Diana Nowek: Politycy są trenowani w mowie ciała, podobnie jak pokerzyści

Redakcja
Diana Nowek, specjalista od odczytywania mowy ciała, dała wykład w miniony czwartek na Uniwersytecie Opolskim na zaproszenie Rady Studenckiej Wydziału Prawa i Administracji.
Diana Nowek, specjalista od odczytywania mowy ciała, dała wykład w miniony czwartek na Uniwersytecie Opolskim na zaproszenie Rady Studenckiej Wydziału Prawa i Administracji. Fot. Sławomir mielnik
Polityka to zajęcie urodzonych kłamców, bo czymże - jak nie kłamstwem - są obietnice wyborcze - mówi Diana Nowek. - Można jednak wykryć niespójności pomiędzy tym, co stwierdza polityk, a co zdradza mowa jego ciała.

Czy wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki jest wdzięcznym obiektem do obserwacji dla badacza mowy ciała? Pytam, bo widziałam na pani stronie internetowej, że poświęca mu pani sporo uwagi...

Bo jest bardzo wdzięcznym obiektem do obserwacji i wyciągania wniosków. Podczas jego wypowiedzi, przemów w Sejmie lub podczas debat - po jego twarzy i gestach widać wszystkie niespójności, manipulację słowami oraz to, jak wymyśla historie.

Jak pani to odczytuje?

To kwestia dłuższej obserwacji. Najpierw przyglądam się człowiekowi, gdy jest w sytuacji neutralnej, kiedy czuje się swobodnie, gdy słyszy pytania, na które jest przygotowany. Patrzę, co robi z rękami, jaki ma ton głosu, jak szybko mówi. Gdy pojawiają się trudne pytania lub gdy polityk zaczyna kłamać, jego mowa ciała sygnalizuje pewne niespójności: podnosi się ton głosu, pojawia się słowotok lub - wręcz przeciwnie - następują dłuższe pauzy. Warto też zwrócić uwagę na gesty: nagle zaciskane są pięści, albo często ktoś porusza ramionami. Widać, że człowiek się męczy, bo kłamie...

Polityka polega na kłamstwie. Naprawdę politycy męczą się, gdy mówią nieprawdę?

Rzeczywiście, polityka przyciąga narcyzów, ludzi o dużym ego, skłonnych do mijania się z prawdą. Poza tym władza ułatwia kłamanie. Im człowiek jest wyżej w hierarchii społeczno-politycznej, tym łatwiej przychodzi mu kłamać i zawsze znajdzie usprawiedliwienie, że zrobił to dla dobra ogółu. Jednak nasz mózg jest tak skonstruowany, że jeśli nie mamy tendencji psychopatycznych - co by oznaczało, że nie odczuwamy żadnych emocji - to ów mózg męczy się, gdy kłamiemy, bo emocje przeczą słowom. Zawsze u człowieka najpierw pojawiają się emocje, potem - myśli, wreszcie - słowa. Jeśli słowa przeczą uczuciom, a nawet myślom - to widać.

Lubi pani analizować gesty i mimikę polityków?

Politycy są moimi ulubionymi obiektami badań, muszą składać obietnice wyborcze, a więc w ich zawód wpisane jest kłamstwo. I nie ma znaczenia, czy rozmawiamy o politykach z lewej, czy z prawej strony. Analizowałam już wypowiedzi premier Kopacz i premier Szydło oraz Ryszarda Petru...

I wszystkich złapała pani na kłamstwie?

Prędzej czy później pojawiły się sygnały, które wyraźnie wskazywały, że ciało robi swoje, a mowa wskazuje na coś zupełnie odmiennego.


Widziała pani polityka, który nie kłamał?

Myślę, że był nim Andrzej Halicki, minister cyfryzacji w rządzie Ewy Kopacz. On nie kłamał, ale rzadko pokazywano go w mediach, nie był atrakcyjny w tym, co i jak mówił. Generalnie politycy sporo kłamią i faktycznie przychodzi im to z łatwością, co nie znaczy, że jest to zupełnie nieczytelne w mowie ciała. Z jednej strony - do kłamstwa trzeba mieć predyspozycje. Z drugiej - my, społeczeństwo, lubimy takich polityków i ich też najczęściej pokazuje telewizja. Natomiast politycy-technokraci, realiści, którzy nie lubią obiecywać „gruszek na wierzbie” nie cieszą się zbytnią popularnością.Większość polityków jest trenowana przez speców od mowy ciała i to widać.

Jakie są objawy tego trenowania? Może to, że starają się ustawiać do kamery lewą stroną twarzy?

Owszem, politycy wiedzą, że lewa strona twarzy wypada korzystniej, ale ta wiedza to za mało. I tak: gdy mówią o trudnych tematach, kiedy nie są szczerzy, mają tendencję do pokazywania prawej strony twarzy. Dlaczego zwykle tak odwracamy twarz, gdy kłamiemy? Bo prawą stronę twarzy łatwiej nam kontrolować. Proszę samej zwrócić uwagę na swoją mowę ciała: gdy zaczyna pani mówić o trudnych życiowych sprawach, bezwiednie odchyla pani głowę w bok, pokazując prawą stronę twarzy, to silniejsze od pani.

Skoro lewa strona twarzy wyraża emocje, to może należałoby ją jednak chować, przynajmniej w przypadku polityków, którzy właśnie wypowiadają kłamliwe obietnice wyborcze?

Nie, bo ta strona jest po prostu ładniejsza. Poleca się też, aby zdjęcia - na przykład profilowe do Facebooka lub na blogi - też robić z lewej strony. Po prawej stronie twarzy widać zaś wszystko to, co złego się dzieje w naszym życiu - gdy mamy depresję, to po prawej stronie opada nam kącik ust.

Kiedy jeszcze widać, że polityk jest - jak pani to ujęła - wytrenowany?

Warto przyglądać się gestom. Proszę zwrócić uwagę, jak zmieniała się pod tym względem premier Beata Szydło. Na początku swoich rządów bardzo mało gestykulowała, chowała ręce pod mównicę, zresztą ona jest w ogóle bardzo statyczną osobą. Po pewnym czasie to się zmieniło, najwyraźniej uczono ją, że ma gestykulować, bo ludzie lubią mówców ekspresyjnych. Tylko że wtedy jej mowa ciała była bardzo agresywna, machała palcem, podnosiła do góry dłoń w geście groźby. Więc uczono ją otwartych gestów, aby szeroko otwierała dłonie i ramiona. I faktycznie teraz to robi, ale w sposób ewidentnie wskazujący na to, że są to gesty nieszczere, to znaczy nie wynikają one z prawdziwej emocji.

Dlaczego?

Bo jej gesty następują później niż słowa. To znaczy, że najpierw wypowiada myśl, a potem uświadamia sobie, że powinna dołożyć do tego gest, co też czyni. Proszę pamiętać, że naturalne gesty następują około sekundy, dwóch przez słowami, które ów gest wyraża. Jeśli mówimy, że kogoś kochamy, to zwykle tuż przed tym wyznaniem kładziemy dłoń na sercu, jeśli kogoś szczerze obdarowujemy, to tuż przed deklaracją wyciągamy do niego otwarte dłonie… Gdy mówimy, że czegoś nie wiemy, prawdziwy gest zaprzeczenia, na przykład kręcenie głową, zawsze pojawia się przed słowem. Bo pierwsza zawsze reaguje emocjonalna półkula mózgu. Wszystkie wyuczone gesty - widać, bo są spóźnione.

A Petru?

Jest doskonale wyszkolony. Jednak gdy czuje się niepewnie lub zostanie na przykład gdzieś w sejmowych kuluarach przyłapany i usłyszy pytanie, na które nie ma przygotowanej odpowiedzi - natychmiast zdradza swoje zagubienie, traci pewność siebie. Ręce już nie są tak dynamiczne, ramiona opadają.

Ponoć na podstawie analizy twarzy można stwierdzić, że ktoś ma depresję czy też skłonności samobójcze.

Długotrwały smutek pozostawia ślad na naszej twarzy, bardziej na tej lewej stronie niż na prawej. Jeżeli smutek dotyczy każdej sfery życia, także zawodowego - to widać go na całej twarzy. Pierwszym sygnałem nieszczęścia są oczywiście opadające kąciki ust.

Pani przeanalizowała twarz biznesmena, który - choć był człowiekiem sukcesu, a jego firmie doskonale się powodziło - jednak popełnił samobójstwo. Czy wyczytała pani z twarzy myśli samobójcze?

Chodzi o Karla Slyma, prezesa firmy motoryzacyjnej. Był on w sile wieku, świetnie zarabiał, jednak popełnił samobójstwo - co było dla wszystkich zaskoczeniem. Gdy zobaczyłam go po raz pierwszy, nie mogłam zrozumieć, jak tak nieszczęśliwy człowiek był w stanie osiągać międzynarodowe sukcesy w zarządzaniu firmami. Zapewne w ostatnich latach zmuszał się do codziennego wstania z łóżka. Cała twarz dosłownie mu „opadła”, usta ułożyły się w podkówkę. Miał bardzo podniesione brwi, one z kolei świadczyły o często udawanym zadowoleniu. Jeżeli bowiem czujemy się źle, ale nie chcemy tego po sobie okazać, to napinamy czoło, lekko podnosimy brwi, żeby wydawać się bardziej szczęśliwymi. Im dłużej to robimy - to bardziej widać te uniesione brwi. Gdy ktoś ma epizody depresyjne - ma często lewą brew bardziej uniesioną.

Powiedziałyśmy sobie, że politycy są uczeni stosowania manipulacji za pomocą mowy ciała. A w innych zawodach czy służbach - czy ta wiedza jest wykorzystywana?

Czytanie z mowy ciała jest bardzo pomocne podczas prowadzenia trudnych i skomplikowanych spraw. Na przykład po mowie ciała Katarzyny W., mamy Madzi z Sosnowca, doskonale widać było od początku, że coś ukrywa i jest nieszczera. Cierpienia jej męża były autentyczne, ale nie Katarzyny W. Jej twarz nie wyrażała prawdziwego smutku i bólu, bo gdy szczerze płaczemy i cierpimy - mocno marszczymy czoło. Ona płakała, przeżywała, ale czoło nie chciało „współpracować” w tej jej grze. Marszczyło się natomiast wówczas, gdy mówiła o sobie, o tym, co ją czeka, gdy pójdzie do więzienia. Co więcej - gdy mówiła o dziecku, na jej twarzy pojawiało się coś na kształt uśmiechu, co było sygnałem „radości oszukiwania”.

Może uśmiech błąkał się na jej twarzy na wspomnienie pięknych chwil spędzonych z Madzią?

Gdy dziecko nie żyje, nawet piękne wspomnienia z nim związane wywołują ból i łzy, a nie uśmiech. Ten uśmiech był sygnałem: cieszę się, że wyprowadzam was w pole. Mama Madzi od początku wyglądała w mojej ocenie na bardzo inteligentną oszustkę.

W czasie zagrożenia terrorystycznego mowa ciała może być wykorzystywana do wyłapywania z tłumu osób niebezpiecznych?

I tak jest. Napisano programy komputerowe, które pomagają w wyłapaniu z tłumu, na przykład na lotniskach, podejrzanych osób. Twarze podróżnych są filmowane i skanowane, następnie program wyłapuje te, które wyrażają strach, złość, obrzydzenie i agresję. One w pierwszej kolejności są poddawane dalszej analizie, czuwający nad bezpieczeństwem obserwują dalej, zwracają uwagę na ubiór - czy nie jest to na przykład za szeroki płaszcz, pod którym można coś schować? Jeśli więc pojawi się ów obszerny ubiór plus na przykład czapka z daszkiem, kapelusz, okulary przeciwsłoneczne - to taka osoba jest baczniej obserwowana.
Co więcej - skanowanie twarzy wykorzystywane jest także przez firmy reklamowe do sprawdzania reakcji ludzi na kampanie reklamowe różnych produktów. W Polsce z tego co wiem, robi to na razie jedna firma. Gdy oglądamy w różnych miejscach emitowane przez nią reklamy, nawet gdy oglądamy te reklamy na naszej komórce, kamerka w urządzeniu sanuje naszą twarz, a potem specjaliści analizują, jakie wrażenie na nas zrobiła - kiedy podnieśliśmy brwi, kiedy uśmiechnęliśmy się, kiedy pojawiła się dezaprobata.

Tak bez naszej zgody?

Niestety tak. Jesteśmy powszechnie śledzeni i monitorowani, szczególnie jeśli korzystamy z bezpłatnej techniki cyfrowej, programików gier na komputerach czy smartfonach...

Wydaje się, że grupą zawodową, która korzysta z usług trenerów mowy ciała są też pokerzyści. Powiedzenie o twarzy pokerzysty musi mieć uzasadnienie.

Tak, szczególnie odkąd są filmowani i przeciwnik też może przeanalizować ich zachowanie w kontekście gry - pokerzyści ostro pracują nad tym, aby nie pokazać po sobie emocji, nie zdradzić, jaką mają kartę. To, nad czym najtrudniej im zapanować to oczy, stopy, kciuki i brwi. Gdy przychodzi dobra karta - odruchowo, nawet bardzo delikatnie podnosimy kciuki, zaczynamy też ruszać stopami. Stóp niby nie widać, bo są pod stołem, ale jeśli pokerzysta jest otyły, to ruszanie stopami wprawia w ruch także tkankę tłuszczową pokaźnego brzucha. Więc pokerzyści bardzo dbają , aby nie być przy kości. To taka ciekawostka, dla osób niezorientowanych może nawet śmieszna, ale nie dla pokerzysty. No i gdy przychodzi dobra karta - trudno opanować się przed podniesieniem z zadowolenia brwi.

Można też wytrenować umiejętność celowego wprowadzenia kogoś w błąd mową ciała?

Zgadza się. I niejeden pokerzysta tak robi. Lub szpieg.

Istnieje jeszcze jedno powiedzenie: „mieć obłęd w oczach” albo „mord w oczach”. Czy to powiedzenie jest potwierdzone w praktyce, na przykład, czy seryjni zabójcy mieli spojrzenie mordercy?

Najczęściej tak. Różne są tu odniesienia. Na przykład przy depresji ten wzrok zamiera, chory wpatruje się w dal. Przy schizofrenii lub manii prześladowczej wzrok jest rozbiegany. U seryjnych morderców obserowowano zwykle szeroko otwarte oczy, wysoko podniesione brwi i - w wyniku tego- mocno zarysowane poprzecznie zmarszczki na czole. Podnoszenie brwi to efekt przybierania na pokaz wyrazu zadowolenia na twarzy. „Wytrzeszcz” - jest wyrazem cierpienia.

Gdy tak z panią rozmawiam, to zastanawiam się na ile wiedza, jaką pani posiada, przeszkadza pani w życiu? Bo na przykład rozmawia pani z kimś, ale wciąż odczytuje nie tylko treść słów, ale i treść gestów oraz mimiki...

Już mi to nie przeszkadza, bo w życiu prywatnym nauczyłam się „wyłączać” w sobie naukowca. Kiedyś faktycznie - nawet jadąc pociągiem - obserwowałam swych współpasażerów i wyłapywałam niespójności między tym, co mówią a tym, co robią. Swoją wiedzę wykorzystuję podczas prowadzenia zajęć czy wykładów, podczas treningów, wreszcie - gdy prowadzę mediacje i ważne jest poznanie prawdziwych intencji mego rozmówcy.


Diana Nowek


Ekspert ds.mowy ciała i wykrywania kłamstwa, założycielka Instytutu Komunikacji Niewerbalnej oraz redaktor portalu Psychologia Wyglądu. Trener mowy ciała i mikroekspresji. Absolwentka Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW oraz psychologii w biznesie. Współpracuje z politykami i ludźmi biznesu przy analizie wizerunku - ucząc pozytywnej mowy ciała oraz pomagając wykrywać kłamstwa. W czasie spotkań jej zadanie polega na obserwacji ubioru, mowy ciała, mimiki, ekspresji mimicznych, sposobu wysławiania się, tonu głosu oraz odbioru społecznego. Częsty gość takich mediów jak m.in. TVP, TVN, Polskie Radio, RMF FM, Interia, WP. Prowadzi firmę konsultingową. W Opolu dała wykład na Uniwersytecie Opolskim, na zaproszenie Rady Studenckiej Wydziału Prawa i Administracji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska