Michał Anioł z Dziewkowic - ten, który pokonał Pudziana

fot. Beata Szczerbaniewicz
fot. Beata Szczerbaniewicz
Kiedy na zawodach Siłacze 2009 w Strzelcach Opolskich pokonał wielkiego "Pudziana", nie wiadomo, który z nich był tym bardziej zaskoczony.

Michał Anioł, elektromechanik z Dziewkowic, stał się bohaterem. Ma 22 lata, 185 cm wzrostu i 120 kilogramów wagi. 50 cm w bicepsie. Jak na siłacza - nie tak dużo. Pracuje w Strzelcach Opolskich w zakładzie produkującym części do samochodów. Obsługuje wtryskarkę. Tydzień temu na lokalnych zawodach siłaczy w jednej z konkurencji - przewracania 200-kilowej opony od traktora - pokonał pięciokrotnego mistrza świata Mariusza Pudzianowskiego. W innych konkurencjach przegrał, ale szedł krok w krok.

- Odkąd zacząłem trenować na siłowni, marzyłem, by dorównać "Pudzianowi", jest moim idolem - mówi.
Zawody siłaczy odbywają się w Strzelcach Opolskich od 2002 roku. W tym roku organizator zaprosił do udziału Pudzianowskiego i jego team: Krzysztofa Radzikowskiego i Grzegorza Szymańskiego. To miał być show "zawodowcy kontra amatorzy". Wynik zmagań zaskoczył wszystkich. W trakcie imprezy organizator zaproponował, aby powtórzyć konkurencję z oponą, jako pojedynek Anioł - Pudzian. Pudzianowski odmówił.

Oficjalnie tłumaczył, że na strzeleckim występie oszczędzał siły na Puchar Polski oraz Mistrzostwa Świata na Malcie:
- Prezentujemy dzisiaj tylko 90 procent naszej normy - tłumaczył dziennikarzom. - Gdybyśmy się spięli, wyniki byłyby nieco inne. Poza tym na co dzień trenujemy z większymi tonażami. Ale trzeba pochwalić tutejszych chłopaków - pokazali dobrą formę! Zapraszamy na nasze eliminacje strongmanów.
Oj, gdyby nie ta kontuzja

Konkurencji było pięć. Najpierw "spacer farmera", czyli 45 metrów z dwiema 95-kilogramowymi żelaznymi "walizkami". Mistrz świata siłaczy pokonał trasę w 12,52 s. Michałowi Aniołowi zajęło to niewiele więcej - 15,14. Potem było wznoszenie 100-kilogramowej belki. Kto więcej. Pudzian zrobił 15 "wznosów", lepszy był Radzikowski (18), Michał Anioł zrobił ich 9. Ale już w przeciąganiu 14-tonowego tira był gorszy od Pudzianowskiego tylko o 35 setnych sekundy. Gdy przyszło do przewracania opony, robotnik z Dziewkowic pokonał z nią dystans 45 metrów w 14,26 s. Pudzian potrzebował ponad sekundy więcej. Gorzej Aniołowi poszło "uchwycie Herkulesa", czyli trzymaniu platformy z osobowym mitsubishi. Wytrzymał 36,38 s. Pudzianowski - 42,28.

- Pudzianowski tłumaczy, że nie miał formy, ale ja też mogłem mieć lepsze wyniki - zaznacza Michał Anioł. - Tydzień przed zawodami miałem kontuzję. Chciałem wycofać się z zawodów, ale pracownicy urzędu miejskiego przekonali mnie, bym spróbował.

- Poza tym zapomniał zabrać specjalnych butów z twardą podeszwą do przeciągania tira - przypomina dziadek Michała - Alfons Anioł. - On tego nie powie, bo jest za skromny, ale w adidasach ślizgał się. A z walizkami, jakby trenował na czas, pewnie też byłby dużo lepszy. Ale zawsze ta konkurencja rozgrywana była na zasadzie "kto dalej". W tym roku zostały one trochę zmienione na życzenie Pudzianowskiego.

Trzylatek podniósł osiem kilo
Michał Anioł trenuje na siłowni do pięciu lat. W strzeleckich zawodach siłaczy wystartował czwarty raz. W 2005 i 2006 roku zajął szóste miejsce. W 2007 - czwarte. Rok temu został wicemistrzem. Pokonał go Sławomir Jankowski z Opola. W marcu przyszłego roku wybiera się na eliminacje Pucharu Polski Strongmanów w Białej Rawskiej. Mariusz Pudzianowski osobiście go zaprosił. Przy dziennikarzach i publiczności. Pojedzie. To jego życiowy cel!
- To niesamowicie ambitny i pracowity chłopak, wie, czego chce - mówi o Michale Krzysztof Krzywelski z referatu sportu Urzędu Miejskiego w Strzelcach Opolskich, który organizuje lokalne zawody siłaczy. - Najpierw ćwiczył sam w domu, przyuważyłem go na siłowni, sam długo uprawiałem karate, jestem instruktorem, więc trochę mu doradzałam, jak poprawić technikę. Robi ogromne postępy.

Ojciec Michała - Jerzy Anioł i jego dziadek Alfons nie mają wątpliwości: Michał będzie mistrzem świata! Jeszcze lepszym niż "Pudzian".

- On już jako mały dzieciak był niesamowicie silny - wspomina tato. - Ciągle chciał się siłować na ręce. Jak miał czternaście lat, pokonał mnie i od tego momentu ja się już z nim nie siłuję. Jest za dobry. Nosi mnie teraz jedną ręką, jakbym to ja był jego bajtlem. Jak miał może ze trzy latka, zabrał do ogródka cementowego krasnoludka, co my go mieli przed domem. Ten krasnal ważył chyba z 8 kilo! Jak na takie małe dziecko, to był wielki wyczyn.
- Ciężka praca to był jego trening - dodaje dziadek. - Cztery lata budowaliśmy nowy dom, najwięcej Michał harował. Codziennie po szkole i całe wakacje. Nie, żebyśmy go zmuszali, on chciał! Miał trzynaście lat i ładował na taczkę dwa razy więcej pustaków niż my, dorośli. Wszyscy się dziwili.

Żadnych prochów, tylko jedzonko
Michał przyznaje, że zawsze lubił to uczucie siły w sobie. Dlatego chętnie pracował na budowie. Żeby pokazać dorosłym i sobie, co potrafi.

- Nie lubiłem się bić z chłopakami, chyba że ktoś mnie zaczepił, no to oddałem - mówi siłacz z Dziewkowic. - Ale pamiętam jak dziś dzień, gdy miałem 13 lat i dźwignąłem do góry starą syrenkę za błotnik. Koledzy nie dali rady, a ja tak. Ale miałem satysfakcję!

Ludzie nie bardzo chcą wierzyć, ale Michał Anioł zapewnia, że nie wspomaga się żadnymi sterydami ani anabolikami. Tylko jedzonko! A zjeść dobrze lubi. I dużo. Czasem bierze witaminy i preparaty wysokobiałkowe - jak wygra je na zawodach, bo od paru lat jeździ na lokalne imprezy w okolicy. Na kupowanie ich regularnie nie stać go.
- Proszę popatrzeć, czy ja wyglądam jak kulturysta? - demonstruje swoje bicepsy. - Jak przyjeżdżam na zawody, to inni się dziwią: taki mały, nienapakowany, a taki silny? Jak ktoś mnie nie zna, to nie traktuje mnie jako groźnego rywala.

"Pudzian" z tektury dogląda treningu
Jest zawzięty. Trenuje cztery razy dziennie po dwie godziny. Ma dwie siłownie: jedną w piwnicy, drugą w ogrodzie. W piwnicy ma sztangę, hantle i ekspander. I Pudzianowskiego z tektury naturalnych wymiarów, na którego patrzy od pięciu lat zawsze jak trenuje. To jego ideał. Chce być taki jak on. A potem lepszy niż on.
W ogrodzie rodziny Aniołów leżą dwie wielkie opony: jedna 200-kilowa, druga 300-kilowa. Michał już dawno trenuje z tą większą, choć na zawodach nie ma takiej konkurencji. Niewielu dałoby jej radę. Przewraca oponę pod górę - a potem z górki.

Takie tu ukształtowanie terenu.
Poza oponą jest tu jeszcze kilka samoróbek. Sam zrobił sobie walizki do "spaceru farmera"- z betonu. Są nieco cięższe od tych z zawodów - ważą po 105 kilo. Zmajstrował też sztangę z rury stalowej, na którą nakłada pustaki. Jeden pustak waży 30 kilogramów. W sumie - uniesie 270 !

Kiedy Michał toczył przez kilka lat oponę w ogródku pod górkę i z powrotem, ludzie różnie reagowali. Niektórzy dopingowali, inni pukali się w czoło. Teraz wszyscy w Dziewkowicach są z niego dumni i wszyscy prześcigają się w gratulacjach. Dwa dni temu była we wsi telewizja.

- To było takie ciche, dobre i spokojne dziecko - wspomina przedszkolanka Eugenia Sklorz. - Wzruszyłam się, jak usłyszałam o jego sukcesie, jakby to był mój syn! Zawsze był spory, ale nie bił się jak inne dzieci, jak go ktoś zaczepił - wolał nawet zejść z drogi, taki był pokojowo nastawiony. Niejeden dysponując taką siłą, stałby się chuliganem. On przy swojej ambicji może zostać nowym mistrzem świata. I wtedy wszyscy usłyszą o naszych Dziewkowicach!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska