Taniec na rurze nie jest dla pań lekkich obyczajów. Tu liczy się gracja

Fabian Miszkiel
Fabian Miszkiel
- Dla nas pole dance to pasja i styl życia, który zmienia wszystko wokół nas. Kiedy wchodzimy na rurę, czujemy radość - mówią dziewczyny z Nysy, Katarzyna Grymin-Haza i Agnieszka Ilnicka.
- Dla nas pole dance to pasja i styl życia, który zmienia wszystko wokół nas. Kiedy wchodzimy na rurę, czujemy radość - mówią dziewczyny z Nysy, Katarzyna Grymin-Haza i Agnieszka Ilnicka. Fot. Fabian Miszkiel
Głowa w górze, plecy ściągnięte, wyprostowana sylwetka, chodzimy na palcach - instruuje swoje podopieczne Katarzyna Grymin-Haza. Dziewczyny w Nysie oszalały na punkcie tańca na rurze.

Są elementy zmysłowe, ale to tylko dodatek do gimnastycznych figur i nie jest to w żaden sposób powiązane z tańcem erotycznym. Nie chcemy wpadać w krzywdzące nas stereotypy - mówi Katarzyna Grymin-Haza, instruktorka pole dance z Nysy, która prowadzi szkołę Artnika.

Pod jej opieką kilkanaście dziewczyn ćwiczy w pocie czoła w wynajętej sali po kilka razy w tygodniu fikuśne figury. Niektórym bliżej raczej do akrobatyki niż do gimnastyki. Pomieszczenie w Nyskim Domu Kultury, w którym trenują, można uznać raczej za salę do nauki tańca z lustrami na jednej ze ścian, gdyby nie trzy rurki między podłogą a sufitem. To właśnie one są głównym przyrządem gimnastycznym, z jakim pracują młode adeptki pole dance.

To jest fitness!

Taniec na rurze jest wciąż mocno kojarzony z nocnymi lokalami dla mężczyzn i występami pań lekkich obyczajów. Coraz częściej i mocniej pole dance przebija się jednak do świadomości społecznej jako dziedzina sportu i rodzaj gimnastyki.

- Praktycznie w każdym większym mieście w Polsce można zapisać się na treningi, gdzie pod nazwą pole dance kryją się sportowe zajęcia, niemające nic wspólnego z wyuzdanym tańcem w klubach go-go - tłumaczy Kasia.

Podobnie jest w Nysie. Szkoła, którą założyła Katarzyna i w której uczy, działa już ponad trzy lata i ma się bardzo dobrze, bo na zajęcia przychodzą wciąż nowe kursantki.

- Pole dance w naszym wykonaniu to przede wszystkim odmiana fitnessu. To sport, w którym wykonujemy figury gimnastyczne i akrobatyczne na pionowym drążku - wyjaśnia Katarzyna.
Wiele dziewczyn trafia na pole dance z ciekawości, ale też po to, żeby popracować nad swoim ciałem. Ile kursantek, tyle motywacji do przychodzenia na zajęcia. A w ich trakcie nie ma czasu na podpieranie ściany i traktowanie na luzie instruktażu prowadzącej. Nawet proste figury wymagają siły, wytrzymałości, gibkości i zwinności. Dziewczyny na treningach nie leżą, ale naprawdę ciężko trenują. To nie proste ćwiczenia na siłowni, które polegają na dźwiganiu hantli. Przy niektórych układach drobne dziewczyny muszą przez chwilę w trudnej pozycji utrzymać ciężar całego swojego ciała.

Pole dance to sport i odmiana fitnessu. Ćwiczenia wymagają nie lada wytrzymałości, siły, gibkości i zwinności.
Pole dance to sport i odmiana fitnessu. Ćwiczenia wymagają nie lada wytrzymałości, siły, gibkości i zwinności. Fot. Fabian Miszkiel

Samych figur jest właściwie tyle, na ile pozwoli wyobraźnia dziewczyn. Są figury siłowe albo skupiające się na rozciąganiu. Obrotowe i statyczne. Wszystkie można wykonywać w niezliczonych kombinacjach. Na przykład przejść z figury obrotowej do statycznej, a potem z powrotem do obrotowej. Wszystko wymaga wysportowania i sprytu, bo kiedy dziewczyny zastygają w jednej pozycji z rozłożonymi rękami, to na rurze trzeba oprzeć się udami.

- Albo kolanami, można też łydkami czy barkami. Czasem rurkę bierze się pod pachę, albo przytrzymuje brzuchem. Kiedy wykonuje się pozycję Titanica, ciężar ciała w powietrzu opiera się na rurze tylko na pośladkach - tłumaczy Katarzyna.

Efekty włożonego w treningi wysiłku tancerki pole dance z Nysy prezentują potem na pokazach. Najlepsze uczennice mają okazję trafić do grupy pokazowej prowadzonej przez Katarzynę w ramach jej szkoły. Teraz w grupie pokazowej tańczy 6 dziewczyn. Popisy gimnastyczek uświetniają wiele imprez kulturalnych, jakie odbywają się w Nysie, ale nie tylko. Dziewczyny występowały m.in. na deskach Nyskiego Domu Kultury, ostatnio przy okazji zbiórki na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Co roku zapraszane są na obchody Dni Nysy czy na wybory Miss Plaży w Nysie. Swoje umiejętności prezentowały też na szklanym ekranie. Katarzyna z koleżankami wystąpiła w telewizyjnym show „Mam talent”. Choć nie przeszły poza etap eliminacyjny i nie zdołały do siebie przekonać Agnieszki Chylińskiej i Małgorzaty Foremniak, to wdzięk dziewcząt tak urzekł Roberta Kozyrę, jurora programu, że wziął u nich lekcję tańca na rurze. Jako że prowadząca zajęcia Katarzyna jest zapaloną motocyklistką, to kunszt prowadzonej przez niej grupy doceniają bywalcy motocyklowych zlotów, które odbywają się w okolicach Nysy. Występy tancerek są stałym i wyczekiwanym punktem wielu z nich.
Pole dance jest dla każdego, bez względu na wiek i płeć

Na zajęcia do prowadzonej przez Katarzynę szkoły przychodzą dziewczyny w różnym wieku. Licealistki, studentki, kobiety po trzydziestce. Są świeżo upieczone mamy, które chcą poprawić sylwetkę po porodzie, jak i kobiety, które dzieci już odchowały. W kilku grupach wytrwale ćwiczy kilkanaście dziewczyn i kobiet. Niektóre przyszły na pole dance, żeby schudnąć. Tak było w przypadku Agaty Wszołek.

- Na początku chodziło o to, żeby pozbyć się fałdek tłuszczu i ujędrnić swoje ciało, ale z czasem kolejne zajęcia zaczęły mnie coraz bardziej i bardziej wciągać. W miarę postępów chciałam uczyć się nowych figur - mówi młoda mama.

Tańczyć na rurze przychodzą też mężczyźni. I to całkiem na poważnie. Choć raczej nie można nazwać tego tańcem, bo panowie wykonują innego rodzaju ćwiczenia i figury z wykorzystaniem rurki.

- Mężczyźni nie wykonują figur obrotowych, a raczej statyczne, które opierają się na ich sile i wytrzymałości - wyjaśnia Katarzyna.

Trening na rurze to dla nich uzupełnienie ćwiczeń kalistenicznych, czyli takich, które są oparte wyłącznie na pracy z masą własnego ciała. To wszelkiego rodzaju podciągania, pompki, brzuszki czy mostki. Ćwiczenia na rurze poprawiają kontrolę nad ciałem i jego ułożeniem. Przychodzą na salę, kiedy pogoda nie pozwala na ćwiczenia na zewnątrz.
Nasi mężczyźni pękają z dumy

Uprawiające pole dance dziewczyny to oczko w głowie ich partnerów. Chłopcy, narzeczeni i mężowie wspierają jak tylko mogą poczynania swoich drugich połówek. Nie tylko uwagą i dobrym słowem, ale też w praktyce.

- Mąż jest mechanikiem. Specjalnie dla nas przygotował przenośny podest i rurę do występów na wyjazdach - mówi Katarzyna.

Panowie przydają się też w bardziej prozaicznych zadaniach. To oni składają, wnoszą na scenę i po występie znoszą przenośną platformę z rurką, na której dziewczyny prezentują swoje umiejętności podczas wyjazdowych pokazów. Przede wszystkim są jednak pierwszymi widzami i recenzentami przygotowanych przez swoje ukochane układów.

- Często pokazuję swojemu chłopakowi to, czego się nauczyłam. Zawsze bardzo pozytywnie wszystko odbiera i jest pod wrażeniem. Jest dumny z tego, że idzie mi coraz lepiej, ale też potrafi spojrzeć krytycznym okiem i jak trzeba, to coś podpowie - przyznaje Magdalena Tomecka, która na zajęcia do Katarzyny przychodzi już od ponad roku.

Katarzyna Grymin-Haza, Agnieszka Ilnicka, Agata Wszołek i Magdalena Tomecka chcą złamać stereotyp pole dance jako tańca erotycznego kojarzącego się z
Katarzyna Grymin-Haza, Agnieszka Ilnicka, Agata Wszołek i Magdalena Tomecka chcą złamać stereotyp pole dance jako tańca erotycznego kojarzącego się z nocnymi klubami.
Fot. Fabian Miszkiel

- Podobnie jest z moim facetem - dorzuca Agnieszka Ilnicka. - Chłopak jest dla mnie ogromnym wsparciem. Wszystkie nowe układy choreograficzne pokazuję właśnie jemu. Jest moim wiernym kibicem i fanem. Zawsze mocno mnie dopinguje, a przed stresującymi występami uspokaja. Pieszczotliwie nazywa mnie „tancereczką” - zwierza się dziewczyna.
Taniec na rurze jest sexy, ale pole dance to nie taniec erotyczny

Choć dla adeptek trenujących pole dance kojarzenie ich wyczynów z występami w klubach ze striptizem jest krzywdzące, to przyznają, że to, co robią, jest i powinno być choć odrobinę sexy.

- Lubię pokręcić tym i owym, ale bez kojarzenia moich występów pole dance z tańcem erotycznym. Kobieta powinna być zmysłowa, ale nie tylko po to, żeby nęcić i kusić. Dziewczyny powinny czuć się piękne i to piękno pokazywać, bo piękno wymaga podziwu. Tak już jest - przekonuje Agata Wszołek.

Jej koleżanka Agnieszka Ilnicka podkreśla, że pole dance, to przede wszystkim świetny sposób na wyrażenie swojej kobiecości i pokonanie barier. Zarówno psychicznych, jak i fizycznych.

- Często dziewczyny na pierwsze zajęcia przychodzą w dresach. Bo wstydzą się wyglądu swojego ciała, ale z czasem trwania treningów coraz bardziej akceptują siebie i zamiast koszulek, wkładają wygodny krótki top, a w miejsce leginsów pojawiają się szorty - mówi dziewczyna.

W tańcu na rurze liczy się przede wszystkim gracja. Dziewczyna, nawet najładniejsza, na nic się zda w pokazie, jeśli nie umie płynnie i lekko się poruszać. O to, żeby kursantki wypadły dobrze - czy to przed lustrem na sali treningowej, czy na pokazie - dba Katarzyna.

- Głowa w górze, plecy ściągnięte, wyprostowana sylwetka, chodzimy na palcach - instruuje swoje podopieczne.

Pole dance w latach 90. XX w. zaczął wyodrębniać się z klubów ze striptizem jako dyscyplina sportowa pozbawiona elementów erotycznych. W 2003 roku stał się dyscypliną fitnessu. Pięć lat później została zawiązana Międzynarodowa Federacja Pole Sport, która stawia sobie za cel wprowadzenie pole dance do grona dyscyplin olimpijskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska