Piotr Szyszko z Opola zbudował poloneza z napędem na cztery koła

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Karoseria poloneza w połączeniu z podwoziem nissana terrano robi piorunujące wrażenie.
Karoseria poloneza w połączeniu z podwoziem nissana terrano robi piorunujące wrażenie. fot. Paweł Stauffer
W sierpniu polonez na podwoziu nissana przejechał ponad 10 tysięcy kilometrów i dotarł aż do Abchazji. Znakomicie radził też sobie w górach Kaukazu.

Piotr Szyszko, miłośnik rajdów offroadowych z Opola, od dawna marzył o samochodzie terenowym, który wyróżniałby się z tłumu. Przez lata eksperymentował z popularnymi uazami. Do jednego z nich "przeszczepił" nawet pięciolitrowy silnik V8 z BRDM-a, opancerzonego transportera rozpoznawczego produkcji radzieckiej.
Choć auto było mocne, to jednak bardzo nieekonomiczne. Pojazd na 100 kilometrów spalał aż 25 litrów paliwa.

- Jednak pod koniec lat dziewięćdziesiątych kolega wpadł na pomysł, by terenówkę zbudować na bazie poczciwego poloneza - wyjaśnia Piotr. - On jakoś nie znalazł czasu na jego realizację, a ja podjąłem rękawicę.

Za nieduże pieniądze opolanin kupił starego poloneza trucka oraz używanego nissana terrano.
- No i z takiego związku polsko-japońskiego powstała moja hybryda - uśmiecha się Piotr Szyszko.

Samochód budował razem z panem Stefanem, znajomym mechanikiem z Chmielowic. Z poloneza wyjęli silnik, skrzynię biegów, tylny most, elektrykę, hamulce i zawieszenie.

Ta terenówka nie boi się długich i trudnych wypraw.
(fot. fot. archiwum prywatne)

- Tak naprawdę została tylko buda, szyby oraz wnętrze - wylicza Piotr Szyszko.
Natomiast z nissana zdjęli karoserię, a na ramie, sobie tylko znanym sposobem umieścili budę poczciwego poldka. Jak na terenówkę, auto otrzymało oczywiście reduktor, wyciągarkę i orurowanie.

Wehikuł opolanina to tak naprawdę nissan terrano z karoserią poloneza. Samochód napędza nissanowski silnik benzynowy o pojemności 2,4 litra, z japońskiej terenówki pochodzi też skrzynia biegów, całe zawieszenie, układ hamulcowy, kierowniczy, napęd na cztery koła, czy reduktor.

- Oprócz karoserii polonezowskie jest tylko wnętrze auta - wyjaśnia Piotr Szyszko.
- Po przebudowie samochód nic nie stracił ze swoich walorów jezdnych i terenowych możliwości, które ma terrano.

Poldek znakomicie radzi sobie w terenie. Startuje w rajdach offroadowych, opolanin jeździ nim też na dalekie wyprawy. W sierpniu terenówka przejechała ponad 10 tysięcy kilometrów, przez Czechy, Węgry, Rumunię, Mołdawię, Ukrainę, Rosję i dotarła aż do Abchazji.

- Chcieliśmy dojechać do Gruzji i objechać Morze Czarne, ale wojna pokrzyżowała nasze plany - wyjaśnia Piotr.

Polonez na podwoziu nissana dotarł w góry Kaukazu i znakomicie sobie radził na tamtejszych bezdrożach. Nie obyło się jednak bez niespodzianek.
- Na Ukrainie pękła nam rama - opowiada Piotr Szyszko. - Wpadliśmy w długą na pięć i głęboką na pół metra wyrwę w drodze. Jednak miejscowi pomogli nam ją zespawać i pojechaliśmy dalej.

Pod lupą

Pod lupą

W połowie lat 80. inżynierowie z Fabryki Samochodów Osobowych na Żeraniu podjęli prace nad budową terenowego poloneza. Powstało siedem prototypów o nazwie Analog. Do budowy samochodu użyto m.in. części z subaru leone. Analog miał ramową konstrukcję nośną. Napęd przenosiła mechaniczna pięciobiegowa skrzynia biegów z dodatkowym przełożeniem do jazdy terenowej i wbudowanym mechanizmem różnicowym bez blokady. Z przodu analog zawieszony był na kolumnach McPhersona, z tyłu sztywny most zawieszony był na wahaczach.

Samochód ma też kilka ciekawych rozwiązań konstrukcyjnych. Na przykład wyciągarka zamontowana jest z tyłu samochodu.
- Bardzo często w teren jeżdżę sam. W takim przypadku, jeśli auto się zakopie, powinno się wyciągać je po własnych śladach, czyli tyłem - tłumaczy Piotrek. - Nie wiadomo bowiem czy z przodu nie ma jeszcze większego błota czy głębszej wody.
Samochód ma też w środku gniazdko na 220 V. W trasie można więc ogolić się golarką elektryczną, nastawić czajnik czy podładować baterie.

Hybryda budzi spore zainteresowanie na ulicach. Nie ma chyba przechodnia, który nie oglądnąłby się za nią.
- Kiedy stoi na parkingu, ludzie wyciągają telefony komórkowe i robią zdjęcia - mówi Piotr. - Kiedy jadę w Polskę, często zatrzymują mnie policjanci. Nie po to, by wlepić mandat, ale żeby obejrzeć samochód i dowiedzieć się coś o nim.

Samochód był też bohaterem telewizji. Wystąpił w popularnym kilka lat temu programie Agent, emitowanym na antenie TVN, który prowadził Marcin Meller.
Poldek, którym Piotr Szyszko jeździ dziś, to już drugi zbudowany przez niego egzemplarz.

- Pierwsza karoserię z poloneza trucka zjadła rdza - mówi opolanin. - Ta, która pochodzi z osobowego poloneza, jest wykonana z lepszej blachy i dobrze zabezpieczona przed korozją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piotr Szyszko z Opola zbudował poloneza z napędem na cztery koła - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska