Nysanin nie miał sobie równych. Bartosz Kurek poprowadził Polskę do mistrzostwa świata [ZDJĘCIA]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Pochodzący z Nysy atakujący reprezentacji Polski Bartosz Kurek poprowadził reprezentację Polski do drugiego z rzędu złotego medalu mistrzostw świata
Pochodzący z Nysy atakujący reprezentacji Polski Bartosz Kurek poprowadził reprezentację Polski do drugiego z rzędu złotego medalu mistrzostw świata Sylwia Dabrowa / polska press
Pochodzący z Nysy atakujący reprezentacji Polski Bartosz Kurek poprowadził reprezentację Polski do drugiego z rzędu złotego medalu mistrzostw świata. Ale on sam smak tego sukcesu poczuł po raz pierwszy.

- Przykład Bartka idealnie pokazuje, jak ważną rzeczą w sporcie jest pokora - podkreśla Roman Palacz, trener, pod którego okiem w Nysie Kurek stawiał pierwsze siatkarskie kroki. - Niektórzy „eksperci” nie chcieli go widzieć w kadrze na tegoroczny mundial, ale on udowodnił, że zrozumiał pewne błędy z przeszłości i rozegrał znakomity turniej. Jestem z niego bardzo dumny.

Zawsze znał swoją wartość
Mając na myśli odpowiednie wnioski, jakie w ostatnich latach wyciągnął wobec swojego postępowania polski atakujący, nieuchronnie wracamy do tego, co wydarzyło się w jego życiu tuż przed mundialem w 2014 roku, rozgrywanym na polskiej ziemi. Ówczesny selekcjoner biało-czerwonych Stephane Antiga nie umieścił go bowiem w gronie 14 swoich wybrańców na tamtej turniej. Dla wielu było to szokiem, ale Francuz obronił się wynikiem. A Kurkowi pozostało jedynie z boku oglądać popisy kolegów.

- Bartek nigdy nie był zawodnikiem łatwym do prowadzenia - dodaje Palacz. - Nie chodzi jednak o jego sumienność, kulturę osobistą czy stosunek do pracy, bo to zawsze stało u niego na odpowiednim poziomie. On po prostu znał swoją wartość i zdarza się, że pomiędzy takimi osobami a trenerem czasem po prosto dochodzi do nieporozumień. Ale tylko mając tego typu podejście do sportu można coś osiągnąć na największych turniejach.

Szkoleniowiec ten po raz pierwszy zetknął się z Kurkiem, kiedy ten szedł do czwartej klasy podstawówki. Obaj panowie współpracowali ze sobą do ukończenia przez Bartosza 16. roku życia. Rozwijał się on na tyle szybko, że już wtedy debiutował on w Polskiej Lidze Siatkówki - najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju. Czynił to nie tylko w barwach rodzimego klubu - AZS-u Nysa, ale także pod bacznym okiem ojca - Adama, który wtedy był kapitanem zespołu.

Ogromne możliwości jego syna szybko zostały dostrzeżone w największej siatkarskiej sile Opolszczyzny - ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Młodzieniec przeniósł się do niej w 2005 roku. Miał wtedy zaledwie 17 lat.

Zamiana ról
W kędzierzyńskim klubie spędził kolejne trzy sezony. W dwóch z nich jego trenerem był Andrzej Kubacki, obecnie prowadzący 1-ligową drużynę AGH Kraków.

- Pamiętam go przede wszystkim z dużej pracowitości - opowiada. - Osobiście nigdy nie miałem z Bartkiem żadnych problemów. Uważam, że lata spędzone w ZAKSIE mocno zaprocentowały u niego w dalszej części kariery. Choć drużyna raczej nie liczyła się wtedy w walce o najwyższe cele, dla Bartka była to solidna szkoła siatkówki na wysokim poziomie.

Warto też podkreślić, że do ZAKSY przychodził w tej samej roli, jaką pełni dziś w reprezentacji narodowej, czyli jako atakujący. Kubacki dokonał jednak w jego siatkarskim życiu niezwykle ważnej zmiany.

- Zdecydowałem się przestawić go na pozycję przyjmującego - wyjaśnia. - Zresztą już wcześniej trwało u niego poszukiwanie optymalnej pozycji. Mało kto bowiem teraz pamięta, że w kadetach Bartek występował też jako środkowy.

Na szczeblu seniorskim próżno było już go jednak szukać ustawionego na środku siatki. Z przystosowaniem się do występów na przyjęciu nie miał szczególnych kłopotów. Najlepiej świadczy o tym fakt, że w tej roli sięgnął choćby trzykrotnie po mistrzostwo Polski ze Skrą Bełchatów, a z kadrą narodową po mistrzostwo Europy (2009) i triumf w Lidze Światowej (2012).

Sensacyjne odrodzenie
Później jednak w jego karierze nastał czas, że występował zarówno na prawym i lewym skrzydle. Na zmianę, w zależności od drużyny i potrzeb. To mu nie pomagało, ale też nie było główną przyczyną kilku jego wyraźnych obniżek lotów. Stały się nią bowiem kontuzje, jakie dopadały go choćby podczas pobytów w rosyjskim Dynamie Moskwa (2012-2013) i tureckim Ziraacie Halkbank Ankara. W tym drugim zespole zresztą występował w ostatnim sezonie. I jeszcze niedawno nikt o zdrowych zmysłach nie sądził, że kilka miesięcy po jego zakończeniu Kurek zostanie najlepszym siatkarzem na świecie!

W kluczowych meczach mistrzostw świata 2018 z Serbią, Włochami, USA oraz Brazylią Kurek grał jak natchniony. Prezentował zagrania, jakich nigdy wcześniej w jego wykonaniu nie widzieliśmy. W pełni zasłużenie został uhonorowany nagrodą dla najlepszego zawodnika imprezy.

- Vital Heynen miał co do Bartka doskonałe przeczucie - podsumowuje Palacz. - W grze Polaków bywały długie fragmenty, kiedy wszystkie trudne piłki szły właśnie do niego, a on je regularnie kończył. Stanowił ogromną wartość w naszym mistrzowskim zespole.

- To, co Bartek zaprezentował podczas mundialu, jest nie do opisania - puentuje Kubacki.

Sam zainteresowany pozostaje jednak skromny. Niemal na każdym kroku podkreśla, że nie dotarłby na sportowy szczyt bez ogromnej pomocy swoich kolegów. Trzech z nich aktualnie występuje w ZAKSIE. Mowa o Pawle Zatorskim, Mateuszu Bieńku i Aleksandrze Śliwce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska