Myślacze od myślniczków

Mirosław Olszewski [email protected]
Ciekaw jestem, co zrobiłby z naszymi językoznawcami stary dobry król angielski, gdyby się dowiedział, że wpadli na przykład na pomysł zalecenia klubowi Manchester United wstawienia myślniczka między człony nazwy.

Mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju mają problem. Językoznawcy uznali oto, że między dwoma członami nazwy ma być myślniczek (fachowo zwany łącznikiem lub dywizem). Pięknoduchy od dowodzenia wyższości grochówki nad grohufkom zafundowali nieszczęśnikom w tym miasteczku całkiem niezłe wydatki. "Tambylcy" prowadzący biznesiki będą musieli teraz kupić sobie nowe pieczątki, wizytówki, szyldy. Miasto będzie musiało wymienić setki tabliczek, ilekroć na którejś braknie myślniczka. Właściwie powinno się też zmienić książki telefoniczne. Na dobrą sprawę - wszystkie dowody rejestracyjne samochodów, dowody osobiste, akty chrztu, śmierci, urodzin, ślubu i innych życiowych przypadłości.
Zawsze chciałem, ale się wstydziłem zapytać - po co komu ortografia? Do czego służy? Jaki przekaz zawiera? Czy zópa (łajdak komputer uporczywie zmienia mi to na "zupę", choć przecież mój prąd zżera!) jest mniej smaczna od zupy? Po co komu "ż"? Żeby morze odróżnić od może? Przecież znaczenie tego słowa w mowie i tak zależy od kontekstu.
Do niedawna bardzo się trzeba było pilnować, by nie mówić "słyszałem w radiu", lecz "słyszałem w radio". Odmienianie nazwy pudła z głosami było oznaką przynależności do kasty chomątów i buraków. Jak się komuś zdarzyło niechcący radio odmienić w towarzystwie, od razu mógł się ubierać i wychodzić. Zwiewni esteci od urody języka wymieniali bowiem porozumiewawcze spojrzenia: "z tym głupkiem nie ma o czym gadać", a panienki o estetyce żon fryzjerów z Przasnysza zapinały ostentacyjnie sweterki z krempliny.
Potem raptem wszystko się zmieniło. Okazało się, że po długich naradach, po wielkich sporach, językoznawcy zmienili front:
Zezwolono odmieniać radio!
Więcej!
Popularny wyraz, ryty często w ścianach kibli w towarzystwie nazwisk z pierwszych stron gazet, został dowartościowany przydaniem "c" z przodu!
Gdy przezacne grono językoznawców ogłosiło ów pogląd, a właściwie jego zestaw, spodziewałem się jakiejś szerszej reakcji. Naiwnie przypuszczałem, że pojawią się smaczne komentarze, polemiki. Ze zdumieniem stwierdziłem, że ta fundamentalna dla językoznawców reforma nikogo jednak nie obeszła! Mówiąc wprost: nikt nie przywiązał do zmiany nawet guzika!
Dawno temu, tak bardzo dawno, że tylko historycy wiedzą kiedy, pewien angielski król dokonał reformy języka angielskiego. Jak sobie pojadł, popił, to siadł, a myśl jego poszła tym torem: Po co nam taki język, którego plebs nie rozumie? Jak namówić plebs do udziału w wojnie, skoro te brytyjskie buraki zwyczajnie nie rozumieją, jakie wzniosłe rzeczy się do nich mówi?
I wziął ten król i zrobił z językiem tak, że gdy coś było skomplikowane, to on to uczynił jasnym. Jak było wygięte nie wiadomo po co - on to uprościł. Jeśli wiodło na manowce - chlast, i sprowadził rzecz do powszechnie zrozumiałego parteru.
No i co z tego wyszło? Schamieli Brytyjczycy? Ich kultura upadła? Literatura ucierpiała? Nie otóż. Zdaje się nawet, że w środowiskach polskich językoznawców umiejętność biegłego posługiwania się prostym angielskim stanowi dziś powód do dumy i powód do towarzyskich przewag.
Ciekaw jestem, co zrobiłby z naszymi językoznawcami stary dobry król angielski, gdyby się dowiedział, że wpadli na przykład na pomysł zalecenia klubowi Manchester United wstawienia myślniczka między człony nazwy. Choć moja wyobraźnia z przyjemnością wyobraża sobie baty dla nich albo dyby, albo zwyczajne wykopanie z wyspy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska