- Plac z małych samochodów mamy wyczyszczony i przypuszczam, że tak jest u każdego sprzedawcy w kraju - mówi Krystian Janeczko, opolski diler Fiata. - Niemcy też mają kryzys i liczą każdego centa. A tu już chodzi o całkiem spore pieniądze. My z kolei, dzięki takim klientom, nie odnotowujemy spadku sprzedaży.
Zobacz: Z samochodów znikną kratki
Rachunek jest prosty, gdy się przeliczy euro na złotówki. W dodatku za Odrą od ceny samochodu kierowca może odjąć tzw. dodatek ekologiczny w wysokości 1-2,5 tys. euro wypłacany każdemu, kto kupuje nowe auto i złomuje stare (ponad 9-letnie).
Ekstra wyposażony fiat 500 kosztuje w Niemczech około 16 tysięcy euro. W Polsce, przy obowiązującym jeszcze nie- dawno kursie 4,70 zł za 1 euro i po odliczeniu bonifikaty ekologicznej, klient zza Odry taką samą "pięćsetkę” miał tańszą o jakieś 8 - 9 tysięcy euro.
Zobacz: Z zagranicy sprowadzamy młodsze auta
Jak mówią opolscy dilerzy, Niemców szczególnie interesują małe auta, ale wyposażone lepiej, niż wersje kupowane zazwyczaj przez Polaków i to głównie na kredyt. Hitem są fiaty 500 i pandy.
Popularne wśród Niemców są też fordy ka, produkowane w Polsce na tej samej co fiaty taśmie w Tychach.
Czytaj cały tekst w portalu nto.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?