Opolanka: Byłam głupia, że wzięłam taki kredyt

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Fot. Marcin Królak
Kobieta potrzebowała 27 tys. zł na spłatę długu. Biuro kredytowe poleciło jej zaangażować „w akcję” koleżankę. Efekt? 79 tys. zł do oddania.

Nazwijmy ją panią Marzeną, bo - jak mówi - nie personalia w tej sprawie są najważniejsze, ale ostrzeżenie innych.

Jesienią 2016 opolanka zalegała z kilkoma ratami pożyczki bankowej. 25 tys. zł - jak mówi - zaciągnęła na pomoc dorosłym dzieciom w urządzeniu się. Przedstawiciel banku zaproponował ugodę: spłacenie zaległości. Pani Marzena wpadła na pomysł, że jeden kredyt zastąpi innym. Przez internet wyszukała firmę pożyczkową, w centrum Opola.

Przedstawicielki firmy po sprawdzeniu jej danych w Biurze Informacji Kredytowej przestrzegły, że pieniędzy „na już” nie dostanie. Poradziły, żeby wzięła kredyt na przyjaciółkę, zapewniając, że to powszechna praktyka.

Przyjaciółka zgodziła się.

W biurze kredytowym podpisały się obydwie pod kartką o pozytywnym przyznaniu pożyczki i zawarły między sobą umowę. Nikt więcej nie złożył tam podpisu. Na miejscu otrzymały do ręki 27 tys. zł. Na kartce napisano, że pożyczka wynosi 54 tys. zł. Różnica to koszty (m.in. za konsolidację kredytu, odsetki 22,70 proc.)

Pracownice biura podpowiedziały, żeby pani Marzena wpłaciła gotówkę do swojego banku, zamykając starą pożyczkę, a przyjaciółka podpisała jeszcze umowę kredytu ze znanym bankiem.

Seniorzy coraz częściej wpadają w spiralę kredytowych długów

Przedstawiciel banku uczestniczył w tym spotkaniu. Kredyt bankowy wyniósł 54 tys. zł plus kolejne koszty (odsetki, prowizja). W sumie 79 tys. zł do spłacenia.

- Ależ byłam głupia - przyznaje pani Marzena, która walczy o zmniejszenie długu. Na razie bez skutku. Pracownik banku, który był na spotkaniu i podpisał się pod umową, nie odpowiada na korespondencję, a centrala kazała złożyć reklamację e-mailem.

Przyjaciółka domaga się uwolnienia jej z kredytu. Pani Marzena wyjaśnia, że z powodu podeszłego wieku takiej kwoty nie dostanie.

Marcin Jaworski z Biura Rzecznika Finansowego w Warszawie przyznaje, że opisywany przez nas mechanizm, niestety, znany jest rzecznikowi. Opolscy policjanci radzą, żeby uważnie czytać umowy a w razie wątpliwości - nie podpisywać. Tyle, że to już „musztarda po obiedzie”.

Agata Maczura-Wiśniewska, radca prawny z Opola sugeruje, że bez pomocy prawnej opolance będzie trudno dojść swoich racji.

- Zajmujemy się sprawą, w której z 12 tys. zł pożyczki zrobiło się do spłaty 140 tys. zł. Umowę też podpisali seniorzy. A że podobnych przypadków było w kraju więcej, sprawdza je prokuratura - wyjaśnia.

Oszustwo na wnuczka, policjanta, żołnierza...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska