Polowanie na przedsiębiorcę

Ewa Kosowska-Korniak
Inwestorzy są na miarę złota: przyjeżdżają, budują fabryki, tworzą nowe miejsca pracy i płacą podatki. Dlatego wszyscy chcą ich mieć u siebie. To wiedzą nawet dzieci.

Inwestorów trzeba aktywnie poszukiwać, zwłaszcza jeśli jest się, tak jak Opolszczyzna, wciśniętym między dwie potężne aglomeracje, które - co tu kryć - do tej pory przechwytywały wielki kapitał. No więc Urząd Marszałkowski aktywnie szuka. Sztab ludzi wydaje fachowe kolorowe foldery z mapkami gotowych terenów inwestycyjnych, tworzy się profesjonalne programy i świetną z założenia instytucję, czyli Centrum Obsługi Inwestora. Tyle że do tego punktu pierwszego kontaktu inwestor musi jednak jakoś trafić, a nie trafia!
Klaudiusz Grabisz z Opola, w imieniu niemieckiego przedsiębiorcy, który chciał zainwestować na Opolszczyźnie, przez cztery godziny dzwonił po urzędach, lecz nikt go tam nie skierował. Tym samym obnażył nieudolność całego systemu poszukiwania inwestora. Dopinając najdrobniejsze, zdawać by się mogło, szczegóły (zadbano na przykład, by informacje o centrum były w ambasadach), zapomniano o rzeczach najważniejszych i podstawowych. O tym, że ktoś może chcieć do centrum zadzwonić, a nie zadzwoni, bo numeru telefonu nie usłyszy nawet w informacji telefonicznej! A także o tym, że najpierw trzeba zmienić mentalność urzędników.
Można powiedzieć, że pan Klaudiusz "musiał źle sformułować pytanie", ale to nieprawda. Problem polega na tym, że nikt nie traktował go poważnie, a powinien, niezależnie od tego, czy stoi za nim 1000 nowych miejsc pracy, 10, czy może jedno. "Muszę kończyć, bo mam drugi telefon" usłyszał, gdy próbował się połączyć z asystentem prezydenta Opola.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska