesu większość z postawionych mu zarzutów upadła, m.in. te dotyczące kierowania zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym czy przemyt i handel bronią. Żaden z kilkunastu oskarżonych nie obciążył swojego szefa. Panowała całkowita zmowa milczenia.
Jak "Alek" śledztwa torpedował
Postępowanie prowadzone przez opolski CBŚ i prokuraturę pokazało, jak "Alek" i jego kompani potrafią utrudniać pracę organom ścigania. Prokuratura kilka razy próbowała dopaść gangstera, ale pokrzywdzeni, którzy początkowo go obciążali, później wycofywali zeznania. "Alek" albo ich zastraszał, albo przepraszał przez podstawione osoby. Na bieżąco wiedział, kto składa zeznania. Wszystko dzięki zażyłym znajomościom z policjantami.
"Alek" umiał się znaleźć w każdej sytuacji. Przebywając w celi nr 217 ZK w Strzelcach Opolskich, poprosił strażnika więziennego Jana K. o przysługę - dostarczenie telefonu komórkowego, oczywiście w zamian za drobną korzyść - 10 tys. zł. Tłumaczył, że musi załatwić odzyskanie długu - skromnych 300 tys. zł.
"Alek" w ciągu jednego tylko dnia wykonał z celi 112 połączeń. Jakież musiało być zdziwienie policjantów podsłuchujących telefony, gdy nagle usłyszeli głos gangstera, który przecież siedział odizolowany na dobrze strzeżonym oddziale.
Gdy aresztowano kompanów "Alka", ten za pośrednictwem brata Marcina organizował dla nich pomoc. Wynajął prawnika (za 20 tys. zł), do aresztów docierały paczki żywnościowe i wpłaty pieniędzy. Rodziny gangsterów przywożono na widzenia. Najbliżsi byli też na bieżąco informowani o przebiegu śledztw. Nielegalnie kontaktowano się również z osadzonymi.
"Alek", mimo że siedział w celi, na bieżąco wiedział, co się dzieje w śledztwie. Bratu podawał pseudonimy osób, które mogą być dla niego niebezpieczne. Zadaniem Marcina było dotarcie do nich, zanim zrobi to policja. Zza krat mógł decydować m.in. o podziale pieniędzy z nielegalnych interesów.
Dbanie o aresztowanych gwarantowało Aleksandrowi, że nie pójdą oni na współpracę z policją. Z kolei "opiekowanie się" - tak to nazwijmy - świadkami dawało pewność, że nie będą zeznawać na jego niekorzyść. Jednak nawet daleko posunięte środki ostrożności nie uchroniły go przed aresztowaniem w październiku 2007 r.
Hurtownia narkotyków
Gdy w sierpniu 2003 r. Aleksandra K. zatrzymano w hotelu w Gdańsku, w jego pokoju znaleziono worek z kokainą. Przed sądem nigdy jednak za to nie odpowiedział. Tłumaczył, że wieczorem była impreza. Przewijało się mnóstwo osób i ktoś musiał to zostawić. W każdym razie to na pewno nie jego towar. Na woreczku znaleziono wprawdzie odcisk palca, ale nie nadawał się on do identyfikacji.
Po tamtej sprawie o "Alku" mówiło się w Opolu, że jest "elektryczny", co oznacza, że nie dotknie rękami żadnego podejrzanego towaru. Ogranicza się tylko do przeliczania zysków. I dlatego przez dłuższy czas policjanci nie potrafili go z niczym i na niczym przyłapać.
Całokształt działalności "Alka" w narkotykowym biznesie wyszedł na jaw przy okazji śledztwa prowadzonego przez CBŚ z Poznania. K. zatrzymano w październiku 2007 r. Policyjni antyterroryści dla niepoznaki podjechali pod jego dom w Głubczycach karetką. "Alek" stawiał opór. Powalili go na podłogę. Efekt: zwichnięta ręka.
Poznańska prokuratura zarzuciła mu udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która handlowała hurtowymi ilościami narkotyków. Na czele gangu stał poznaniak Norbert S., ps. Drewniak. Marihuanę najczęściej przywożono z Holandii. Następnie z Poznania była ona transportowana do odbiorców w kraju. Na Opolszczyznę przywoził ją brat "Alka" Marcin.
Policjanci z CBŚ rozpracowywali grupę "Alka" i "Drewniaka" przez dwa lata. Badali różne sprawy związane z handlarzami narkotyków. Przesłuchiwali kurierów, producentów i klientów. Gangsterów zatrzymywało aż 80 antyterrorystów.
Akt oskarżenia w tej sprawi liczy prawie 400 stron. "Alek" oczywiście nie przyznaje się do winy, a grozi mu aż 15 lat więzienia. Proces ciągle trwa.

Pitawal opolski
Ta historia oraz 89 innych zdarzeń kryminalnych z Opolszczyzny zostało opisanych w książce "Kilerzy, gangsterzy i zakochani mordercy, czyli pitawal opolski" wydanej przez Wydawnictwo Nowik z Opola.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska