Oddajcie Pana Leszka

Beata Szczerbaniewicz [email protected]
Seniorzy szturmowali przedwczoraj urząd. - Nie chcemy nikogo innego! - krzyczeli do radnych.
Seniorzy szturmowali przedwczoraj urząd. - Nie chcemy nikogo innego! - krzyczeli do radnych.
W Gogolinie zawrzało. Przez cały tydzień emeryci szturmowali burmistrza oraz swoich radnych, domagając się przywrócenia bezpłatnej gimnastyki dla seniorów.

Zaczęło się we wtorek 20 kwietnia. Grupa "najstarsza" przyszła na zajęcia do Ośrodka Pomocy Społecznej na godzinę 10. Pan Leszek - instruktor rehabilitacji, spóźniał się. Kiedy wreszcie przyszedł, minę miał nietęgą. Według zeznań seniorów powiedział: "przykro mi, ale zajęć nie będzie, zostałem właśnie zwolniony". Od tej pory seniorzy nachodzą kierowniczkę OPS, urząd miasta i gminy oraz domy radnych.
- Osobiście odebrałam w domu i w pracy siedem telefonów, a wiem, że nie byłam jedyna - mówi Małgorzata Mielnicka, radna z Odrowąża. - Wszyscy pytali "dlaczego zlikwidowaliście nam gimnastykę?" W Ośrodku Pomocy Społecznej informowano tych ludzi, że stało się tak w ramach reorganizacji i ktoś im powiedział, że to decyzja rady. Ale my nie uchwalaliśmy reorganizacji, tylko nowy statut OPS i tam nie było o tym mowy.

Przewodniczący rady Stanisław Kurzeja mówi, że nie może spokojnie przejść ulicą, bo ludzie wołają za nim i pytają o aerobik dla seniorów. Na poniedziałkową sesję rady miejskiej przybyła 28-osobowa delegacja emerytów, która przyniosła petycję w sprawie wznowienia zajęć z 35 podpisami. Było burzliwie.
- Wy też będziecie starzy, odebraliście nam jedyną przyjemność, jaką mamy z życia - grzmiała 78-letnia Joanna Spałek. - Jak myśmy płakały!
- To nie chodzi o naszą rozrywkę, ta gimnastyka była nam potrzebna dla zdrowia! - argumentuje 73-letnia Maria Kołodziej. - Trzy lata tam ćwiczyłam, konsultowałam to z lekarzem, mam sztywne kości i liczne zwyrodnienia, ćwiczenia były dostosowane do naszego stanu zdrowia i kondycji. Pracownicy ośrodka byli na tyle wyrozumiali, że bardziej schorowanych nawet dowozili samochodem.
Małżeństwo Przemusów, państwo Irena i Wilibald (oboje po 72 lata) uczęszczali na zajęcia piąty rok. Najbardziej oburzył ich sposób, w jaki je rozwiązano:
- Nikt nikogo o niczym nie poinformował ani nic nie wyjaśniał, zwolnili człowieka z dnia na dzień - mówią Przemusowie.
Radni oświadczyli przybyłym, że nie mieli nic wspólnego z likwidacją. Co więcej - sami zażądali wyjaśnień. Izabela Kwapisz, kierowniczka Ośrodka Pomocy Społecznej w Gogolinie, tłumaczyła decyzję reorganizacją i zarządzeniem burmistrza Joachima Wojtali:
- 1 marca wszedł w życie nowy regulamin ośrodka, z niego wynikła reorganizacja oraz redukcja zatrudnienia - wyjaśnia kierowniczka. - Ja musiałam się do niego dostosować. Ta gimnastyka nie była bezpośrednio związana z pomocą społeczną, my musimy się skupić na pracy z rodzinami patologicznymi.
Burmistrz przeprosił seniorów, że nie dopatrzono, aby ich powiadomić i zapewnił, że gimnastyka będzie wznowiona przy istniejącym klubie seniora, ale będzie ją prowadziła "nowa kompetentna osoba" na umowę-zlecenie, aby odciążyć budżet. Nie usłyszeli jednak kiedy. Zresztą, jak się okazało, nie chcą ćwiczyć "z nową osobą". "My chcemy pana Leszka!"- skandowały emerytki.

- Ludzie są zrozpaczeni, pan Leszek był dla wszystkich jak syn albo wnuk - mówi Stanisława Kassner (59 l.). - Zżyliśmy się, w środy prowadził dodatkowo klub artystyczny, gdzie śpiewaliśmy i robiliśmy robótki ręczne. On naprawdę miał świetne podejście do starszych osób.
Pod silną presją staruszków i po naciskach ze strony radnych burmistrz obiecał, że przedstawi byłemu instruktorowi nową propozycję pracy - na umowę-zlecenie i za mniejszą stawkę:
- Jeśli to dla was sprawa życia i śmierci, spróbuję się z nim dogadać - stwierdził burmistrz. - On jeszcze wciąż jest naszym pracownikiem, wybiera teraz urlop. Są jednak i inni, którzy chcieliby chodzić na taką gimnastykę, a nie mieli wcześniej możliwości, muszą zostać stworzone jeszcze dodatkowe grupy.
Ile gmina zaoszczędzi na reorganizacji? Burmistrz Wojtala wyliczył, że roczne wydatki na wynagrodzenie Lecha Bema kosztowały gminę 10.696 zł (brutto). Miesięcznie instruktor dostawał jednak na rękę tylko 514 zł. Ile trzeba będzie wydać na umowę-zlecenie ? Tego na razie jeszcze nie wiadomo. Czy nowa propozycja zostanie przyjęta przez Lecha Bema?
- To zależy - mów Bem. - Chciałbym pracować z tymi ludźmi, bo też ich polubiłem, ale muszę wyżywić rodzinę, a mieszkam w Opolu, więc na same dojazdy już będę musiał sporo wydać. Poza tym zależy mi na ubezpieczeniu emerytalnym. Jeśli ktoś inny zaproponuje mi stałą umowę o pracę, nie wiem, czy mógłbym pogodzić z nią zlecenie. Jestem jednak gotów do rozmów.

Decyzja o zwolnieniu z pracy zaskoczyła go. - Na odchodnym powiedziano mi, że nikt nie miał do mnie żadnych zastrzeżeń - mówi Bem. - Rok wcześniej, zgodnie z sugestią pani kierownik, zrobiłem z własnej kieszeni roczny kurs na asystenta osoby niepełnosprawnej. Liczyłem na zwiększenie wymiaru godzin.
Seniorzy mają żal do burmistrza:
- Na czym oni chcą oszczędzać! - mówi Joanna Spałek. - Na emerytach? Wstydziliby się.
- Przed wyborami obiecują złote góry, a potem robią swoją politykę, nie liczą się z mieszkańcami - stwierdziła Danuta Nakierska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska