Celem w aferze ratuszowej jest skazanie winnych i rzecz w tym, żeby dla niego stosować takie środki, które niechybnie doprowadzą do wymierzenia sprawiedliwości. Prokuratura okręgowa zrobiła błędy w akcie oskarżenia i teraz prokurator Niekrawiec jedną ręką bije się w piersi (moja wina) a drugą wali w stół i mówi: tak dużo zrobiliśmy, że nie zasłużyliśmy sobie na krytykę.
W sierpniu 2004, chociaż prokuratura zauważyła sprzeczności w akcie oskarżenia, zdecydowała się na wysłanie go do sądu. Ale od tego czasu minęło siedem miesięcy, można było wycofać dokument i go poprawić. Nieoficjalnie przyznają to dzisiaj inni prokuratorzy, niezwiązani bezpośrednio ze śledztwem. Zrobiono to dopiero na wtorkowej rozprawie, czym zaskoczono sąd, oskarżonych i adwokatów.
Dziwi mnie postawa prokuratury, która okopała się na swojej pozycji i nie zamierza ustąpić ani na krok. Prokurator okręgowy Józef Niekrawiec podkreśla, że zależy mu na jak najszybszym wydaniu wyroku w tej sprawie. Jego działania przeczą jednak jego słowom. Bo błędy muszą wydłużyć ten proces.
Nie robią ich tylko ci, którzy nic nie robią. Ale jeśli już się o błędach wie, to trzeba je szybko poprawiać. Dziś proces byłby w toku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?