Gdzie kat, gdzie ofiara

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Stanisław Jałowiecki, prześladowany przez SB więzień polityczny, był według Rzecznika Interesu Publicznego... tajnym współpracownikiem SB. Brzmi absurdalnie? Owszem, ale to efekt absurdalności ustawy lustracyjnej.

Jeśli poseł choć raz w swoim życiu podpisał jakiś esbecki świstek, choćby w młodości i pod szantażem (według Rzecznika Interesu Publicznego zrobił to w latach 70.), to powinien był kandydując do europarlamentu złożyć oświadczenie, że był tajnym współpracownikiem komunistycznych służb specjalnych. Byłoby to dla niego jak policzek, ale w ten sposób poseł wypełniłby wymóg ustawy.
Bo fakt, że po rzekomym incydencie z lat 70. Jałowiecki w bohaterski sposób działał na rzecz wolnej Polski, że on i jego rodzina wiele ucierpieli z rąk m.in. SB, że był więziony, że się ukrywał przed komunistami, nie ma w świetle ustawy lustracyjnej najmniejszego znaczenia. Jeśli Jałowiecki faktycznie złamał się w latach 70., zostanie uznany za kłamcę lustracyjnego i obejmie go 10-letni zakaz wykonywania ważnych funkcji państwowych.
Nie neguję idei lustracji. Przeciwnie, widząc, co się dziś dzieje w Polsce uważam, że błędem było nieprzeprowadzenie na początku lat 90. dekomunizacji, takiej jak choćby w Czechach. Ale lustracja w obecnym wydaniu oraz częściej obraca się przeciwko ofiarom, ku uciesze katów, takich jak Czesław Kiszczak, twórca aparatu represji PRL, któremu III Rzeczpospolita płaci sowitą emeryturę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska