Dzwoniliśmy dwa dni temu do centralnej dystrybutorni, podległej Ministerstwu Zdrowia, która rozprowadza szczepionki na całą Polskę. Usłyszeliśmy, że nie mają ani jednej - mówi Elżbieta Domaszewska z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. - Ostatnią partię, liczącą 2520 sztuk, dostaliśmy 9 października. Brakuje nam jeszcze 5410.
To oznacza, że szczepienia przeciw trzem chorobom zakaźnym muszą być przesuwane. A licho nie śpi. Od stycznia do końca października na Opolszczyźnie odnotowano 47 przypadków krztuśca, w całej Polsce - aż 3976.
Ministerstwo Zdrowia, jak i sanepid próbują sytuację bagatelizować, twierdząc, że skoro jest to dawka przypominająca (szczepionkę dzieci dostają po raz pierwszy po ukończeniu 2. miesiąca życia), nic się nie stanie, jeśli zostanie podana nieco później.
Inne zdanie na ten temat mają jednak specjaliści.
- Czas pokaże, czy coś się stanie czy nie. Jest ryzyko, że u dziecka zmniejszy się odporność na te choroby - twierdzi prof. dr hab. med. Leszek Szenborn, kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych UM we Wrocławiu. - Nie chodzi o to, by wzbudzać wśród rodziców panikę, ale musimy liczyć się z tym, że będziemy mieć za jakiś czas w naszym kraju epidemię krztuśca.
Brak szczepionki w Polsce ministerstwo tłumaczy tym, że nagle na świecie wzrosło na nią zapotrzebowanie i koncerny nie nadążają z produkcją.
- To jest wina polityki naszego państwa - uważa natomiast prof. Szenborn. - Nowoczesne szczepionki są produkowane w cyklu trzyletnim, a Polska jest kapryśnym rynkiem. Nikt się z takim kontrahentem nie liczy, bo raz składa zamówienia, a raz nie. Poza tym szczepionki te wytwarzają tylko dwie firmy, i wysyłają do tych krajów, które zamówiły je z odpowiednim wyprzedzeniem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?