Chojnowski, jedyna nadzieja boksu w Opolu

Jolanta Jasińska-Mrukot
- Boks uczy pokory - mówi Radosław Chojnowski. - Tu siła nie jest najważniejsza.
- Boks uczy pokory - mówi Radosław Chojnowski. - Tu siła nie jest najważniejsza. Fot. Sławomir Mielnik [O]
Przez 30 lat boksu u nas nie było. Sporadycznie zdarzała się jakaś gala, na którą trzeba było przywieźć ring. Ale na stałe nie trenował i nie walczył nikt. Radosław Chojnowski chce to zmienić. I pewnie mu się to uda, nie na darmo jego dewizą jest „Wstań i walcz”.

29-letni Radosław Chojnowski tańczy na ringu na ugiętych nogach, pięści przyklejone blisko głowy, żeby chronić ją przed nagłym długim ciosem przeciwnika.

Widać, jak szerokie strużki potu spływają mu po tatuażach na plecach i ramionach. Trudno sobie wyobrazić, ile litrów musi każdego dnia wypocić bokser, zanim stoczy tę jedyną walkę, która być może zapadnie w pamięć na lata.

Jego przeciwnikiem jest tym razem jego trener, Krzysztof Kucharzewski z Wrocławia, który markuje ciosy. Kucharzewski to także główny szkoleniowiec Opolskiego Klubu Bokserskiego. Starsi kibice boksu pamiętają go jako podwójnego mistrza juniorów z 1976 roku. I jako trenera kadry polskiej kobiet w boksie.

- Jeszcze nic nie zrobiłem, a dziennikarze chcą ze mną rozmawiać - dziwi się głośno Chojnowski, schodząc z ringu. Mówi to bez udawanej skromności. Zdejmuje rękawice, przeciera twarz, po której strugami spływa pot. Odwija z rąk dodatkową ochronę, czarny bokserski bandaż.

„Nic” - według Chojnowskiego - to stworzony przez niego za własne pieniądze klub. - Spłacam za to ciągle kredyt - rzuca.

Chojnowski jest też instruktorem boksu, uczy młodych pięściarzy - z nadzieją, że razem tworzą przyszłość opolskiego boksu.

Chojnowski jest wicemistrzem Dolnego Śląska i Opolszczyzny w wadze średniej. Jednak jako pięściarz ciągle czuje niedosyt.

- Bardzo późno zacząłem profesjonalne treningi. Dopiero kiedy miałem 25 lat - mówi. - A 29-letni zawodnik, taki jak ja, w boksie zawodowym wiele już nie zdziała…

Przyjąć właściwą gardę

Kiedy cztery lata temu zadzwonił do trenerów boksu we Wrocławiu, był na życiowym rozdrożu.

- Za kilka miesięcy miała się urodzić moja córeczka - opowiada. - Szukałem też odpowiedniego zajęcia dla siebie i ciągle czułem, że to jeszcze nie mój tor.

Pojechał do pracy za granicę, potem prowadził firmę.

- W Holandii byłem za dokładny przy tej prostej robocie, ale tak już mam, że jak pracuję, to jestem dokładny - mówi. - Uznałem, że szkoda życia na taką pracę.

Trener Krzysztof Kucharzewski wspomina, że już po pierwszym spotkaniu wiedział, że warto z Radkiem pracować.

- Radziu to urodzony wojownik, który ma przyszłość i możliwości - mówi o Chojnowskim. - Ten chłopak ma taki hart ducha, że ze złamaną ręką potrafił biegać, byleby trenować i czasu nie zmarnować.

W życiu nie gorszy z niego wojownik.

- Ma żonę, dwoje dzieci i firmę prowadzi - wylicza Kucharzewski. - To nie jest łatwe, do tego treningi, zgrupowania. Wszystko musi ogarnąć.

Kucharzewski dodaje, że zawsze jest ten pierwszy, który pokaże, że dotychczasowa granica wieku daje się przesuwać.

Sam Chojnowski o profesjonalnych treningach pod okiem trenerów mówi, że były trudne.

- Trenerzy nie lubią samouków, bo mają za dużo złych nawyków - mówi. - Za dużo wtedy przyjmowałem ciosów, co widać po moim nosie. Musiałem wiele zmienić. I zapanować nad psychiką, to wszystko trzeba było prostować.
Urodzony wojownik

Chojnowski walczył od zawsze, jak tylko sięga pamięcią.

- Nawet w przedszkolu mówili o mnie „bokser” - mówi. - W szkole byłem przy kości i nosiłem okulary, ale jak trzeba było, to zdejmowałem okulary i szło się z chłopakami na pięści. Mieszkałem na granicy Malinki i ZWM, więc ciągle staczaliśmy dzielnicowe walki.

Później po drodze były różne sztuki walki. I worek treningowy w piwnicy przy ul. Rzeszowskiej w Opolu, gdzie zawsze można było spotkać Radka i jego kolegów.

- Spędzaliśmy tam dużo czasu - wspomina. - Za głupiego małolata człowiek chce wszystkiego próbować, ale dla mnie wtedy już tylko boks się liczył.

Różnie też było u kolegów z tym zapałem do trenowania. Oni się wykruszali, a Radek trenował… Przy tym ciągle coś łamał, dlatego wielu zapamiętało go w gipsie albo w ortezie.

Duży budynek Opolskiego Klubu Bokserskiego stoi na obrzeżach Opola, przy ul. Głogowskiej - między firmami spedycyjnymi i logistycznymi - i wyraźnie się odcina swoją świeżością. Schowany sprawia wrażenie, że ma coś z klimatu filmów o Rockym.

W środku na 300 metrach kwadratowych jest turniejowy ring, lustra, gruszki i worki treningowe. I sauna.

-Pomógł mi w tej inwestycji tato, bez niego z niczym bym nie ruszył - mówi.

Na ścianie hali sentencja: „Wstań i walcz”.

- Nasi podopieczni są z różnych środowisk - kontynuuje Chojnowski. - Dlatego u mnie treningi dla niektórych są darmowe. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś chciał trenować boks, a brak kasy miał być dla niego przeszkodą.

Boksować uczą się nawet 10-letni chłopcy, ale przychodzą też panowie po pięćdziesiątce. Żeby się odstresować.
Boksować uczą się nawet 10-letni chłopcy, ale przychodzą też panowie po pięćdziesiątce. Żeby się odstresować. Fot. Sławomir Mielnik [O]

W hali chłopcy w przedziale od dziesięciu do osiemnastu lat ćwiczą refleks, rzucając do siebie tenisowymi piłkami. Mają już wyuczoną postawę, taką, żeby chronić się przed ciosem, więc wyrzucają i odbierają piłkę trzymając ręce blisko klatki piersiowej, a wszystko na elastycznych nogach. To zaraz zdradza pięściarza.

10-letni Kacper z uwagą przyjmuje uwagi trenera. Dlaczego wybrał boks? - Boks jest dla mnie bardzo ważny - mówi poważnie Kacper. Ktoś na metalowej skakance ćwiczy zwinność, świst przecinanego powietrza niesie po hali.

- Przychodzą też starsi, nawet 60-latkowie - dorzuca Radek. - Nie tylko z pasji do boksu, ale żeby się odstresować.

Mówi, że tak jakoś się utarło, że do boksu trafiają źli chłopcy.

- Boks uczy pokory, a na wynik, jak wszędzie, trzeba pracować - wylicza zalety tej dyscypliny. - Na ringu można być tylko sobą, na ten wizerunek trzeba pracować. No i trzeba się nauczyć przegranej, takiego podejścia, że życie toczy się dalej. Dlatego walka i porażka najwięcej mnie nauczyły.
Mały bije dużego, gdy ma głowę do tego

Radek krąży po hali, przygląda się, jak chłopcy trenują.

- Ej, trzymaj ten ochraniacz! - zwraca uwagę młodemu. Młody to Adam Majewski, brązowy medalista mistrzostw Polski juniorów. A właściwie Adaś, bo zaledwie czternastolatek, ale mocna sylwetka i pewność siebie zdecydowanie dodają chłopcu lat.

- Musi się przyzwyczajać do ochraniacza na zęby - tłumaczy Radek. - Bo jak z marszu założy, to na ringu podczas godzinnej walki nie wytrzyma, bo nie będzie umiał z ochraniaczem oddychać.

Adaś Majewski zakłada kask, wskakuje na ring - robi to tak, jakby grawitacja dla niego nie istniała. Po nim jeszcze trzech innych zawodników wchodzi na ring, zaczynają walczyć.

- Nie możesz być cały czas spięty, musisz być elastyczny, giętki jak guma - tłumaczy Radek któremuś z chłopców. - Tylko na ten jeden moment się spinasz, kiedy atakujesz. I cała twoja „para”, cios idzie z nóg…Z długiej atakujesz!

Mówi, że w swoich początkach, też był cały czas gotowy do ataku.

- W boksie tak jak w życiu, człowiek nie może bez przerwy być czujnym i spiętym. Trzeba być swobodnym i tylko raz zaatakować - kontynuuje Radosław.

- Wszyscy się dziwią, że walczymy - mówią Maja i Krysia, gimnazjalistki z Opola. - A przecież boks to także dyscyplina dla kobiet...
- Wszyscy się dziwią, że walczymy - mówią Maja i Krysia, gimnazjalistki z Opola. - A przecież boks to także dyscyplina dla kobiet... Fot. Sławomir Mielnik [O]

Boks trenują też dziewczęta. - Bo taką dyscyplinę wybrałam - wyjaśnia krótko gimnazjalistka.

Czasem do klubu trafi „mięśniak”, co myśli, że boks to nawalanka.

- Taki siłą chce wszystko załatwiać - śmieje się Radek. - A w boksie, jak w niejednej dyscyplinie, najpierw jest myślenie i zasady, a siła ostatnia.

Czyli nawet mały i drobny, jak jest sprytny, to pokona dużego i silnego. Ale przede wszystkim, jak podkreśla Chojnowski, na ringu trzeba mieć szacunek dla siebie, ale też dla przeciwnika.
W Opolu nie ma boksu

- Od ponad trzydziestu lat Opolszczyzna to pustynia, jeśli chodzi o boks - mówi Chojnowski. - Dlatego chcemy to zmienić. Przygotowujemy się do wielkiej gali boksu zawodowego w Opolu pod koniec roku. Wierzymy, że się uda.

Nad tym, że boks poszedł w odstawkę, nie tylko w Opolu, ubolewa trener Kucharzewski.

- We Wrocławiu też słabo, kiedyś przychodzili do mnie studenci - mówi trener Kucharzewski. - Teraz nastąpiło rozgałęzienie na różne sztuki walki, a jest tego tyle, że z boksu zaczęli rezygnować. Albo wybierają siłownię, bo już nie chodzi o sport, rywalizację czy wolę walki. Teraz chodzi tylko o wygląd.

Kucharzewski pamięta, jak sam zaczynał w latach świetności polskiego boksu.

- Stało się w kolejce po rękawice - wspomina. - Takie przepocone się zakładało, bo chętnych do trenowania było wielu, a rękawic mało.

Mówi, że z boksem jest tak, jak z innymi dyscyplinami sportu - stają się popularne, kiedy nasi sportowcy odnoszą sukcesy.

- Dyscyplina zyskuje na popularności, a miejscowość, z której pochodzi medalista ma swoje pięć minut, staje się centrum Polski - dodaje Kucharzewski. Tak było z Małyszem i Justyną Kowalczyk. Wtedy wszyscy chcą trenować, bo wszyscy chcą odnosić takie sukcesy. Zaczynają powstawać szkółki, no i kręci się biznes…

Póki co, na parkingu pod Bokserskim Klubem Sportowym w Opolu tłoku nie ma. Na razie trenują najwięksi pasjonaci.

- Ale to się zmieni, Opole stanie się centrum boksu - mówią w OKB. - Pod koniec roku zorganizujemy wielką galę dla zawodowców, o boksie znów będzie głośno w mieście, pojawią się chętni do trenowania. Tacy z duchem walki. Bo dla nich nie ma lepszej dyscypliny niż boks.

Po wojnie boks na Opolszczyźnie był bardzo popularny, pierwszą sekcję pięściarską utworzono w Odrze Opole. Na początku lat 50. ubiegłego wieku ponad czterystu bokserów trenowało w aż 24 klubach regionu! Pięściarze występowali w ogólnokrajowych ligach, w drugiej - dwa kluby z Opola, Gwardia i Kolejarz. W latach 60. zaczął się stopniowy upadek tej dyscypliny na Opolszczyźnie, ostatni klub bokserski, w Brzegu, zakończył działalność w połowie lat 90.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska