Opole Songwriters Festival. Autorski festiwal z dala od komercji

Anna Konopka
Anna Konopka
Roman Szczepanek (z lewej), szef Opole Songwriters Festival, i Kortez, który debiutował na tej imprezie dwa lata temu i zagrał na finał tegorocznej edycji – już jako gwiazda.
Roman Szczepanek (z lewej), szef Opole Songwriters Festival, i Kortez, który debiutował na tej imprezie dwa lata temu i zagrał na finał tegorocznej edycji – już jako gwiazda. Natalia Popczyk
Dwa dni, siedmiu artystów z Polski i zagranicy na scenie teatru, czyli 5. Opole Songwriters Festival za nami. Twórcy i fani mówią, dlaczego kameralność i autorska muzyka są potrzebne.

Organizatorom przyświeca jedna myśl – promować artystów, którzy sami piszą swoje teksty i tworzą do nich muzykę. – Podkreślamy autor­skość, oddajemy głos songwriterom i promujemy nurt określany songwritingiem. To nas stawia trochę w kontrze do realiów współczesnego przemysłu muzycznego. Główne nurty niestety stawiają na udział artysty w tworzeniu muzyki w stopniu minimalnym – mówi Roman Szczepanek, dyrektor imprezy, na co dzień muzyk znany jako Graftmann.

– A my chcemy wyłapać tych, którzy muzykę robią bardziej po swojemu i są to najciekawsi artyści polscy, a także ci z zagranicy, na których nas stać. Festiwal ma już swoją renomę w środowisku i od kilku lat dostajemy wiele zgłoszeń tych, którzy chcieliby zagrać właśnie w Opolu.

Opole Songwriters Festival to od początku impreza o charakterze międzynarodowym. Wielkimi sukcesami poprzednich edycji były występy m.in. amerykańskiej piosenkarki Rykardy Parasol czy Australijczyka Hugona Race’a, który koncertował z samym Nickiem Cave’em. Organizatorzy ściągają już znanych muzyków, ale przede wszystkim dobrze rokujących debiutantów. To w Opolu właśnie pierwsze kroki stawiał Kortez, który po dwóch latach powrócił na festiwal, który go wypromował. I to na jego koncert przyjechało najwięcej fanów w ubiegłą sobotę. Muzyk zapowiedział, że po występie nie ucieknie do hotelu i będzie do dyspozycji fanów, zrobił furorę.

– Usłyszałam płytę Korteza, jadąc samochodem, i bardzo mi się spodobała. To ujmująca muzyka, teksty i głos. Sprawdziłam, że gra na Opole Songwriters Festival i tak tu trafiłam – mówi Żaneta Czerepak z Kietrza.

Na koncerty do teatru przyszły m.in. siostry z Opola. – Dziś najbardziej czekamy na gwiazdę wieczoru, ale te mniejsze koncerty też nas interesują. Trudno mówić o tym, że znamy jakoś szczególnie twórczość tych artystów, ale właśnie po to tu jesteśmy, żeby ich poznać. Po koncertach na pewno pokuszę się, żeby posłuchać więcej ich piosenek na YouTubie. Fajnie, że są ludzie, którzy pomagają w wyszukiwaniu ambitnych brzmień – mówi pani Dorota.

– Bardzo podoba mi się taka inicjatywa, że profesjonalna scena jest otwarta dla debiutantów, bo z tego, co się orientujemy, większość z zaproszonych tu artystów jest na początku drogi. Poza tym miejsce także jest niebanalne. Teatr poprzez tego typu imprezę i wiele podobnych kameralnych wydarzeń, które ostatnio mają miejsce właśnie w foyer, bardzo się ożywił – dodała pani Urszula.

Fanów Korteza w opolskim teatrze dramatycznym było znacznie więcej...
– Bo jego teksty są życiowe, trafiają prosto do serca i każdy może się z nimi utożsamiać – uzasadniał Łukasz Kaczmarek, student z Opola. – Myślę również, że podczas tego typu imprez, promujących bardziej niszową i autorską muzykę, zawsze powinien być tzw. headliner, czyli znane nazwisko, a Kortez to już gwiazda. To przyciąga więcej osób, które za jednym zamachem sprawdzą też tych mniejszych artystów. Tak zrobiliśmy to my: właśnie skończył się koncert Masha Qrella z Niemiec i w prze­rwie już sprawdziliśmy w internecie przez komórki na szybko, co to za muzycy, bo bardzo nam się podobało.

– Co do samego festiwalu, dwa lata temu mieszkałam w Opolu i nie zdawałam sobie sprawy, że jest taka impreza, więc przydałaby się większa promocja. W tym roku było już o wszystkim głośniej w mediach społecznościowych – dodała Ania Masełko, również opolska studentka.

Specjalnie na OSF przyjechali także goście m.in. z Krakowa. – To mały festiwal, ale zrobiony bardzo profesjonalnie i to powód do dumy dla Opola – zauważa Malwina Popiołek, wykładowca akademicki. – Wiem, że imprezę z dużym zaangażowaniem tworzy grupa entuzjastów, która chce publiczności zaproponować coś alternatywnego. Opole przecież nie musi się kojarzyć jedynie z dużym festiwalem piosenki. Podoba mi się to, że organizatorzy starają się tę muzykę wprowadzić do nietypowych miejsc. Teraz mamy teatr, ale były już przecież koncerty na przykład w hali maszyn WiK.

Przypomnijmy, że swój pierwszy oficjalny koncert Kortez miał dwa lata temu – właśnie na Opole Songwriters Festival, w malutkiej klubokawiarni Kontakt przy ul. Nysy Łużyckiej w Opolu. W sobotę wieczorem artysta dał klimatyczny, niemal dwugodzinny występ, który zakończył się długimi bisami i owacjami na stojąco. Kortez wystąpił ze swoim zespołem na dużej scenie teatru. Od pierwszych minut tego wydarzenia było pewne, że przed publicznością szykuje się wyjątkowo intymne spotkanie: artystów i ich muzyki z fanami.

– Wychodzę na scenę, w ten inny świat. Wtedy zamykam za sobą drzwi, a ty – chcesz, to bierz. Masz na to właśnie jakieś półtorej godziny – mówił Kortez po koncercie, tłumacząc swoje skupienie, rodzaj „wycofania” i ograniczone rozmowy podczas wieczoru. – Bardzo dokładnie pamiętam ten pierwszy koncert w Opolu. W Kontakcie był totalny stres, a z drugiej strony luz. Potem gdzieś pośrodku był festiwal piosenki i nagroda. To taka narastająca sytuacja, więc zależało mi na tym, aby znów zagrać na Opole Songwriters Festival, i nie ukrywam, że bardzo chciałbym jeszcze tu wrócić - opowiadał.

Ostatni rok należał do Korteza. Muzyk wygrał Fryderyka w kategorii „fonograficzny debiut roku” oraz zdobył nagrodę podczas koncertu Debiuty na festiwalu piosenki w Opolu. Nazwany gwiazdą – śmieje się i zaprzecza, „że to nie tak, że to ściema”.
– Po prostu przyszło więcej ludzi – skromnie stwierdził po koncercie.

Kortez podkreślał, że takie imprezy jak Opole Songwriters Festival, promujące debiutantów, to często jedyna szansa na wybicie się dla wielu utalentowanych muzyków. – Jest mnóstwo ludzi, którzy grają, śpiewają i robią to rewelacyjnie. Siedzą w tych swoich domach, piszą te piosenki i... nic więcej z tego nie wynika – mówił. – To naprawdę ekstra, że są ludzie, którzy mają odwagę wyjść z inicjatywą zrobienia takiej imprezy.

Kortez wydał swój debiutancki album jesienią 2015 roku. Krążek „Bumerang” pokrył się platyną.

Festiwal narodził się z miłości do muzyki i sztuki
Impreza, choć kameralna, ma już swoich wiernych fanów i wydawać by się mogło – opiekunów, którzy dbają, by każdego roku Opolanie mogli posłuchać niesztampowego grania. – Pomagam przy organizacji od początku, czyli od pięciu, lat razem z paczką znajomych. Razem z Pawłem Klimczakiem, Jolą Wawrzonek robimy też projekty graficzne, czyli całą identyfikację wizualną festiwalu – mówi Paulina Ornatowska, opolska artystka i absolwentka Instytutu Sztuki na UO. – Nasze logo już pięć lat temu stworzył Maciej Porczek. Jest proste, ale jego wymowna forma kojarzy się z gryfem gitary i jest to nawiązanie do pierwotnej idei imprezy, czyli songwritingu.

W tym roku organizatorzy postawili na klimat, który można stworzyć w jednym miejscu. Siedem koncertów odbyło się na dużej scenie i na scenie foyer teatru. – Festiwal odbył się w największym miejscu, z największą frekwencją widzów i jak zawsze z udziałem bardzo ciekawych artystów, ale za skromniejsze fundusze – mówi Roman Szczepanek. – Cały czas zabiegamy o partnerów, bo bez nich trudno dalej się rozwijać.

Koncert Korteza z całym zespołem był dla nas wielkim wyzwaniem i cieszymy się, że mimo wielu problemów udało się go zrealizować. Mamy wsparcie ze strony miasta i prywatnych sponsorów, ale to wciąż za mało. W tym roku losy całego festiwalu rozgrywały się w ostatnich dniach przed jego rozpoczęciem. Mamy jednak nadzieję, że to się zmieni. Opole Songwriters Festival ma już swoją markę i bardzo chcielibyśmy, żeby ta inicjatywa miała swój dalszy ciąg.

W skrócie
Podczas 5. edycji OSF, która odbyła się w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu, zagrali: międzynarodowy kolektyw Alright Gandhi, Dominika Barabas, Gypsy & The Acid Queen z Krakowa, Erith z Gliwic, Masha Qrella z Niemiec, Kortez oraz Dazzi, songwriter z Francji. W ubiegłych latach w Opolu występowali m.in.: Tomek Makowiecki, Joga, Patrick The Pan, Peter J. Birch, Asia i Koty, Lilly Hates Roses, Ryland Bouchard, Rykarda Parasol, Hugo Race, David Hurn, Karl Culley, Barbara Morgenstern, Susie Asado oraz wielu innych. Impreza odbywała się w klubach, szkole muzycznej i nietypowych miejscach, jak hala WiK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska