W ubiegłym roku odnotowano w kraju 331 przypadków kłusownictwa. To o 40 więcej niż dwa lata wcześniej. Na terenach obwodów łowieckich i w majątku Lasów Państwowych służby leśne i myśliwi zdemontowali blisko 110 tysięcy wnyków i innych pułapek.
Szacuje się, że ofiarą kłusowników padło kilkanaście tysięcy dzikich zwierząt i ptaków. Nasila się także zjawisko kłusownictwa z bronią.
- Kiedyś osoba starająca się o pozwolenie na broń myśliwską musiała znaleźć koło łowieckie, które by ją przyjęło.Dziś takiego wymogu już nie ma - opowiada nam jeden z myśliwych, członek koła łowieckiego w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim. - Najczęściej takie osoby wykupują tzw. upoważnienie do odstrzału indywidualnego". Ale zdarza się, i to coraz częściej, że polują nielegalnie. To dotyczy także osób, które mają niezarejestrowaną broń.
W zeszłym roku w polskich lasach złapano 83 osoby z bronią, które albo nie miały prawa jej mieć, albo nie posiadały upoważnienia do odstrzału zwierząt. Zdaniem samych myśliwych problemem staje się również przekraczanie ustalonych limitów łowieckich, co w praktyce także jest kłusownictwem.
Taki wpis znaleźliśmy na jednym z forów internetowych portalu łowieckiego: "Myślę że skala kłusownictwa w wykonaniu samych myśliwych jest dużo większa od tych podawanych. A wiąże się to z tym, że niektórzy nie umieją odróżnić prawdziwego łowiectwa od produkcji przetworów z dziczyzny" - pisał internauta.
W 75 opolskich kołach łowieckich zrzeszonych jest 3211 osób. Tymczasem pozwolenie na broń myśliwską mają 3354 osoby.
- W zeszłym roku wydane zostały 130 takie pozwolenia - informuje podinspektor Maciej Milewski, rzecznik KomendyWojewódzkiej Policji w Opolu.
O tym, że problem jest, mówi szef Nadleśnictwa Opole MarekBocianowski, który nadzoruje posterunek straży leśnej. - Są ludzie, których nazywamy "adrenaliniarzami".Ich nie interesuje obcowanie z przyrodą ani nawet zdobycie mięsa, tylko sam fakt uczestnictwa w nielegalnym polowaniu - mówi nadleśniczy Bocianowski.
Potwierdza to Adam Albertusiak z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, do której należą opolskie nadleśnictwa: - W lasach coraz częściej znajdujemy postrzelone zwierzęta. Takich kłusowników nie interesuje ani tusza, ani trofea - wyjaśnia Albertusiak.
Łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego z Opola Wojciech Plewka zastrzega jednak, żeby nie generalizować problemu.
- Czarne owce znajdą się w każdym środowisku. Mieliśmy takie przypadki także u nas, ale wyeliminowaliśmy takich ludzi z polowań - zapewnia łowczy Plewka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?