Opole straciło, urzędnicy nie czują się winni

Artur  Janowski
Artur Janowski
W kwietniu 2013 roku na terenie bazy były jeszcze nieliczne metalowe elementy. Potem wszystko ukradli złomiarze.Rozbiórka objęła nie tylko kotłownię z sąsiedniego zdjęcia, ale także biurowiec, garaże, portiernię oraz pozostałości wiat.
W kwietniu 2013 roku na terenie bazy były jeszcze nieliczne metalowe elementy. Potem wszystko ukradli złomiarze.Rozbiórka objęła nie tylko kotłownię z sąsiedniego zdjęcia, ale także biurowiec, garaże, portiernię oraz pozostałości wiat. Archiwum
Gdy ratusz przejął dawną bazę Zieleni Miejskiej przekonywano radnych, że to świetny interes. Bazy już nie ma, a miasto musiało zapłacić 190 tys. zł za rozbiórkę zniszczonych budynków.

Po zabudowaniach na ulicy Podlesie, które wedle wyceny z 2009 roku, były warte trzy miliony złotych pozostało tylko trochę gruzu. Rozbiórkę zlecili urzędnicy ratusza. Ci sami, którzy przekonywali, że przejmując bazę od Zieleni Miejskiej możemy zyskać atrakcyjny teren inwestycyjny.

W zamian za niego miasto oddało firmie niedokończone schronisko w dolnośląskim Zieleńcu i dopłaciło blisko 200 tysięcy złotych. Taka była bowiem różnica pomiędzy wyceną bazy w Opolu a wartością schroniska.

Spółka schronisko wyremontowała i nadal użytkuje, z kolei miejska baza stała się kompletną ruiną, rozbieraną przez "złomiarzy".

- Ona nie przedstawia większej wartości i dziś nadaje się tylko do wyburzenia, ale szkoda na to pieniędzy, dlatego właściwie powinniśmy być wdzięczni osobom, które tam "sprzątają" - wyjaśniał radnym poprzedni prezydent Ryszard Zembaczyński.

Nie wszyscy dali się przekonać. Radni SLD złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Uważali bowiem, że mogło dojść do niedopełnienia obowiązków przez prezydenta, który odpowiada za stan majątku miasta.

Prokuratura jednak przestępstwa się nie dopatrzyła, za to stanem bazy zainteresował się nadzór budowlany.
- Nie wiem, jak wyglądały budynki wcześniej, ale kiedy my je oglądaliśmy to były już w stanie "agonalnym" - opowiada Mirosław Domański, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Same w sobie stwarzały niebezpieczeństwo, a dodatkowo na tym terenie były niezabezpieczone zbiorniki, a także studzienki. Tam mogło dojść do tragedii.

Dlatego nadzór wydał nakaz rozbiórki, a miasto zapłaciło za niedawno zakończone prace ponad 190 tysięcy złotych. Wcześniej ratusz ze względu na koszty zrezygnował z ochrony terenu i to spowodowało dewastację.

- Odkąd obiekt stał się naszą własnością, próbowaliśmy go zagospodarować na cele związane z organizacjami pozarządowymi, fundacjami czy też spółdzielnią socjalną - tłumaczy Alina Pawlicka-Mamczura, rzecznik prezydenta. - Te próby nie przyniosły jednak rezultatu, głównie ze względu na zły stan techniczny obiektów, a także na wielkość bazy.

W ratuszu nikt nie czuje się winny, że miasto nie potrafiło zadbać o swoją własność. Teraz wszystko wskazuje na to, że teren będzie wystawiony na sprzedaż. Problem w tym, że plan dopuszcza tu tylko usługi turystyczne i hotelarskie, a tuż obok ma powstać kiedyś obwodnica. To może utrudnić sprzedaż działki, a wręcz ją uniemożliwić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska