Dlaczego lewica idzie w górę

Redakcja
Z prof. Kazimierzem KIKIEM, politologiem, rozmawia Krzysztof ZYZIK

- SLD miał podzielić los nieboszczki AWS, tymczasem w ostatnich sondażach pnie się w górę - w najświeższym politycznym rankingu IPSOS ma już 14 procent głosów. Czym pan to tłumaczy?
- Przyczyn jest co najmniej kilka, ale najważniejsza z nich to czar kandydatury Włodzimierza Cimoszewicza, który przywrócił wiarygodność na lewicy. Duży poklask społeczny zyskała także decyzja Wojciecha Olejniczaka o upokorzeniu partyjnego betonu na czele z Leszkiem Millerem. Na sukces SLD pracują też bracia Kaczyńscy z ich radykalną wizją lustracji, dekomunizacji, ogólnie negowania III Rzeczpospolitej.

- Na ile nowy szef SLD Wojciech Olejniczak był suwerenny w swoich decyzjach o odsunięciu takich ludzi jak Miller czy Oleksy?
- Powiedzmy sobie jasno: to nie było żadne oczyszczenie SLD, to był przejaw wewnętrznej walki frakcji tej partii. Obozy skupione wokół Krzysztofa Janika i Jacka Piechoty, pod patronatem prezydenta Kwaśniewskiego, wygryzły ludzi Millera. Hasło zmiany pokoleniowej to pożywka dla mas. Przecież z list SLD kandydują starzy wyjadacze z rządu Millera: Krzysztof Janik i Jerzy Szmajdziński.

- Od Millera różni ich to, że nie walczyli z Pałacem Prezydenckim?
- Dochodzimy do sedna. Kształt eseldowskich list wyborczych jest układany pod wejście do gry Aleksandra Kwaśniewskiego po zakończeniu kadencji. To jest część wielkiego planu politycznego. Przyszły klub parlamentarny SLD to mają być ludzie, którzy pod wodzą Kwaśniewskiego stworzą nową partię centrolewicową, która wchłonie nie tylko partie i partyjki lewicy, ale też Partię Demokratyczną Frasyniuka, która raczej nie wejdzie do parlamentu. Nowa partia Kwaśniewskiego to będzie nowoczesna, konstruktywna opozycja, która za cztery lata zabierze prawicy władzę.

- To jakiś socjologiczny fenomen, że wystarczył jeden Cimoszewicz, by w kilka tygodni podnieść z kolan skompromitowaną partię.
- Ludzie nie mają wyboru. Co najmniej połowa Polaków myśli lewicowo, a po skandalicznych rządach Millera nie miała na kogo głosować. Pojawił się Borowski, ale on nie miał ani struktur, ani pieniędzy. Cimoszewicz wyszedł z lasu w dobrym momencie - jak zbawca. On daje ludziom gwarancję, że jako prezydent będzie studził rewolucyjne zapały braci Kaczyńskich, którzy prawdopodobnie będą trzęśli rządem.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska