Mieszkania na Opolszczyźnie tanieją, ale wciąż jest za drogo

Tomasz Kapica
Większość Polaków zarabia mniej, niż wynosi średnia pensja, dlatego mimo spadających cen wciąż niewielu stać na własne „M”.
Większość Polaków zarabia mniej, niż wynosi średnia pensja, dlatego mimo spadających cen wciąż niewielu stać na własne „M”. Freeimages.com
Żeby kupić pięćdziesięciometrowe mieszkanie w Opolu, trzeba by przez 5,5 roku odkładać całą przeciętną pensję.

To oczywiście tylko taki przelicznik. W praktyce to nierealne, bo przecież z czegoś trzeba żyć. Dlatego większość transakcji kupna mieszkań wciąż zawieranych jest przy wsparciu kredytów hipotecznych - mówi Magdalena Ziemkiewicz, pośrednik handlu nieruchomościami w Opolu. - Z tą różnicą, że w ostatnich latach kredyty są brane na krótszy okres.

Wynika z tego, że mieszkania - przynajmniej w teorii - od kilku lat są coraz bardziej dostępne, czyli taki zakup mniej obciąża naszą kieszeń. Jeszcze cztery lata temu na kupno 50-metrowego mieszkania w Opolu trzeba było odkładać przez 7 lat, biorąc pod uwagę przeciętną pensję, wyliczaną przez Główny Urząd Statystyczny. Teraz wystarczy już „tylko” 5 lat i 7 miesięcy. Tak wyliczyła firma Expander, która założyła, że przeciętna cena transakcyjna jednego metra kw. lokalu mieszkalnego w stolicy województwa wynosi 3949 zł. To sytuacja podobna do Olsztyna. Ale już np. mieszkańcy Zielonej Góry mają łatwiej, bo tam na własne „M” trzeba oszczędzać przez nieco ponad 4 lata, biorąc pod uwagę średnią pensję i cenę transakcyjną za metr kw.

- Trzeba jednak dodać, że większość Polaków zarabia mniej, niż wynosi średnia pensja - zaznacza Jarosław Sadowski, analityk Expandera. - Dlatego w kolejnym wyliczeniu przyjęliśmy wynagrodzenie wynoszące 80 proc. średniej pensji. Założyliśmy jednak, że na mieszkanie oszczędza małżeństwo, w którym oboje małżonkowie zarabiają taką właśnie kwotę.

Eksperci przyjęli, że małżeństwo będzie odkładać na mieszkanie 40 proc. swoich dochodów. Jak dowodzą, taki sposób porównywania możliwości mieszkaniowych Polaków jest bardziej skomplikowany, ale dokładniej odwzorowuje rzeczywistość, w jakiej żyjemy. W takim przypadku młodzi opolanie muszą poczekać 8 lat i 8 miesięcy na własne „M”. To znów średni wynik na tle Polski. We Wrocławiu trzeba oszczędzać prawie 12 lat, ale tam ceny mieszkań (a także pensje) są dużo wyższe, więc inwestycja może się okazać bardziej opłacalna. Z dużych polskich miast znów najlepiej jest w Zielonej Górze, gdzie na 50-metrowe mieszkanie trzeba zbierać niecałe 7 lat.
O ile w stolicy naszego regionu wciąż trzeba odkładać dość długo, o tyle w innych miastach Opolszczyzny już znacznie krócej. W ostatnich latach spadały bowiem ceny mieszkań, nie tylko na prowincji, ale również w takich miastach jak Kędzierzyn-Koźle. Tu ceny w ciągu 5 lat spadły nawet o 30 proc. W przypadku pierwszego sposobu wyliczania zdolności finansowych na 50-metrowe „M” w Kędzierzynie trzeba odkładać niecałe 3,5 roku. To przy założeniu, że przeciętna pensja netto w tym mieście wynosi 3 tys. zł, a mieszkanie kosztuje 120 tys. zł.

W Głubczycach i Prudniku podobnie. Tam co prawda pensje są niższe o ponad 500 złotych, ale metr mieszkania także tańszy niż w Kędzierzynie-Koźlu. W tym mieście małżeństwo odkładające 40 proc. dochodów na swoje „M” musi oszczędzać niecałe 4 lata. Tak jest też w innych miastach powiatowych Opolszczyzny.

Biorąc pod uwagę ceny transakcyjne nieruchomości z okresu boomu mieszkaniowego (2008-2010) oraz zarobki sprzed pięciu lat, wtedy trzeba było zbierać przeciętnie 7 lat.

Przedstawiciele biur pośrednictwa nieruchomości tłumaczą, że jednym z powodów spadku cen nieruchomości na Opolszczyźnie (poza Opolem, gdzie utrzymują się na podobnym poziomie) jest stałe wyludnianie się regionu i brak popytu. Najbardziej to zjawisko można dostrzec w gminach wiejskich, gdzie ceny domów spadły w niektórych przypadkach nawet o 50 procent w ciągu zaledwie pięciu lat.
Jak to jest w Europie
Ceny mieszkań są u nas dużo niższe niż na Zachodzie, ale i tak jest nam trudniej.

Niemiec na 70-metrowe mieszkanie musi pracować nieco ponad 3 lata, podobnie Duńczyk czy Belg. Polak - ponad 7 lat, podobnie jak Czech czy Węgier. Wynika to z faktu, że mieszkania u naszych zachodnich sąsiadów są przeciętnie dwa razy droższe, natomiast pensje - około czterokrotnie wyższe.

Teoretycznie najgorzej mają Anglicy i Francuzi.

Statystycznie na „M” trzeba tam oszczędzać ponad 10 lat. Ale takie wyniki windują ceny mieszkań w Londynie i Paryżu. W innych miastach są dużo niższe, w efekcie statystycznemu Francuzowi i Brytyjczykowi łatwiej kupić mieszkanie niż Polakowi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska