My z covidowego. Dr Agnieszka Mykietyn: Nikomu nie możemy obiecać, że będzie dobrze

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
myzcovidowego.pl
Od ponad roku personel Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kędzierzynie-Koźlu walczy z koronawirusem. Pracownicy zdecydowali się opowiedzieć o kulisach swojej pracy w ramach projektu "My z covidowego" - w ich relacjach słychać m.in. strach, trud, ale także nadzieję, że ta pandemia pewnego dnia się skończy. Dziś prezentujemy relację dr Agnieszka Mykietyn.

Dr Agnieszka Mykietyn jest lekarzem internistą. W szpitalu w Kędzierzynie-Koźlu pełni funkcję kierownika ortopedycznego oddziału zakaźnego. Z tą placówką związana od 1992 roku.

Agnieszka Mykietyn:
Na początku na pewno był pewien popłoch… Strach, bo to było coś nowego. Nie wiedzieliśmy, jak to ma wyglądać, nie znaliśmy się na tym zupełnie, zresztą tak samo jak większość kolegów. Nie jesteśmy zakaźnikami, więc sama organizacja pracy, zapewnienie bezpieczeństwa pacjentom… Początki były trudne.

No i później był drugi moment taki ciężki, przynajmniej dla mnie, kiedy nadeszła ta druga fala. Czyli jesień - koniec września, październik 2020. Wtedy to była taka potężna fala i pacjenci byli w bardzo ciężkim stanie, bardzo źle znosili tę chorobę i dużo pacjentów trafiało pod respirator.

Wielu pacjentów nam odeszło, zmarło. To dla lekarza jest trudne. Nie mamy jak pomóc.

Niestety ta choroba, przynajmniej do tej pory… Nie ma na nią leku. Znamy sposoby postępowania z tymi pacjentami, niektóre leki są zatwierdzone, ale to nie jest lek, który leczy covid, tylko pomaga przetrwać ten ostry okres. Nie ma żadnego leku, który wyleczy covid.

Także to wszystko to leki, plus przeciwciała czyli osocze ozdrowieńców, plus tlenoterapia, sterydy dożylnie, ale to jest wszystko postępowanie, które nam niestety nie jest w stanie stuprocentowo zagwarantować tego, że pacjent zostanie wyleczony.

My nie możemy nikomu obiecać, że będzie dobrze. My zrobimy to, co możemy, to, co jest dostępne i rzeczywiście mamy możliwości w tym szpitalu stosowania leków i substancji, które są właściwie stosowane teraz na całym świecie.

Natomiast cały świat dotychczas nie ma leku i to jest cały problem… Który niestety, ostatecznie może doprowadzić do tego, że pacjent nam odchodzi.

Jedna pacjentka leżała bardzo długo. Wydawało nam się, że to się bardzo źle skończy, ale na szczęście… Oj, ona leżała chyba z sześć tygodni, bo na początku było tak, że pacjent musiał mieć PCR ujemny, żeby opuścić oddział, a PCR utrzymuje się bardzo długo, w związku z czym ta pani też leżała u nas bardzo długo.

Ale szczęśliwie wyszła i z tego, co wiem - bo akurat jestem jej lekarzem też poza szpitalem, w poradni - ma się dobrze, praktycznie nie ma żadnych objawów po-covidowych. To był taki dobry moment, ale niestety też pamiętam pacjenta, który… Zmarł. A też staraliśmy się o niego bardzo długo, walczyliśmy, był stosunkowo młody. Zastosowano mnóstwo leków, tych, które mogliśmy podawać - osocze, remdesivir - ale niestety… Niestety trafił na OIOM i tam zmarł.

To nie jest jeden moment. To są takie okresy, kiedy pacjenci się poprawiają, kiedy wychodzą, kiedy wiemy, że są bezpieczni, bo wszystkie badania zostały wykonane i mamy nadzieję, że później też nie dopadną ich objawy pocovidowe.

Jest dużo takich pacjentów, którzy wyszli w dobrym stanie i to daje nadzieję, że jednak możemy pokonać tego wirusa. To nie jest jeden moment, to jest szereg sytuacji, gdzie rzeczywiście mamy jakąś satysfakcję, że mogliśmy pomóc tym pacjentom.

Wielu moich znajomych ze mną rozmawiało - bo przecież wiedzą, że pracuję w tym szpitalu - bliższych i dalszych, nawet obcych osób, które gdzieś tam zdobyły mój telefon poprzez moich znajomych… Trzeba mieć pokorę, bo nie jest tak, że skoro jestem młody, to nic się nie wydarzy.

Znamy statystyki i wiemy, że młode osoby też odchodzą i naprawdę, to nie są żarty. Myślę, że każdy kto miałby możliwość tutaj oglądania od środka, jak wygląda ta choroba, to by zmienił swoje postępowanie. To jest oczywiście niemożliwe, ale nie są to żadne naciągane dane, statystyki i opowieści o pacjentach, jak ciężko potrafią to przejść.

Oczywiście jest wiele osób, które przejdzie to zupełnie bezobjawowo albo łagodnie, ale to jest niestety grupa niewielka, może dwadzieścia procent. Natomiast my nie wiemy, jak kto to przejdzie. Starsi ludzie z chorobami dodatkowymi mają pewnie większe szanse na ciężki przebieg, niemniej jednak to nie determinuje ostatecznie przebiegu choroby.

Także ryzyko dotyczy każdego człowieka, niestety.

Relacja Dr Agnieszki Mykietyn jest częścią projektu "My z covidowego".

To multimedialny projekt realizowany przez przez dziennikarkę Agnieszkę Pospiszyl i fotografa Adama Liszkę w celu pokazania wymiaru pracy osób zaangażowanych w walkę z pandemią COVID-19 w Samodzielnym Publicznym Zespole Opieki Zdrowotnej w Kędzierzynie-Koźlu.

Projekt ma służyć poprawie zaufania społecznego do pracowników służby zdrowia, pokazania konieczności partycypacji i odpowiedzialności społecznej za pracowników i cały sektor ochrony zdrowia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grupę krwi u człowieka można zmienić, to przełom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska