Jutro kolejne targowisko i być może kolejne ofiary kieszonkowców. Policja obawia się, że do Grodkowa wróciła ta sama szajka, którą kilka miesięcy temu skutecznie przepędzono z placu handlowego. Podczas ostatniego handlowego czwartku ofiarami złodziei padły dwie kobiety. Metodą "na żyletę", czyli z użyciem noża, z rozciętych torebek wyciągnęli im pieniądze i dokumenty.
- Jedna z pań straciła 200 zł a druga 300 - informuje Jan Minosora, zastępca komendanta powiatowego brzeskiej policji.
Jednak nie wszystkie kradzieże są zgłaszane. Ludzie rezygnują z powiadomienia funkcjonariuszy, kiedy giną im sumy nie przekraczające kilkudziesięciu złotych.
- Jeśli ktoś zabierze ci dychę, to trudno robić z tego aferę. Gorzej, jak zginą dokumenty, bo trzeba to wszystko zgłaszać, by wyrobić nowe papiery - przyznaje Wiesław, stały bywalec targu - Dlatego z żadną większą kasą nie chodzę na targowisko. Jeśli coś sobie upatrzę, to idę do bankomatu, wybieram konkretną sumę i płacę. A kartę bankomatową mam głęboko ukrytą pod kurtką.
Grodkowskie targowisko to największy plac handlowy w powiecie brzeskim. Co czwartek przyjeżdża tu kilka tysięcy ludzi, by kupić tanie rzeczy, jedzenie, przetwory i środki chemiczne.
Komendant Minosora podkreśla, że należy zgłaszać każą kradzież.
- Prowadzimy również działania z innymi służbami, takimi jak np. Straż Graniczna. Dla nas każda informacja, nawet mogłoby się wydawać błaha, jest cenna - podkreśla komendant
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?