Mogą liczyć tylko na siebie

fot. Paweł Stauffer
Walka z chorobą, która mimo poświęcenia nie cofa się, ale bezlitośnie postępuje, jest naprawdę trudna. - Choć możemy liczyć tylko na siebie, potrafimy cieszyć się z każdego dnia, który przyszło nam razem spędzić - wyznaje Monika Walczak.
Walka z chorobą, która mimo poświęcenia nie cofa się, ale bezlitośnie postępuje, jest naprawdę trudna. - Choć możemy liczyć tylko na siebie, potrafimy cieszyć się z każdego dnia, który przyszło nam razem spędzić - wyznaje Monika Walczak. fot. Paweł Stauffer
Państwo Walczakowie ze Świerkli od 20 lat zmagają się z nieuleczalną chorobą pani Moniki. - Pukaliśmy już do wielu drzwi, niestety nikt nie chce nam pomóc - żali się Julian Walczak.

Państwo Walczakowie mieszkają w małej miejscowości Świerkle (gm. Dobrzeń Wielki).
- Żona Monika od 20 lat choruje na stwardnienie rozsiane - wyznaje Julian Walczak. - Od 10 lat nie chodzi, porusza się na elektrycznym wózku inwalidzkim. Cztery lata temu przestała samodzielnie pić i jeść. Choroba tak szybko postępuje, że dziś żona nie radzi sobie nawet z podstawowymi czynnościami higienicznymi.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych przyznał pani Monice Walczak pierwszą grupę inwalidzką. - Mój obecny dochód to 600 złotych plus 153 złote zasiłku opiekuńczego - mówi kobieta. - Niestety, pieniędzy na nic nie starcza. Miesięcznie na lekarstwa i pieluchomajtki wydajemy około 500 złotych!

Julian Walczak ma 58 lat. Kiedy żona była zdrowa, pracował, był znakomitym cieślą i dekarzem. Dziś jest bezrobotny. Przyznaje, że lubił swoje zajęcie i dalej chciałby pracować, przynajmniej na pół etatu. Niestety, to niemożliwe, bo z poświęceniem i wielką miłością opiekuje się chorą żoną:
- Przysięgałem, że będę ją kochał w szczęściu i chorobie. Choć jest mi bardzo ciężko, nie rozczulam się nad sobą, bo kto inny miałby się zająć moją Moniką, jak nie ja?

Opieka nad tak chorą osobą wymaga poświęceń, determinacji, ale również dużej sprawności fizycznej. - Kilkadziesiąt razy dziennie podnoszę żonę i przenoszę z wózka na ubikację albo na łóżko. W nocy budzę się, żeby przewrócić ją na drugi bok. Czasami brakuje mi już sił... - przyznaje pan Julian.
Często martwi się, co będzie z żoną, gdy on nie da rady już jej podnieść.
- Przez krótki czas używaliśmy podnośnika, ale się nie sprawdzał, więc nadal sam borykam się z tym problemem - wyznaje.

Opinia

Opinia

Karolina Rybak, asystent Wojewody z Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Opolu

Sprawę konsultowałam z kierownikiem Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dobrzeniu Wielkim. Rodzina państwa Walczaków o pomoc zwraca się rzadko, a prośby jej są zawsze rozpatrywane pozytywnie. Wydział Polityki Społecznej UW na tę chwilę nie może podjąć żadnych działań w tej sprawie. Nie otrzymaliśmy żadnego pisma lub skargi od państwa Walczaków. Możemy wszcz ąć działania na przykład w ramach kontroli doraźnej ośrodka w Dobrzeniu Wielkim, jeśli otrzymamy oficjalne zgłoszenie o nieprawidłowościach występujących w ośrodku.

Państwo Walczakowie mają dwie córki. Jedna pracuje w Londynie, druga wychowuje dwójkę małych dzieci. - Córki na ile mogą pomagają nam, ale wiadomo mają już swoje życie i własne kłopoty - mówi Monika Walczak. - W tym stanie byłabym dla nich tylko ciężarem. Nie chcę, żeby córki były przeze mnie nieszczęśliwe...

Pan Julian twierdzi, że wcześniej prosił o pomoc w różnych instytucjach.
- Wszędzie odsyłano mnie z kwitkiem - wspomina. - W Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych zbyli mnie, poradzili, żebym poszedł do pracy, a opieka społeczna przyznała nam jedną tonę węgla i na kilka miesięcy pokryła koszty obiadów wraz z dojazdem. Na tym koniec - denerwuje się mężczyzna.
Pan Walczak przyznaje, że wielką pomocą byłaby dla niego osoba, która przez kilka godzin dziennie zajęłaby się chorą - Mógłbym wówczas trochę popracować i zarobić.

W Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Dobrzeniu Wielkim powiedziano nam, że opiekunka społeczna państwu Walczakom się nie należy. - Bo mają dwie córki, które powinny zająć się chorą matką - wyjaśnia krótko Barbara Lis, kierownik ośrodka.

Skontaktowaliśmy się też opolskim Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. - Pan Walczak nie spełnia warunków, abyśmy przyznali mu zasiłek przedemerytalny - tłumaczy Izabela Kłosowska z wydziału organizacji ZUS. - Ze względu na wiek nie może też otrzymać emerytury. Natomiast zasiłek opiekuńczy przysługuje wyłącznie ubezpieczonemu.

A w jak chorym na stwardnienie rozsiane pomaga Narodowy Funduszu Zdrowia?
- Dopłacamy 385 zł do materaca przeciwodleżynowego i 63 zł do pieluchomajtek - mówi Violetta Kantorska, z wydziału świadczeń opieki zdrowotnej opolskiego oddziału NFZ - Szkoda, że państwo Walczakowie nie wiedzieli, że mogą liczyć na takie wsparcie. Jeśli tylko się do nas zwrócą, pomożemy im.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska