Mirela Pułtorak nie chce grać w Cukierkach Odrze

fot. Roman Baran
Mirela Pułtorak nie odbiera telefonów od działaczy i trenera.
Mirela Pułtorak nie odbiera telefonów od działaczy i trenera. fot. Roman Baran
Nadzieja brzeskiej koszykówki Mirela Pułtorak nie chce walczyć w ekstraklasie w Cukierkach. Woli grać o klasę niżej w Liderze Pruszków.

Wychowanka brzeskiego klubu po powrocie z SMS-u Łomianki zaliczyła udany sezon w ekstraklasie. W nowych rozgrywkach 20-letnia skrzydłowa miała być podstawową koszykarką drużyny.

Tymczasem po Pułtorak zgłosił się I-ligowy Lider. Natomiast koszykarka nie przystąpiła do przygotowań do nowego sezonu przedkładając w klubie zwolnienie lekarskie.

- Jej postawa jest dla mnie niemiłym zaskoczeniem - mówi Jarosław Zyskowski, trener Cukierków. - Widziałem ją w składzie, w którym miała do odegrania dużą rolę. Teraz, jeśli jej nie zatrzymamy, będziemy mieli kłopot ze znalezieniem innej koszykarki. Nie wiem, czy jest to rozsądna decyzja, jeśli chodzi o jej dalszy rozwój. Jednak Mirela ma agentkę, która jej podpowiada i razem podejmują wszystkie decyzje. Ja muszę pracować z tymi zawodniczkami, jakie obecnie mam do dyspozycji.

Zaskoczeni poczynaniami koszykarki są także prezes klubu Czesław Greczyn i dyrektor Bolesław Garncarczyk.

- Wiemy, kto steruje jej poczynaniami i miesza jej w głowie - mówi Garncarczyk. - Mirela nie trenuje, przedstawia zwolnienia lekarskie, nie można się do niej dodzwonić, a kontaktujemy się przesyłając sobie kolejne pisma. Lider chce za małe pieniądze pozyskać naszą wychowankę, która ciągle ma kilkuletni kontrakt z Cukierkami. Pułtorak w naszych planach miała odgrywać podstawową rolę w drużynie i na jej transfer w żadnym wypadku się nie zgodzimy.
Prezes Greczyn nie ukrywa swojej irytacji poczynaniami zawodniczki i jej agentki. Uważa też ich postawę za nie licującą z zasadami fair play.

- Mirela jest naszą wychowanką i wiążemy z nią określone nadzieje - stwierdza prezes. - Dlatego powinna też dać zespołowi coś od siebie. Klub prowadził ją od dziecka, cieszyliśmy się z jej postępów, z tego, że trafiła do reprezentacji. Klub zawsze szedł jej na rękę, budowaliśmy zespół, w którym miała odgrywać ważną rolę. Dlatego nie pozwolimy stawiać się pod ścianą i nie wydamy jej listu czystości, o który zwracał się do nas Lider. Jeśli mamy się rozstać, to za porozumieniem dwóch stron, a nie porozumiewając się wysyłając sobie korespondencję. Mirela wiedziała kiedy ma stawić się na zajęciach, tymczasem przez inną osobę oddała sprzęt, a sama nie pokazała się klubie. Ja naprawdę nie chcę zamykać jej drogi do rozwoju kariery. Najpierw musi jednak zagrać, a jeśli zobaczymy, że może podnosić umiejętności tylko w lepszym klubie, na pewno nie będziemy robić jej przeszkód.
Mimo wielu podejmowanych prób z zawodniczką nie udało się nam skontaktować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska