Niezły bajzel w 'Stop Korupcji'

Mirela Mazurkiewicz
Opolskie Stowarzyszenie "Stop Korupcji", które od lat patrzy na ręce władzy i piętnuje wszelkie nieprawidłowości, samo ma bałagan w papierach. Nie wiadomo nawet, kto kieruje organizacją, a Tomasz Kwiatek, który podaje się za prezesa, w żaden sposób nie potrafi tego udokumentować.

Na Tomasza Kwiatka, który na stronie internetowej stowarzyszenia przedstawia się jako prezes "Stop Korupcji", poskarżył się Ryszard Galla, do niedawna urzędnik, mylony często z posłem Mniejszości Niemieckiej o tym samym imieniu i nazwisku. Galla wcześniej bezskutecznie walczył o fotel posła, radnego, a także o mandat w sejmiku województwa.

Zasłynął tym, że jako kandydat na posła stronił od dziennikarzy. Wyglądało to tak, jakby chciał zbić kapitał polityczny na skojarzeniu ze swym znanym imiennikiem posłem, byłym wicemarszałkiem regionu, działaczem mniejszościowym.

Korona z głowy i obcięte twarze

Galla twierdzi, że w ubiegłym roku przez kilka miesięcy był społecznym dyrektorem biura Zarządu Krajowego "Stop Korupcji". Pisze, że z funkcji zrezygnował dobrowolnie po "kolejnych karygodnych działaniach prezesa Tomasza Kwiatka". Kwiatek zaprzecza: to on zakończył współpracę z Gallą, gdy zorientował się, że jego jedynym celem jest nękanie pismami poprzedniego pracodawcy, a nie przeciwdziałanie korupcji.

Ryszard Galla nie pozostaje Kwiatkowi dłużny: zarzuca mu, że ten fałszował wybory władz "Stop Korupcji" i jako prezes jest uzurpatorem.

"W ustalonym terminie zjazdu sprawozdawczo-wyborczego w kwietniu 2011 roku w biurze "Stop Korupcji" pojawiły się tylko 4 osoby. Mimo braku wymaganych statutowo minimum 15 członków (zgodnie ze statutem w pierwszym terminie musi ich być nie 15, ale co najmniej 8 - red.) Tomasz Kwiatek nie dokonał zmiany terminu zjazdu i wyboru władz, lecz opracował osobiście protokół fikcyjnego zjazdu, wyborów komisji, zarządu i prezesa, który wysłał do Krajowego Rejestru Sądowego" - pisze Ryszard Galla w mailu przesłanym do nto. "Na moje ogromne zaskoczenie, że to jawne oszustwo, aby wysyłać do nieobecnych listy obecności do podpisania w tym m.in. do ówczesnego radnego Opola Patryka Jakiego (obecnego posła Solidarnej Polski - red.) Kwiatek odpowiedział, że tak robiło się też wcześniej i nikomu korona z głowy nie spadła".

Lista nieprawidłowości, na jakie zwraca uwagę Galla, jest jednak znacznie dłuższa. Zarzuca, że Kwiatek naciskał na niego, by za sowite wynagrodzenie szukał haków na byłych partyjnych szefów Kwiatka: Leszka Korzeniowskiego z Platformy Obywatelskiej i Sławomira Kłosowskiego z Prawa i Sprawiedliwości.

- Miała to być zemsta za wyrzucenie go z szeregów tych partii - twierdzi Galla i dodaje, że Kwiatek próbował też "nieetycznie i wielokrotnie pomniejszać rolę lidera opolskiego PiS Sławomira Kłosowskiego. Jako redaktor naczelny "Niezależnej Gazety Obywatelskiej" celowo umieszczał zdjęcia w połowie obciętej twarzy lidera PiS obok pełnej twarzy jego asystenta i kontrkandydata Patryka Jakiego na wspólnym ich zdjęciu przed wyborami do Sejmu w 2011 roku, a także osobiście zabrał krzesło liderowi PiS zza stołu prezydialnego przed spotkaniem z posłem Antonim Macierewiczem, które odbywało się w Opolu".

Tomasz Kwiatek poprosił, żeby pytania przesłać mu mailem, po czym zamiast odpowiedzi wysłał pouczenie: "Obowiązkiem dziennikarza jest zweryfikowanie informacji. Nie byłoby w ogóle tych pytań, gdyby zamiast zadawać mi pytania, które mają z góry ustalony cel i tezę, udała się Pani do KRS na ul. Ozimską i sprawdziła odpowiedzi na pytania 1-3".

Pytań w sumie było 8, ale na żadne z nich prezes nie odpowiedział. Na koniec dorzucił jeszcze ostrzeżenie: "po publikacji tekstu bez formalnej weryfikacji pomówień będziemy zmuszeni na pewno złożyć skargę do Rady Etyki Mediów". W rozmowie telefonicznej straszył też sądem, w przypadku gdy zdecydujemy się o sprawie napisać.

Gall Anonim o Galli

Na stronie "Niezależnej Gazety Obywatelskiej" w Opolu, której wydawcą i redaktorem naczelnym jest Tomasz Kwiatek, na początku roku pojawił się tekst poświęcony Ryszardowi Galli. Autor, który podpisuje się jako Gall Anonim, określa w nim byłego działacza "Stop Korupcji" tak: "istny fenomen opolskiej sceny politycznej, a raczej jej tła" i podsumowując dorobek niedawnego działacza stowarzyszenia, pisze: "Pan Galla wyrzucony z mniejszym lub większym hukiem m.in. z Samoobrony, w zeszłym roku z Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu, Stowarzyszenia Stop Korupcji, niedawno z PiS-u. Teraz próbuje swoich sił, aby dostać się do Ruchu Palikota. Fakt, tam go jeszcze nie było"(pisownia w oryginale). Gall Anonim uzupełnia: "jeśli dodamy do tego liczne procesy przegrane przez pana Gallę, który widzi u większości spokojnych ludzi łapówkarzy, spekulantów, złodziei itp., to ukaże nam się obraz wyalienowanego nieszczęsnego człowieka" - nakreśla portret psychologiczny byłego działacza "Stop Korupcji" anonimowy autor.

Redaktor naczelny "NGO" uważa, że "rewelacje", które Galla wysłał do nto, to rewanż właśnie za ten artykuł. Kwiatek twierdzi, że bohater tekstu przez wysoko postawioną osobę próbował wymusić na nim zdjęcie ze strony tekstu, który rzekomo miał mu przeszkadzać w znalezieniu pracy.

Poseł odświeża pamięć

Jednym z tych, którzy mieli wspierać wyborczą fikcję Kwiatka, według Ryszarda Galli jest obecny poseł Solidarnej Polski, Patryk Jaki. Ten potwierdza, że kojarzy Gallę z czasów, kiedy działał w "Stop Korupcji":

- Dla mnie była to dziwaczna postać. Ten człowiek kręcił się wokół PiS, blisko posła Kłosowskiego - przypomina sobie Jaki, dawniej partyjny kolega Kłosowskiego. Poseł zastrzega jednak, że choć "Stop Korupcji" jest bliskie jego sercu, dziś już nie ma czasu, aby w nim działać.

Tymczasem w Krajowym Rejestrze Sądowym Jaki wciąż figuruje jako wiceprezes stowarzyszenia, choć zarzeka się, że jego kadencja upłynęła trzy lub cztery lata temu.
Z pytaniami o to, czy uczestniczył w fikcyjnym zjeździe, który miał się odbyć w 2011 roku, poseł ma już większy kłopot.

- Nie pamiętam - twierdzi. - W siedzibie stowarzyszenia byłem codziennie, bo to było po sąsiedzku siedziby PiS.

Na sugestię, że jeśli w zjeździe faktycznie uczestniczył, to raczej trudno zapomnieć, że brał też udział w wyborach prezesa, odpowiada już bardziej stanowczo: - Prawdopodobnie brałem w nich udział, ale pewności nie mam. Ale nie sądzę, żebym podpisywał jakieś fikcyjne listy - zaznacza.

Po czym poseł Jaki odświeżył sobie pamięć i jeszcze tego samego dnia zadzwonił, żeby powiedzieć, że to co wysłał Galla w mailu do redakcji to same kłamstwa i pomówienia.

- Po konsultacji z kolegami ustaliliśmy, że ostatni wpis w KRS-ie jest z 2009 roku, a przecież liczy się to, co jest formalnie zapisane. Tym samym ostatnie wybory w stowarzyszeniu musiały odbyć się przed tą datą. To oznacza, że po wyborach, których świadkiem sfałszowania półtora roku później miał być Ryszard Galla, nie ma ani śladu (ostatni wpis w KRS-ie faktycznie pochodzi z listopada 2009 roku - red.).

Miszmasz, czyli co mamy w papierach

O "Stop Korupcji" zapytałam w urzędzie miasta. Prezydent Opola jest organem nadzorującym dla opolskich stowarzyszeń i fundacji. Tu nie mają pewności, czy Stowarzyszenie "Stop Korupcji" ma na dziś jakiekolwiek władze.

- Ostatnio wysłaliśmy im nawet ostrzeżenie za uporczywe uchylanie się od ustawowych i statutowych obowiązków - mówi Jan Całka, który z upoważnienia prezydenta nadzoruje stowarzyszenia i fundacje. - Zgodnie z dokumentami, które posiadamy, kadencja ostatnich odnotowanych przez nas organów statutowych zakończyła się 10 lipca 2007, czyli ponad 5 lat temu! Według naszej dokumentacji stowarzyszeniem kieruje Oliwer Kubicki, na stronie internetowej "Stop Korupcji" z kolei jako prezes występuje Tomasz Kwiatek, który w tegorocznym sprawozdaniu przesłanym do Departamentu Pożytku Publicznego figuruje jako skarbnik - wylicza Jan Całka.

Później urząd miasta otrzymał jeszcze protokół z Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Członków z 30 sierpnia 2008 roku.

- Według dokumentów kadencja władz zakończyła się 10 lipca 2007 roku, mimo to na tym nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu dokonano jakiejś roszady w zarządzie, m.in. w miejsce Janusza Kowalskiego prezesem został wybrany Oliwer Kubicki - mówi Jan Całka i zaznacza, że zgodnie ze statutem, który stowarzyszenie przesłało prezydentowi w 2007 roku, wybory powinny się odbywać raz na 3 lata. - Jeśli stan faktyczny zgadza się z tym, co mamy w dokumentach, stowarzyszenie od lipca 2007 roku nie ma ani zarządu, ani komisji rewizyjnej, dlatego od tego czasu nie ma prawa podpisywać żadnych dokumentów - podkreśla przedstawiciel ratusza.

Co ciekawe, trzy miesiące temu, kiedy "Stop Korupcji" złożyło do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez syna premiera Tuska - Michała, Tomasz Kwiatek wypowiadał się w mediach jako prezes Stowarzyszenia "Stop Korupcji". Natomiast pod doniesieniem do prokuratury Kwiatek podpisał się jako p.o. prezes. Chciał, by prokuratura sprawdziła, czy młody Tusk, pracujący na etacie w porcie lotniczym w Gdańsku i jednocześnie współpracując z liniami lotniczymi OTL Express, mógł działać na szkodę tej pierwszej firmy.

Jan Całka, który nadzoruje stowarzyszenia i fundacje, podsumowuje tę sytuację dosadnie:
- Należy przyjąć, że doniesienie na kogoś, kto miał rzekomo złamać prawo, składał samozwańczy prezes, który sam był z prawem na bakier.

Jan Całka zwraca uwagę również na to, że statut złożony przez stowarzyszenie w KRS znacząco odbiega od tego, który widnieje na stronie "Stop Korupcji". - Wszystko to pozwala sądzić, że stowarzyszenie nie zgłosiło zmian statutu oraz zmian we władzach ani do sądu rejestrowego, ani do organu nadzoru, czyli do prezydenta miasta - podsumowuje. - Dziwi mnie to, że "Stop Korupcji" nie chce przestrzegać reguł, choć innych z przestrzegania prawa rozlicza. Statut to konstytucja stowarzyszenia, a oni mają do niego stosunek jak do konstytucji za komuny. Traktują go jak dekorację i nic więcej - mówi dosadnie.

Prezydent próbował przywołać stowarzyszenie do porządku, ale bez efektu. Korespondencja wysyłana na adres stowarzyszenia wracała z adnotacją poczty, że adresat jest nieznany.

"Stop Korupcji", jako organizacja pożytku publicznego, ma też obowiązek składać sprawozdania merytoryczne i finansowe do Departamentu Pożytku Publicznego Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Okazuje się, że sprawozdanie za 2008 rok do ministerstwa nie wpłynęło. Resort w maju 2010 roku wezwał "Stop Korupcji" do uzupełnienia braków, ale odpowiedzi do dziś się nie doczekał.

Lekceważący stosunek do zobowiązań dziwi tym bardziej, że celem "Stop Korupcji", jak wynika z deklaracji zawartych na stronie internetowej stowarzyszenia, jest zapobieganie korupcji i łamaniu prawa. "Działamy na rzecz przejrzystości życia publicznego. Propagujemy uczciwość i etyczne zasady w życiu publicznym oraz standardy nowoczesnego państwa prawa" - czytamy.

Zainteresowanie stowarzyszeniem wyraźnie nie w smak było Tomaszowi Kwiatkowi, który starał się wytaczać coraz to cięższe działa, próbując zniechęcić autorkę do tej publikacji.
"Muszę stwierdzić, że zainteresowanie moją osobą i »Stop Korupcji«, akurat z Pani strony budzi moje wątpliwości. Jest Pani osobą, która startowała w 2006 r. w wyborach samorządowych z ramienia Platformy Obywatelskiej, co powoduje, że nie wiem, czy będę miał do czynienia bezstronnym artykułem na mój temat". Kompetencje dziennikarskie autorki, zdaniem Kwiatka, stawia pod znakiem zapytania również "bezpośrednia znajomość z innym członkiem zarządu PiS, nazwiska się pewnie Pani domyśla, bo pochodzicie Państwo z tej samej miejscowości, który jest w zażyłych stosunkach z Ryszardem Gallą". Ta, jak to ujmuje Kwiatek, "bezpośrednia znajomość" pozwala mu sądzić, że autorce "chodzi w dalszym ciągu o plotkarski artykuł i naruszenie dobrego imienia" - snuje swoją spiskową teorię.

O to, kto jest kim w "Stop Korupcji", ponownie pytam Patryka Jakiego: - Według mojej wiedzy w tej chwili stowarzyszenie nie ma prezesa, bo kadencja poprzedniego wygasła w 2008 albo 2009 roku. Później próbowano wybrać nowy zarząd, ale bezskutecznie - opowiada poseł. Na pytanie, czy Tomasz Kwiatek był kiedykolwiek prezesem stowarzyszenia, odpowiada wymijająco: - Tomek zawsze był w stowarzyszeniu i był dla nas bardzo ważny, ale być może prezesem nigdy nie był - przyznaje poseł Jaki.

Tymczasem na stronie internetowej stowarzyszenia, w dziale aktualności, znajduje się komunikat: "w związku ze zmianami w zarządzie naszego Stowarzyszenia podajemy bezpośredni kontakt do Prezesa Zarządu Tomasza Kwiatka".

Kłóci się to ze sprawozdaniem merytorycznym z działalności, jakie w lipcu tego roku "Stop Korupcji" wysłało prezydentowi. Wynika z niego, że zarząd stowarzyszenia jest dokładnie taki sam jak... w 2008 roku (organ nadzorujący już wtedy miał do niego zastrzeżenia - red.).

Po ostrzeżeniu wysłanym przez prezydenta stowarzyszenie miało miesiąc na uzupełnienie braków. Jeśli tego nie zrobi, prezydent może skierować do sądu wniosek o nałożenie na nie grzywny w wysokości 5 tys. złotych, a nawet wnioskować o rozwiązanie.

Korespondencji wysyłanej na adres stowarzyszenia nikt nie odbierał, dlatego ostrzeżenie wysłano na adresy domowe członków ostatniego znanego prezydentowi zarządu i komisji rewizyjnej. Zareagował Tomasz Kwiatek.

- Poinformował, że na jutro (17.11.) zostało zwołane walne zgromadzenie, aby wybrać nowe władze, i że po nim w ciągu siedmiu dni dokumenty zostaną nam dostarczone. Podpisał się pod tym pismem Tomasz Kwiatek, ale funkcji nie podał - informuje Jan Całka.

Taka odpowiedź rozwiała nadzieje urzędników, którzy do końca chcieli wierzyć, że być może stowarzyszenie regularnie przeprowadza wybory, ale nikogo o ich wynikach nie informuje. - Gdyby tak było, po naszym ostrzeżeniu pewnie dosłaliby brakujące dokumenty, ale tego nie zrobili. Przyszło tylko pismo, że dopiero będą się wybierali - kwituje Całka.

O to, dlaczego w stowarzyszeniu coś zgrzyta, próbowałam pytać Janusza Kowalskiego, którego było ono dzieckiem, ale były prezes prosi, aby... nie łączyć go ze "Stop Korupcji". Twierdzi, że jest osobą prywatną i od kilku lat ma zasadę, że nie wypowiada się na tematy związane ze swoją przeszłością. Dorzuca jeszcze tylko, że kadencja komisji rewizyjnej, w której zasiadał, zakończyła się w zeszłym roku.

Ryszard Galla, który swoim listem chciał zainteresować media, zapadł się pod ziemię i nie skontaktował się z nami pomimo licznych prób. Widocznie napisał wszystko, co miał w tej sprawie do powiedzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska