Egzorcyzmy - z szatanem nie ma żartów

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Kadr z filmu "Egzorcyzmy Emily Rose".
Kadr z filmu "Egzorcyzmy Emily Rose".
Rozmowa z ks. Hubertem Sklorzem, wychowawcą w Wyższym Seminarium Duchownym w Opolu, wyznaczonym przez biskupa opolskiego do rozpoznawania duchów.

- Podczas lipcowego spotkania egzorcystów z całej Europy na Jasnej Górze ks. Gabriele Amorth stwierdził, że jeśli ktoś może zaszkodzić beatyfikacji Jana Pawła II, to tylko szatan. Ów egzorcysta zapewniał, że kiedy modli się nad opętanym i wymienia imię papieża, szatan reaguje bardzo brutalnie. Co ksiądz myśli o takiej opinii?
- Święci ludzie są zawsze dla szatana, zbuntowanego anioła, który umiłował zło, kimś niewygodnym, odbieranym negatywnie. Niewątpliwie Jan Paweł II reprezentował taki ideał, by wiązać jak najsilniej i siebie, i innych ludzi z Chrystusem. A każdy, kto jest blisko Chrystusa, kto zachęca do dobra, do świętości, jest dla szatana groźnym przeciwnikiem. Natomiast jak konretnie szatan mógłby przeszkodzić w beatyfikacji papieża, tego powiedzieć nie umiem. Dotykamy tu jednak tajemnicy zła. Z drugiej strony, musimy pamiętać, że obok szatana jest jeszcze osoba i wydarzenie Chrystusa, który pokonał śmierć i szatana. Toteż zły duch może utrudnić proces beatyfikacyjny, ale unicestwić go nie będzie w stanie.

- W naszej rozmowie raz za razem pada słowo szatan. Mówimy o nim jako o kimś rzeczywiście istniejącym. Tymczasem wielu ludzi, także uważających się za chrześcijan, w istnienie piekła i szatana nie wierzy. Czy komuś takiemu też grozi opętanie?
- Wszystko zależy od tego, w jaką sytuację człowiek się uwikła. Doświadczenie pokazuje, że nawet jeśli ktoś traktuje szatana niepoważnie, ale jednak wchodzi z nim w konszachty, może stać się jego ofiarą. Znane są przypadki osób, które - może i nie całkiem poważnie - wywoływały duchy lub podpisały własną krwią cyrograf i potem były dręczone. Jeśli ktoś zajmuje się okultyzmem, bioenergopterapią, czyli ociera się o siły niewiadomego pochodzenia albo wchodzi w środowisko satanistyczne, traktując to jako swego rodzaju eksperyment, może przez zabawę oddać siebie we władzę złego ducha. Częściej skutkuje to dręczeniem niż opętaniem, ale z szatanem nie ma żartów.

- A co się dzieje w sytuacji, gdy ktoś ewidentnie zafascynowany szatanem oddaje mu się na usługi?
- Bardzo niebezpieczną formą kontaktu ze złm duchem jest satanizm z jego całą strukturą wchodzenia w kontakty ze złem. Jeśli ktoś np. odmawia modlitwy oddania siebie szatanowi, nie powinien się dziwić, że będzie miał objawy opętania czy udręczenia. Często też cierpienie na innych ludzi ściągają ci, którzy w gniewie, nieżyczliwie dopuszczają się przekleństw. Osoby, które usłyszały od kogoś - często wiele razy - poważnie wypowiadane słowa typu: Niech cię piekło pochłonie; Bądź przeklęty; Niech cię diabli wezmą itp., często cierpią z powodu dręczenia przez szatana. Takie osoby szukały u mnie nieraz pomocy. Krótko mówiąc: jeśli uchylimy przed szatanem drzwi, powinniśmy się liczyć z tym, że skwapliwie przez nie wejdzie.

- Czym różni się dręczenie od opętania?
- Dręczenie jest często - jak powiedziałem - następstwem wchodzenia w kontakt z siłami, których pochodzenia i mocy do końca nie znamy. Czasem ktoś próbuje wykorzystywać je w dobrej wierze, np. po to, by pomagać chorym. Z czasem zresztą przekonuje się, że poprawa ich stanu zdrowia była przejściowa, zaś on sam jest dręczony przez złego ducha. Formami dręczenia mogą być np. myśli bluźniercze adresowane do Pana Jezusa czy do Matki Boskiej odczuwane podczas modlitwy, a nawet przystępowania do komunii św. Dręczenie może mieć także charakter dolegliwości cielesnych - niewytłumaczalnych, a silnych bólów głowy, brzucha itp. Te dolegliwości dają się człowiekowi we znaki, chociaż badania laboratoryjne wskazują, że jest on zdrowy. Ale dręczenie jest jednak przede wszystkim cierpieniem duchowym.
- A opętanie?
- Jego oznaką są zwykle dziwne, niezrozumiałe zjawiska w życiu człowieka. Często opętany dysponuje nadludzką siłą. Tak wielką, że kruchej dziewczyny w stanie opetania nie potrafi utrzymać podczas egzorcyzmu kilku dorosłych silnych mężczyzn. Zaprzyjaźniony egzorcysta opowiadał mi, że kiedyś przywieziono mu do kościoła opętanego młodego chłopaka. Kiedy podszedł do niego, by się nad nim pomodlić, chłopca nagle jakaś niezrozumiała siła przeniosła w inną część kościoła. Gdyby ten egzorcysta był sam, można by sądzić, że uległ jakiejś iluzji. Ale on zaprosił do tej modlitwy grupę swoich przyjaciół. Świadkami zdarzenia byli też rodzice opętanego, którzy go przywieźli i wszyscy widzieli to samo.

- Czy opętani dysponują jakimiś niewytłumaczalnymi umiejętnościami?
- Bardzo często egzorcyści spotykają się z sytuacją, że opętany nagle posługuje się językami, których nie powinien znać, bo nigdy się z nimi nie zetknął. Jeden z polskich egzorcystów został kiedyś poproszony o spotkanie z opętanym we Włoszech. Odezwał się do niego po polsku i usłyszał odpowiedź w tym języku, choć ten człowiek nigdy się polskiego nie uczył. Bardzo częste są przypadki, że opętany głośno wymienia grzechy popełnione przez obecnych na egzorcyzmie, zresztą łącznie z egzorcystą. Zwykle milknie dopiero na wyraźny zakaz tego ostatniego. Objawem duchowego opętania jest też wstręt człowieka pozostającego pod wpływem szatana do rzeczy świętych, do krzyża czy do wody święconej. Osobiście się z tym nie zetknąłem, ale w literaturze opisane są przypadki, że egzorcysta dawał opętanemu wodę święconą do wypicia, nie informując go, że to nie jest zwykła woda, a tamten mówił, że rozpoznaje ją po smaku. Reakcje opętanego na rzeczy święte są zwykle burzliwe. To często pomaga rozstrzygnąć, czy mamy o czynienia z opętaniem czy z chorobą psychiczną.

- Jest ksiądz w stanie w sposób pewny odróżnić dręczenie czy opętanie od choroby psychicznej?
- Egzorcysta musi być w tej ocenie niezwykle precyzyjny, toteż niezbędna jest jego współpraca co najmniej z psychologiem, a często także z doświadczonym psychiatrą, który potrafi w sposób pewny rozpoznać, czy cierpienie człowieka jest następstwem choroby czy opętania. Niewątpliwie jest pewna grup ludzi, którzy ewidentnie kwalifikują się do leczenia psychiatrycznego, ale kiedy terapia nie przynosi szybkich i widocznych efektów, ludzie ci nawet wolą wierzyć, że noszą w sobie złego ducha, niż podjąć regularne leczenie. Wtedy egzorcysta stara się przede wszystkim przekonać takiego człowieka, by ponownie udał się do lekarza i jednak poddał terapii. Osoby, które przychodzą do mnie po pomoc, czasem pytam wprost, czy leczą się lub leczyły psychiatrycznie. A jak ktoś ma urojenia lub omamy, to zwykle da się je rozpoznać gołym okiem. Także dzięki wiedzy z psychologii, którą egzorcysta zwykle ma. Zresztą wprowadzenie do obrzędu egzorcyzmu mówi wprost, że w przypadku udręczeń czy chorób zawsze można także modlić się o uzdrowienie. Takie msze św. z modlitwą o uzdrowienie w Opolu są regularnie odprawiane w kościele św. Piotra i Pawła. Często zachęcam osoby, które do mnie trafiają, by się tam udać.

- Częściej opętany sam przychodzi do księdza czy raczej bliscy go przyprowadzają?
- Osoby, które do mnie przychodzą, najczęściej przybywają po pomoc same. Oczekują zwykle, na początku, przede wszystkim jasnej oceny swojego stanu. I tu, wbrew potocznemu mniemaniu, utrwalonemu mocno przez głośne filmy na ten temat, nie od razu potrzebne są egzorcyzmy. Spokojna, przyjazna rozmowa o sytuacji takiego zaniepokojonego swoim stanem duchowym człowieka często przynosi ulgę. Zwłaszcza wtedy, gdy egzorcysta może mu powiedzieć, że to, co przeżywa, nie ma natury opętańczej. Egzorcysta nie jest czarownikiem, który czeka z niecierpliwością, by uzyskać jakiś efektowny i widowiskowy show podczas egzorcyzmu. Pozostaje przede wszystkim księdzem, który usiłuje pomóc człowiekowi. Powiedzenie mu, że wystarczy spowiedź, powrót do zdrowych praktyk religijnych i regularna komunia św. i to spowoduje, że dręczenie powinno się zakończyć, jest dla obu stron pożądanym i przyjmowanym z ulgą rozwiązaniem.

- To rzeczywiście wystarcza?
- Bardzo często. Kiedyś przyszła do mnie po pomoc młoda dziewczyna, która w wieku kilkunastu lat blisko otarła się o satanizm. Ubierała się na czarno, gromadziła rozmaite talizmany, zbierała wyszukiwane w internecie rozmaite teksty satanistyczne itp. Powiedziałem jej, by wyniosła z domu i spaliła wszystkie przedmioty mające związek z jej satanistyczną przeszłością, a zaczęła na nowo przystępować do sakramentów oraz sięgnęła do modlitwy różańcowej. Po pewnym czasie po dręczeniu nie został żaden ślad. Chcę to podkreślić, że nie przy każdej oznace działania szatana stosuje się od razu egzorcyzm. Modlitwa o umocnienie często absolutnie wystarcza. Do egzorcyzmu dochodzi dopiero wtedy, gdy mamy do czynienia z ewidentnymi oznakami opętania.

- Co jest istotą egzorcyzmu?
- Egzorcyzm jest obrzędem. Najlepiej, by był on celebrowany w kościele z udziałem grupy modlitewnej. Składa się na niego m.in. modlitwa wstępna i czytanie Słowa Bożego. Wreszcie następuje modlitwa egzorcyzmu, podczas której w imię Jezusa Chrystusa wypędza się złego ducha z osoby opętanej. Całość kończy się błogosławieństwem. Często jednak jednorazowy egzorcyzm nie wystarcza. Czasem człowiek po jednorazowej modlitwie jest uwolniony, ale zdarza się, że ten proces trwa nawet kilka lat. I modlitwę egzorcyzmu trzeba wiele razy powtarzać. Dlaczego? Nie wiem. To jest tajemnica zła.

- Czy egzorcysta musi być księdzem? Pytam, bo w internecie pełno jest "reklam" świeckich egzorcystów, ale i ostrzeżeń przed nimi.
- Trzeba podkreślić, że pierwszym człowiekiem predysponowanym do rozeznawania duchów jest z urzędu biskup. Może on tę władzę delegować, wyznaczając kapłana, który te sprawy rozsądza. W naszej diecezji jest takich kapłanów dwóch, ks. prałat Zygmunt Nabzdyk i ja. Nie mamy natomiast diecezjalnego egzorcysty. Decyzję o zastosowaniu egzorcyzmu każdorazowo biskup podejmuje osobiście.

- Czy ci świeccy egzorcyści są zatem oszustami?
- Tego nie wiem. I nie chcę tak kategorycznie oceniać. Czasem zresztą deklarują oni, że są osobami religijnymi. Nie bardzo jednak rozumiem, dlaczego wówczas nazywają siebie wtedy egzorcystami. Z całą pewnością od strony teologicznej nie ma do tego podstaw. Władza nad duchami pochodzi od Chrystusa i poprzez biskupa jest przekazywana na egzorcystę. Tej potwierdzonej przez Kościół władzy owi świeccy egzorcyści nie mają. Osoby, które szukają u nich pomocy, zwykle wcześniej czy później i tak trafiają do księdza. Najlepiej w takich sytuacjach dzwonić do Kurii Diecezjalnej. Tam wskażą, do którego księdza najlepiej się udać.

- Jeszcze 10-15 lat temu było w Polsce ledwo kilku egzorcystów. Teraz jest ich około 90. Czy to oznacza, że liczba opętanych gwałtownie w tym czasie wzrosła?
- To, że liczba egzorcystów wzrosła, jest prawdą. Ale wynika to przede wszystkim z tego, że znacznie więcej ludzi niż dawniej szuka pomocy i rozmowy z nimi. Oczywiście, zdecydowana większość tych osób nie jest opętana i nie wymaga egzorcyzmu. Egzorcysta występuje podczas tych spotkań jako ksiądz, który prowadzi ludzi do Chrystusa. Bo to On ostatecznie wyzwala od władzy złego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska