W całym kraju widać zdecydowany wzrost liczby ogłaszanych przez sądy upadłości firm.
Zobacz: Błędne koło młodego przedsiębiorcy
- Dane na ten temat są niepokojące i mogą świadczyć o poważnym załamaniu koniunktury - analizuje dr Witold Potwora, prorektor opolskiej Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji.
Na pytanie, czy oznacza to nadejście drugiej fali kryzysu, odpowiada: - Sytuacja na pewno nie napawa optymizmem i coraz więcej wskazuje, że w całej polskiej gospodarce obserwujemy kolejną odsłonę gospodarczego załamania.
Nie inaczej jest na Opolszczyźnie, o czym świadczy niepokojący wzrost liczby upadłości firm.
- W 2011 roku podjęliśmy już takie decyzje w stosunku do pięciu spółek, a w kolejce czeka następnych dziesięć wniosków - informuje sędzia Małgorzata Kątna z wydziału gospodarczego Sądu Rejonowego w Opolu.
W stosunku do roku 2010 liczba ogłoszonych upadłości wzrosła aż o 500 procent, gdyż wtedy przez pierwsze tygodnie wydano tylko jedną decyzję o upadłości firmy. W minionym roku w styczniu i lutym orzeczono dwa takie wyroki, co pokazuje, że bieżący rok rozpoczął się wyjątkowo źle.
Zobacz: Opolszczyzna. Biznes kuleje przez politykę?
Z danych Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych wynika, że tylko w styczniu w całej Polsce upadło 66 firm, czyli jedna trzecia więcej niż w pierwszym miesiącu roku 2011. W piątek ogólnopolskie media obiegła informacja, że do sądu trafił wniosek o ogłoszenie upadłości firmy DSS, budującej kluczowy odcinek autostrady A2. Także kilka innych dużych firm budowlanych może czekać podobny los.
- Na Opolszczyźnie nie ma branży, którą można byłoby wskazać jako szczególnie narażoną na upadłości. Wśród firm, których sprawami się zajmowaliśmy, są zarówno przedsiębiorstwa odzieżowe, jak i budowlane - mówi sędzia Małgorzata Kątna. - Kilka miesięcy wcześniej kłopoty dotykały też branży turystycznej, co pokazuje, że zjawisko jest groźne dla wielu gałęzi gospodarki.
Inna sprawa, że zwykle na początku roku zapada więcej wyroków upadłościowych niż w kolejnych miesiącach. Wynika to z faktu, że wnioski w tych sprawach częściej są sporządzane pod koniec roku, a rozpatrywane na progu kolejnego.
W pierwszych tygodniach 2011 na Opolszczyźnie zgłoszono pięć wniosków o upadłość, a w roku 2010 siedem. W obu przypadkach bilans całego roku zamknął się na 11 upadłościach. W tym roku wniosków jest już dziesięć, co wskazuje, że niebawem może paść niechlubny rekord.
Fundament opolskiej gospodarki stanowią małe i średnie firmy, potrafiące elastycznie reagować na pogarszającą się sytuację. W razie potrzeby redukują koszty funkcjonowania, w tym liczbę miejsc pracy. Jednak w najbliższych miesiącach szczególnie przedsiębiorstwa nastawione na eksport czeka jeszcze jedna rafa: stale umacniający się kurs złotówki wobec euro. To powoduje, że sprzedaż towarów i usług za granicę staje się mniej opłacalna.
- Także tu, na miejscu, coraz trudniej zarobić - mówi Arkadiusz Małek, właściciel firmy remontowo-budowlanej. - Ludzie kupują coraz mniej mieszkań i jeśli sytuacja się nie zmieni, w drobnej budowlance może zacząć brakować zleceń.
Liczba zarejestrowanych na Opolszczyźnie firm, według oficjalnych danych, stale oscyluje wokół 99 tysięcy. Nie jest jednak tajemnicą, że część z nich czasowo zawiesza interesy lub w ogóle nie funkcjonuje, a ich właściciele przebywają za granicą. Widać to na przykładzie Kędzierzyna-Koźla.
- Przez ostatnie lata liczba firm funkcjonujących na naszym terenie oscylowała wokół 3700 - informuje Maciej Barć, kierownik wydziału działalności gospodarczej Urzędu Miasta w Kędzierzynie-Koźlu. Od kilku miesięcy dane na ten temat gromadzi Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej, a z jej spisu wynika, że liczba firm w Kędzierzynie-Koźlu wynosi obecnie już tylko 3485.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?