Ja na wszelki wypadek przytargałem w sobotę mąkę, cukier, masło, kilka kartonów mleka i szereg różnych artykułów spożywczych, których ewentualnym brakiem w kredensie lub lodówce nie zawracałbym sobie kiedy indziej głowy.
A i tak okazało się w niedzielę, że zabrakło prozaicznej cebuli. Sklep za rogiem czynny 7 na 7 dni był zamknięty, podobnie jak wiele innych w Opolu.
Nie wyłączając „rodzinnych”, które teoretycznie mogły handlować, ale najwidoczniej ich właściciele uznali, że nie ma co stawiać za ladą „rodziny” i tłumaczyć się gęsto w wypadku kontroli, którymi to zagroziło przed weekendem państwo. W każdym razie nieliczne otwarte sklepiki przeżywały oblężenie, a ja w niedzielę miałem kilka telefonów od znajomych, czy aby nie wiem, czy „coś działa w okolicy”.
Oblężenie przeżywały też w Opolu kawiarnie, restauracje i cukiernie. Nie wiadomo jednak, czy to przez pierwszy tak ciepły dzień w tym roku, który wypędził ludzi z domów, czy dlatego, że z powodu niemożności kupna ofoliowanej piaskowej babki na niedzielny podwieczorek wiele rodzin postanowiło wyskoczyć na pączki do cukierni.
Tak czy inaczej, wczoraj kelnerki z zawiścią myślały o kasjerkach. A na serio, w niedzielę wolną od handlu nic się nie stało, choć o ekonomicznych i społecznych skutkach będzie można coś powiedzieć dopiero za kilka miesięcy. Ps. Przeżyliśmy bez cebuli. Dziś kupię cały worek.
Zobacz też: Opolskie Info [9.03.2018]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?