Unia "w cuglach" wygrała rundę zasadniczą rozgrywek i jest głównym kandydatem do awansu do ekstraklasy. Jednak w niedzielę skazywany na pożarcie Orlik był sprawcą ogromnej sensacji, pokonując ją 5:3.
- To co stało się w niedzielę w Oświęcimiu pokazuje piękno sportu - mówi Maciej Mostowski, prezes Orlika. - Niezależnie od tego jakie będą dalsze losy tej rywalizacji naszym hokeistom należą się wielkie słowa uznania za ambicję, walkę i zwycięstwo.
W półfinałowych bojach o awans do ekstraklasy gra się do trzech zwycięstw. Podrażniona Unia na pewno będzie chciała jak najszybciej rozstrzygnąć rywalizację na swoją korzyść i wygrać u siebie oraz dwa razy (piątek i niedziela) w Opolu. Jednak orlicy też złapali wiatr w żagle. Przekonali się, że można wygrać z faworytem.
- Teraz nasza sytuacja przedstawia się dużo inaczej - stwierdza Jerzy Pawłowski, trener Orlika. - Nie popadajmy jednak w hurraoptymizm. To cały czas jest walka Dawida z Goliatem. My ciągle jesteśmy amatorskim, a Unia profesjonalnym klubem o ogromnym potencjale. Mnie cieszy jednak to, że moi zawodnicy potrafią wykrzesać z siebie sportową złość. Nie przestraszyli się rywali, zagrali mądrze i konsekwentnie w obronie, wykorzystali okazje strzeleckie.
Świetnie w bramce spisywał się Tomasz Szatkowski, a nasz zespół bardzo mądrze zagrał w defensywie, wyprowadzając kontry. Dużą satysfakcję miał zwłaszcza Grzegorz Pidło, wychowanek Unii, który zagrał świetny mecz i strzelił bramkę ustalającą wynik spotkania.
- Nie mamy nic do stracenia - dodaje trener Pawłowski. - Zagramy podobnie jak w niedzielę, bo to przyniosło sukces. Chciałbym, aby moja drużyna zagrała z taką pasją i ambicją jak w pierwszym spotkaniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?