Latem 1945 roku Franciszka Wiśniewska przyjechała do Prudnika jednym z pierwszych transportów z repatriantami z rodzinnej wioski Puźnik w obwodzie tarnopolskim. Razem z rodziną, przez 9 kolejnych lat, mieszkała w Niemysłowicach, gdzie osiadła większość repatriantów z Puźnik. Potem razem z mężem i rodziną przeniosła się do Prudnika, gdzie pracowała w handlu. Starsi mieszkańcy miasta mogą ją pamiętać jako kierowniczkę sklepu chemicznego na Rynku.
Jubilatka właśnie skończyła 103 lata. Ma dwoje dzieci i liczniejsze grono krewnych, opiekuje się nią obecnie wnuk.
Franciszka Wiśniewska nie miała łatwego życia. Urodziła się w wielodzietnej rodzinie Antoniego i Sabiny Baranieckich w Puźnikach na Kresach. W nocy z 12 na 13 lutego 1945, gdy na Puźniki napadła oddział UPA, pani Franciszka przebywała w innej wiosce, gdzie poszła do pracy. Z zagłady uratowała się jej matka i siostra, udało im się schronić na terenie plebanii. Ukraińscy nacjonaliści zamordowali wtedy ok. 70 ludzi, spalili prawie 200 zabudowań. Kilka miesięcy później ocaleni mieszkańcy wsi przyjechali na Opolszczyznę.
Wspomnienia seniorki z Prudnika można znaleźć w publikacjach na temat historii i zagłady Puźnik.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?